Oba zespoły rozpoczęły spotkanie ze sporym impetem. Pierwszą składną akcję rozpoczęli gospodarze. Dobrze spisujący się w poniedziałkowym meczu Mikołaj Łopuski chciał zagrać z klepy z Michałem Radwańskim jednak we wszystkim połapali się obrońcy Stoczniowca i akcja Pasów spaliła na panewce. W odpowiedzi z niebieskiej linii mocny strzał oddał Wojciech Jankowski ale refleksem popisał się Rafał Radziszewski. Co ciekawe od piątej minuty optyczną przewagę osiągnęli goście ale to gospodarze skonstruowali składną akcję. Szalejący po lewej stronie Leszek Laszkiewicz posłał krążek wzdłuż linii bramkowej Gdańszczan ale akcji nie zdołał zamknąć jego brat Daniel. Potem gra się nieco wyrównała, a zawodnicy zaczęli łapać kary. W jedenastej minucie ładną akcją popisał się Marian Csorich, który wyprowadzał krążek z własnej tercji. Zobaczył niezdecydowanie obrońców Stoczniowca i wjechał na pełnej szybkości w tercję gości, jednak jego strzał minął bramkę Przemysława Odrobnego. Po tej akcji w grę obu zespołów wdarło się sporo chaosu. Ostatnie cztery minuty to ataki Mistrzów Polski i spokojna gra w obronie zawodników Stoczniowca. Warto jeszcze wspomnieć jeszcze szybką akcję Leszka Laszkiewicza, który wyłożył gumę Sebastianowi Bieli ale jego strzał z metra fenomenalnie obronił Odrobny.
Pierwsze minuty drugiej tercji upłynęły pod znakiem dominacji gości z Gdańska. Rozpoczął Jankowski, który podał krążek do Michała Smieji ale niebezpieczeństwo zażegnali obrońcy Pasów. W chwilę później najpierw z dystansu a potem z kilku metrów Radziszewskiego próbował pokonać Aron Chmielewski. Po pięciu minutach obudzili się gospodarze ale na posterunku znowu czujny był Odrobny, który w sobie tylko wiadomy sposób wybronił strzał Michała Piotrowskiego . Gdańszczanie grali bardzo mądry hokej przetrzymując krążek i kontratakując kiedy tylko nadarzała się okazja. Mistrzów Polski podrażniła dopiero dwójkowa akcja przeprowadzona przez Jana Stebera oraz Bartłomieja Wróbla. Gospodarze rzucili się do ataku i bramkarz Odrobny uwijał się jak w ukropie. Nie ułatwiali mu pracy koledzy, którzy zaczęli łapać kary. Jednak wtorkowe spotkanie różniło się od poniedziałkowego tym, iż gra w przewadze nie przynosiła efektów bramkowych. Do końca tej części spotkania mieliśmy wyrównany mecz z niewielką przewagą po stronie gospodarzy. Jednak gdy zabrzmiała końcowa syrena na tablicy przy ulicy Siedleckiego nadal widniał wynik zupełnie nie hokejowy - 0:0!
Przed trzecią tercją chyba wszyscy kibice zastanawiali się czy będzie w tym spotkaniu dogrywka. Nastroje wśród kibiców ostudził nieco pokaz jazdy figurowej na lodzie zaprezentowany w przerwie. Gracze obu drużyn wyjechali z nastawieniem aby ten mecz rozstrzygnąć na swoją korzyść. Dzięki temu oglądaliśmy szybką i obfitującą w strzały tercję. Rozpoczął Csorich z dystansu, po chwili Steber z bliskiej odległości. Po drugiej stronie lodu Odrobnego rozgrzał kapitan Comarch Cracovii Daniel Laszkiewicz. Ataki gospodarzy nabrały rozmachu gdy na ławkę kar powędrował Wróbel. Pasy zamknęły gości w ich tercji, a bramkarza niepokoił czterokrotnie Martin Dudaš strzałami z niebieskiej linii. Po ostatniej próbie krążek przejęli goście i wyprowadzili składną akcję. Kiedy jednak Steber zastanawiał się w który róg uderzyć, bramka gospodarzy została poruszona. Mecz nabierał coraz większych rumieńców, a punktem kulminacyjnym było to, co wydarzyło się w 52 minucie. Na ławkę kar powędrował Michał Radwański Na bramkę Radziszewskiego huknął Roman Skutchan, krążek odbił się od poprzeczki i trafił do Grzegorza Pasiuta. Ten nie oglądając się na nikogo popędził na bramkę Stoczniowca i czekając aby nie spalić wyłożył krążek jak na tacy Piotrowskiemu. Temu nie pozostało nic innego jak umieścić gumę w bramce bezradnego Odrobnego. Pierwszy gol w tym spotkaniu a zegar na lodowisku wskazywał już 51 minuta 31 sekunda!
