Nie ma to jak w domu - relacja z meczu JKH GKS Jastrzębie - Naprzód Janów

Okazałe zwycięstwo odnieśli przed własną publicznością hokeiści JKH GKS Jastrzębie, którzy w spotkaniu 3. kolejki PLH pokonali Naprzód Janów 6:1 (3:1, 2:0, 1:0). Bohaterem meczu został Petr Lipina, który ustrzelił hat-tricka. Jednego gola mniej zdobył Tomasz Kulas. Trafienie w tym spotkaniu zaliczył również Marcin Słodczyk. Honorowego gola dla Naprzodu zdobył w 20. Minucie Tomasz Jóźwik.

Mariusz Wójcik
Mariusz Wójcik

Jednak bez nominalnego golkipera numer jeden przystąpili do tego spotkania jastrzębianie. Uraz Kamila Kosowskiego okazał się jednak nieco poważniejszy. Zawodnik ma naderwane ścięgna i uszkodzoną torebkę stawową w stawie skokowym. Pewnie jest, że nie wyjedzie na lód w Sanoku. Być może wychowanek JKH wróci do treningów w przyszłym tygodniu. W piątkowym spotkaniu z Naprzodem popularnego "Kosę" zastąpił Daniel Kachniarz.

JKH już od rozpoczęcia meczu przeszedł do ostrej ofensywy. Na efekty trzeba było czekać do 6. minuty, w której podopieczni Jiri Reznara ukłuli dwukrotnie. Worek z bramkami otworzył Petr Lipina, który świetnie przymierzył miedzy plecami Piotra Jakubowskiego, a krótkim słupkiem. Sędziowie potrzebowali co prawda analizy wideo. Arbiter głównie nie powinien mieć żadnych wątpliwości, bowiem strącony z górnej siatki bidon zdawał się mówić wszystko. Nie minęło pół minuty, a gospodarze prowadzili już 2:0. Na listę strzelców wpisał się były zawodnik Naprzodu, Marcin Słodczyk. Napastnik JKH wykorzystał zamieszanie podbramkowe i zmieścił gumę pod parkanami Jakubowskiego. Przewaga miejscowych był bezdyskusyjna. Naprzód w pierwszej odsłonie mógł liczyć jedynie na grę z kontrataku. Piętnasta minuta to kolejne trafienie Petra Lipina, który ładnie "zgasił" lecącą w powietrzu gumę i posłał ją tuż obok słupka obok bezradnego golkipera Naprzodu. Goście potrafili odpowiedzieć w końcówce tercji. Gola do szatni zdobył na 24. sekundy przed syreną zdobył Tomasz Jóźwik, nie dając żadnych szans Danielowi Kachniarzowi na obronę.

Druga odsłona pojedynku rozpoczęła się od ekspresowego gola Lipiny. Napastnik JKH zaledwie dziewięć sekund od pierwszego rzucenia krążka zdołał umieścić go w siatce. Przy strzale Czecha niefortunnie interweniował Jakubowski, który nieskutecznie powstrzymywał "gumę" parkanem. Chwilę później dwie świetne okazje mieli hokeiści Naprzodu. W roli głównej wystąpił najpierw Marian Kacir, którego ubiegł Kachniarz, zamrażając krążek. Z kolei strzelając prosto do raka nie popisał się w 25. minucie Michał Gryc. Skuteczności nie zabrakło natomiast młodemu wychowankowi JKH, Tomaszowi Kulasowi, który w 32. minucie podwyższył na 5:1. Pod koniec tej odsłony gorąco było również pod jastrzębską bramką, kiedy Miroslav Zatko opieczętował słupek.

Najmniej emocji dostarczyła kibicom ostatnia odsłona meczu, w której nie brakowało tylko kar. Oba zespoły odnotowały sporo wykluczeń. Naprzód miał ich aż pięć, natomiast Jastrzębie aż osiem. - Dzisiaj pobiliśmy chyba rekord świata, kiedy w połowie trzeciej tercji zrobiliśmy siedem kar. Dobrze, że wynik był już wtedy bezpieczny i nie wpłynęło to na końcowy rezultat. Wszyscy doskonale sobie zdają sprawę z tego problemu, a mimo to wciąż te kary łapiemy. Musimy zrobić coś, by tych wykluczeń było mniej. W dwóch poprzednich meczach tych kar było aż czterdzieści. Tylko w trzeciej tercji było dziś tych kar osiem, a wcześniej trzy - złościł się po meczu drugi trener JKH, Jacek Chrabański.

W trzeciej tercji byliśmy świadkami tylko jednego gola, którego autorem okazał się po raz drugi Tomasz Kulas. Napastnik JKH w 55. minucie ustalił wynik meczu na 6:1. - Po niefortunnym początku dzisiejsze zwycięstwo bardzo nas cieszy. Po dwóch porażkach na wyjeździe było nam to bardzo potrzebne - odetchnął z ulgą Chrabański. Drugiemu trenerowi JKH spokoju nie dawały jednak wykluczenia. - Nie wiem jak ten problem wyeliminujemy. Trzeba się nad tym jeszcze zastanowić i zrobić porządek. Wygrana cieszy, choć spotkanie wielkim widowiskiem nie było. Teraz jedziemy do Sanoka, gdzie na pewno powalczymy - zakończył.

Powodów do radości nie miał po meczu drugi trener gości, Janusz Imiołczyk, który na pomeczowej konferencji nie był zbyt wylewny. - Gratuluję zwycięzcy. Mecz wygrany przez gospodarzy dzięki naszym indywidualnym błędom. Po drugie, całkowity brak skuteczności moich zawodników - ocenił Imiołczyk.

JKH GKS Jastrzębie - Naprzód Janów 6:1 (3:1, 2:0, 1:0)
1:0 - Petr Lipina (Mateusz Bryk, Richard Kral) 7' 5/4
2:0 - Marcin Słodczyk (Maciej Urbanowicz, Milan Furo) 7'
3:0 - Petr Lipina (Patrik Rimmel, Richard Kral) 15'
3:1 - Tomasz Jóźwik (Martin Petaina, Michał Krokosz) 20'
4:1 - Petr Lipina (Richard Kral, Patrik Rimmel) 21'
5:1 - Tomasz Kulas (Milan Furo) 33'
6:1 - Tomasz Kulas (Tomasz Pastryk, Adrian Labryga) 55'

Składy:

JKH GKS Jastrzębie: Kachniarz (Feć - nie grał) - Rimmel (2), Bryk, Lipina (2), Kral, Danieluk (2) - Górny, Dąbkowski, Urbanowicz (2), Słodczyk (2), Furo (2) - Pastryk (2), Labryga (2), Bordowski (2), Kąkol (2), Kulas - Galant, Kiełbasa, Ciupa (2), Bernacki.

Naprzód Janów: Jakubowski (M. Elżbieciak - nie grał) - Kurz (6), Zatko, Mihalik (4), Pohl, Kacir - Petrina (2), Krokosz (2), Jóźwik, Jastrzębski (2), Kogut - Działo, Kulik, Ślusarczyk (2), Gryc, Sowiński (2) - Sośnierz, Podsiedlik, Ł. Elżbieciak.

Kary: JKH - 22 minuty, Naprzód - 20 minut.

Sędziowali: Tomasz Radzik oraz Tomasz Przyborowski, Marek Syniawa.

Widzów: 400.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×