- Początek meczu był w naszym wykonaniu bardzo słaby. Zagraliśmy nerwowo i zarobiliśmy kilka niepotrzebnych kar. Przeciwnik wykorzystał naszą słabszą dyspozycję i po pierwszej tercji przegrywaliśmy trzema bramkami - relacjonował Marek Pohl.
Kapitan Naprzodu nie ukrywał, że w przerwie pomiędzy pierwszą a drugą tercją w szatni padło wiele ostrych słów. - Trener solidnie nas "opieprzył" i nasza gra od razu się poprawiła. Poza tym Unia zbyt szybko uwierzyła w zwycięstwo, co znacznie ułatwiło nam zadanie - wyjaśnił.
37-letni środkowy nie był zadowolony z dyscypliny taktycznej swojego zespołu, zwłaszcza w kocówce meczu - Nie graliśmy dobrze taktycznie. W trzeciej odsłonie popełniliśmy wiele błędów w defensywie, a grający wysokim pressingiem rywal skutecznie to wykorzystywał. Załatwili nas w trzy minuty, ale taki jest hokej - przyznał popularny "Ernest". -
- Cóż, inauguracja nam nie wyszła, ale nie zamierzamy składać broni. W piątek jedziemy do Jastrzębia po komplet punktów - zakończył Pohl.