W marcu wydawało się, że polski hokej stał się trochę ciekawszy. Murowanych faworytów do tytułu Mistrza Polski - GKS Tychy i Comarch Cracovię pogodził Wojas Podhale. Klub z Nowego Targu co prawda nie miał pieniędzy na wypłaty i premie ale trenerowi Milanowi Jančusce udało się stworzyć zespół, który na ambicji i woli walki rozjechał najpierw Tyszan, a potem podopiecznych Rudolfa Rohačka. Miasto obiecało pomóc upadającemu klubowi. Efekt był taki, że działanie spółki zawieszono.
I tu zaczęły dziać się rzeczy, które bardziej przystają komedii pomyłek aniżeli profesjonalnej lidze hokejowej. MMKS Nowy Targ postanowił przejąć wszystko co pozostało po Wojas - Podhalu za wyjątkiem długów. - Hura! zakrzyknęli działacze PZHL i na losowanie Pucharu Kontynentalnego wysłali prezesa MMKS Mirosława Mrugałę. Ten ucieszył się z losowania i wrócił w dobrym humorze do Nowego Targu. Co prawda mina trochę mu zrzedła kiedy dowiedział się, że aby we wrześniu grać w PLH musi rozegrać baraż ale potencjalny dochód z występu w Holandii pozwoliłby na spokojne funkcjonowanie spółki.
Władze PZHL niby to na wniosek IIHF-u niby swoją decyzją postanowiły, że skoro MMKS/Podhale nie przejmuje długów Wojasa Podhale to i nie może przejąć miejsca w lidze. Jak w takim razie uzupełnić brakującą drużynę? Działając szybko i sprawnie wymyślili baraż, nie bardzo jeszcze wiedząc kogo z kim. Ogłoszono uchwałę której punkt 2 brzmiał :Do meczów barażowych (…) zostaną dopuszczone drużyny, które zgłoszą pisemny wniosek do 26.06.2010r.. Co znaczył taki przepis? Otóż do baraży mógł przystąpić każdy. Powtarzam, każdy! Aż dziw bierze, że do gry nie zgłosiły się zespoły amatorskie, przedstawiciele niższych lig czy zespół kobiecy. Nie zgłosiły się, bo mają sporą dozę zdrowego rozsądku i nie chciały robić wstydu PZHL.
Po tej salomonowej decyzji hokejowe władze postanowiły jeszcze pozbawić udziału MMKS/Podhale w Pucharze Kontynentalnym na rzecz Comarch Cracovii . Decyzja nawet i słuszna, patrząc na to że hokeiści z Nowego Targu mogą we wrześniu nie występować w PLH. Słuszna jednak by była przed wyjazdem prezesa Mrugały do Budapesztu.
To nie koniec śmiesznych sytuacji w PZHL. W sam środek zamieszania postanowił wkroczyć niczym deus ex machina minister sportu Adam Giersz, który spróbuje posprzątać stajnie Augiasza ale coś obawiam się, że i Herkules by tu nie podołał. Na dokładkę mamy jeszcze nowy/stary twór w Toruniu, który wykonał podobny manewr jak MMKS ale baraży o 1 ligę grać nie musi, a może o Ekstraligę. Nie wiadomo jednak kim będą grać bo dramatyczny nabór poprzez stronę www może okazać się nieskuteczny. Na dokładkę mamy zamieszanie w Gdańsku (ah jak ten Stoczniowiec nie pasuje do naszej południowo - polskiej ligi hokeja) i królów polowania transferowego z Sanoka, którzy najpierw powybierali co bardziej łakome kąski konkurentom, a potem dostali zakaz transferowy za długi.
Miało iść ku lepszemu, a jest dramat. Przeciętny kibic patrzy i zastanawia się co się dzieje. Żaden poważny sponsor nie zdecyduje się inwestować w PLH jeśli nie przedstawi się mu jasnych zasad gry. W tej chwili gramy, ale zamiast reguł mamy żarty i gromki śmiech. Wszyscy wiedzą jednak że jest to śmiech przez łzy.