Radosław Kozłowski: Zacznę nietypowo… Wszystkiego najlepszego z okazji urodzin. Czego w tym szczególnym dniu można ci życzyć?
Damian Piotrowicz, napastnik Aksam Unii Oświęcim: Dziękuję za pamięć. Czego można mi życzyć? Przede wszystkim zdrowia, bo bez niego ani rusz. Chciałbym, aby w sezonie kontuzje omijały mnie szerokim łukiem.
Ten rok jest dla ciebie udany. Zdałeś maturę, odegrałeś jedną z czołowych ról w młodzieżowej reprezentacji…
- Matura zdana, ale niestety nie zdążyłem się rekrutować na studia. W tym roku będę uczęszczał na zajęcia rocznego studium, a w przyszłym "uderzę" na AWF. Jeśli chodzi o występy w młodzieżowej reprezentacji, to muszę przyznać, że stać mnie na więcej.
Teraz otworzyła się przed tobą szansa występów w pierwszej drużynie. Marzenia z dzieciństwa spełniły się?
- Dokładnie tak. Chyba każdy hokeista w młodości marzył o tym, by przy pełnych trybunach zagrać w seniorskiej drużynie. Ja właśnie dostałem taką szansę i nie mogę się doczekać inauguracji sezonu.
Na którym z zawodników się wzorowałeś?
- Zawsze moim idolem był Waldek Klisiak. Imponował mi jego sposób gry: przegląd pola, świetne prowadzenie krążka, no i oczywiście "zastawka". Z zagranicznych graczy cenię sobie Aleksandra Ovechkina.
Teraz masz okazję wspólnie występować z Waldkiem Klisiakiem, który przeżywa drugą, a może nawet trzecią młodość…
- Waldek jest niesamowity. To bardzo miły i pogodny człowiek, który udziela młodszym zawodnikom cennych rad. Dzieli się z nami swoim bogatym doświadczeniem. Nawiasem mówiąc chciałbym w wieku Waldka mieć takie zdrowie i taką kondycję.
Okres przygotowawczy już za wami. Trener Spisiak okazał się "zamordystą"?
- Było ciężko. Trenowaliśmy dwa razy dziennie i każdy chciał pokazać się z jak najlepszej strony. Wszyscy dobrze wiemy, że bez dobrego przygotowania nie da się rozegrać całego sezonu. A trener Spisiak jest profesjonalistą, który doskonale wie na czym polega jego praca. Cóż mogę więcej powiedzieć? (uśmiech)
Działacze zapewniają, że jednym z waszych atutów jest dobra atmosfera w zespole. Potwierdzasz tę opinię?
- Jasne. W szatni można się naprawdę solidnie pośmiać.
Ale krążki i kije trzeba zbierać?
- Trzeba (śmiech). To taka stara hokejowa zasada. Każdy hokeista musi przez to przejść.
Ostatnie sparingi nie napawają optymizmem. Czym spowodowana była wasza słabsza postawa?
- Brakuje nam świeżości. Cały czas mamy w nogach ciężkie treningi, ale jestem przekonany, że na inauguracje sezonu będziemy prezentować się lepiej. Intensywność zajęć od początku tygodnia jest niższa. Skupiamy się na doskonaleniu skuteczności i ćwiczymy kilka wariantów gry.
Stać was na wejście do półfinału?
Plan jest ambitny, ale jeśli każdy da z siebie sto procent, to powinniśmy go osiągnąć. Ja ze swojej strony mogę zagwarantować, że w każdym meczu zostawię na lodzie sporo sił i serca.
Jakie cele sobie stawiasz u progu nadchodzącego sezonu?
- Przede wszystkim chciałbym wywalczyć sobie pewne miejsce w składzie i grać jak najwięcej. Kilka bramek też by się przydało.