Trener Andrzej Słowakiewicz natychmiast wziął czas jednak obraz meczu nie zmienił się ani o jotę. Stoczniowiec zagrał nieco bardziej ryzykownie w obronie, a to była tylko woda na młyn Cracovii. Szczególnie życie Przemysława Odrobnego uprzykrzał Leszek Laszkiewicz, który próbował zdobyć bramkę a to z lewej, a to z prawej strony. Bramkarz gości za każdym razem prezentował niesamowitą sprawność i refleks jednak i jemu przydarzył się w tym spotkaniu błąd. Błąd, który kosztował Gdańszczan kolejnego gola. Za bramkę gości wjechał Radwański. Zamarkował strzał rozglądając się za którymś z lepiej ustawionych kolegów. Kiedy już wydawało się, że straci krążek oddał zaskakujący strzał na bramkę. Guma zniknęła gdzieś w parkanach Odrobnego i po chwili wturlała się do bramki gości. tej bramce powietrze jakby uszło z Gdańszczan. Cracovia próbowała jeszcze podwyższyć wynik ale do końca spotkania nie uległ on już zmianie.
Dla ambitnych gości z północy oznaczało to, iż kibice w Gdańsku nie będą mogli obejrzeć już meczu o dużą stawkę w tym sezonie. Z pewnością należą im się brawa za waleczność i determinację. Comarch Cracovia zaś nie rozegrała wielkiego spotkania natomiast zawodnicy Pasów zrobili to, co nakazał im trener Rudolf Rohaček - wygrali dwa mecze ze Stoczniowcem. Za nieco ponad tydzień spotkają się w półfinale z Zagłębiem Sosnowiec.
Comarch Cracovia - Energa Stoczniowiec Gdańsk 2:0 (0:0, 0:0, 2:0)
1:0 - Michał Piotrowski (Grzegorz Pasiut) 52' 4/5
2:0 - Michał Radwański (Marian Csorich) 58'
Składy
Comarch Cracovia: Radziszewski (Rączka) - Csorich, Bondarevs, L. Laszkiewicz, Biela, D. Laszkiewicz - Dudaš, Dulęba, Radwański (2), Musial, Łopuski - Kłys (2), Wajda, Piotrowski, Pasiut, Drzewiecki (2)- Landowski, Guzik, Witowski, Słaboń, Rutkowski
Energa Stoczniowiec: Odrobny (Soliński) - Wróbel (2), Kostecki, Steber, Rzeszutko (2), Skutchan (2) - Skrzypkowski, Mateusz Rompkowski (2), Vitek, Ziółkowski (4), Jankowski - Smeja, Maciejewski, Furo,Maciej Rompkowski, Chmielewski - Kabat, Maj, Wróblewski
Kary: Comarch Cracovia - 6 min, Stoczniowiec - 12 min.
Najlepszy zawodnik Cracovii: Grzegorz Pasiut.
Najlepszy zawodnik Energa Stoczniowiec: Przemysław Odrobny.
Najlepszy zawodnik meczu: Przemysław Odrobny.
Widzów: 1200.