Kolejny rywal odprawiony z kwitkiem - relacja z meczu JKH GKS Jastrzębie - Comarch Cracovia

Kolejny zespół opuszcza Jastrzębie-Zdrój bez jakiejkolwiek zdobyczy punktowej. Jest nim aktualny wicemistrz, Comarch Cracovia, która nieznacznie uległa JKH GKS 1:2. Zacięte spotkanie trzymało w napięciu do ostatniej sekundy. Szalę zwycięstwa na korzyść JKH przechylił w 53. minucie Richard Bordowski, który praktycznie tylko dostawiając kija pokonał Rafała Radziszewskiego. Wyczyn JKH tym bardziej zasługuje na pochwałę, że praktycznie przez dwie tercje jastrzębianie grali czwórką obrońców.

Mariusz Wójcik
Mariusz Wójcik

Przed piątkowym pojedynkiem z wicemistrzem Polski, Comarch Cracovią w szeregach JKH GKS Jastrzębie zapanowała niesamowita mobilizacja. Jastrzębianie chcieli bowiem za wszelką odeprzeć atak na "twierdze Jastor" kolejnego rywala. Przy zdziesiątkowanej defensywie nie było to bowiem takie łatwe zadanie. Blisko miesiąc w meczowym składzie nie ma Patrika Rimmela, który co prawda wznowił już treningi, ale jest jeszcze zbyt wcześnie, by mógł wrócić do ligowej rywalizacji. Dodatkowo kontuzja wykluczyła z gry Daniela Galanta i trener JKH pozostał z piątką obrońców.

W pierwszej odsłonie było widać w poczynaniach gospodarzy pełne zaangażowanie, w szczególności w defensywie. Podopieczni Jiriego Reznara nie "rzucili" się na teoretycznie mocniejszego rywala, tylko szukali swojej szansy w grze z kontrataku. Warunki gry dyktowała więc Cracovia, która niemal non-stop przebywała w tercji obronnej rywala. Jednak żaden z trzynastu strzałów oddanych przez krakowian w światło bramki nie był na tyle skuteczny, by zaskoczyć Kamila Kosowskiego. Jastrzębianie zbyt wielu okazji na otwarcie wyniku nie mieli, a ostatniej z nich nie wykorzystał w 20. minucie Bartosz Dąbkowski, z którego uderzeniem poradził sobie golkiper Rafał Radziszewski. Pierwsza odsłona zakończyła się wiec bezbramkowym remisem.

Druga tercja była już bardziej wyrównana. Zaczęła się ona jednak pechowo dla gospodarzy, bowiem przy walce o krążek ucierpiał defensor JKH, Adrian Labryga. Interwencja sztabu medycznego JKH pozwoliła zawodnikowi wrócić na lód po kilku minutach. Powrót nie okazał się jednak udany, bo grająca w przewadze Cracovia zadała celny cios. W 30. minucie wynik spotkania otworzył Mikołaj Łopuski, dając Pasom prowadzenie. Waleczni jastrzębianie nie poddawali się i ich usilne próby do zniwelowania przewagi gości przyniosły oczekiwany efekt w końcówce odsłony. W 39. minucie do wyrównania doprowadził Petr Lipina, który posłał "gumę" nad bezradnym w tej sytuacji Radziszewskim.

Rozochoceni wyrównującym golem jastrzębianie zaczęli w trzeciej tercji przeważać na lodzie. Nie przeszkadzał im nawet fakt, że grali na dwie pary obrońców, po tym jak kontuzji żeber doznał Tomasz Pastryk. Podopieczni Jiriego Reznara grali w obronie tak zaciekle, że Cracovia nie mogła sobie pozwolić przez długi czas na zbyt wiele. Poprawna gra z tyłu pozwalała hokeistom JKH na wyprowadzanie coraz to śmielszych ataków. Ten w 53. minucie okazał się zabójczy. Podaniem wzdłuż linii spod samej bandy popisał się Arkadiusz Kąkol. Ustawiony tuż przed bramką Richard Bordowski zrobił to, co do niego należało i praktycznie tylko dostawiając kija pokonał bramkarza Cracovii, posyłając krążek przy samym słupki.

Po tym ciosie Bordowskiego wicemistrzowie nie zdołali się podnieść. Nawet wprowadzenie szóstego zawodnika z pola kosztem bramkarza okazało się bezskuteczne. Zamiast wyrównującego gola posypały się kary. Dziesięciominutowymi wykluczeniami za niesportowe zachowanie ukarani zostali: Daniel Laszkiewicz i Jarosław Kłys, co tylko potwierdziło bezsilność Cracovii. Twierdza Jastor wciąż pozostaje niezdobyta i krakowianie opuszczają Jastrzębie-Zdrój bez żadnego punktu.

Po spotkaniu, w którym mimo problemów kadrowych udało się przeciwstawić tak silnemu rywalowi jak Cracovia zawodnikom Jastrzębia na pewno należały się słowa pochwały. - Ogromny szacunek dla wszystkich zawodników. Od drugiej tercji graliśmy praktycznie na dwie pary obrońców i nawet napastnicy musieli zagrać w defensywie. Trzy punkty zdobyte bardzo nas cieszą. Cracovia po wygranym turnieju w Tilburgu miała wiatr w żaglach. Udało nam się chyba zmazać plamę z Krynicy, gdzie przegraliśmy - nie krył zadowolenia drugi trener JKH, Jacek Chrabański.

Asystent Jiriego Reznara odniósł się również do gry swojego zespołu poza własnym lodowiskiem. Tylko jedna wyjazdowa wygrana zespołu, który u siebie wygrywa z wszystkimi od dawna spędza sen z powiek trenerom i zawodnikom JKH. - Wiemy już chyba na czym polega nasz problem z tą grą na wyjeździe. U siebie gramy po prostu bardziej zdyscyplinowani, szczególnie w środkowej tercji. Na wyjeździe za bardzo chcemy zdobyć szybko gola i napastnicy zapędzają się do przodu i wtedy pojawia się problem - szuka przyczyn słabszej gry poza Jastorem.

JKH GKS Jastrzębie - Comarch Cracovia 2:1 (0:0, 1:0, 1:0)
0:1 - Mikołaj Łopuski (Damian Słaboń, Patryk Noworyta) 30' 5/4
1:1 - Petr Lipina (Richard Kral, Mateusz Danieluk) 39'
2:1 - Richard Bordowski (Arkadiusz Kąkol) 53'

Składy:

JKH GKS Jastrzębie: Kosowski (Kachniarz - nie grał) - Labryga, Bryk (6), Lipina, Kral, Bordowski - Pastryk, Dąbkowski, Urbanowicz (2), Kąkol, Danieluk - Górny, Furo (2), Słodczyk, Kulas.

Comarch Cracovia: Radziszewski (Kulig - nie grał) - Wajda (2), Kłys (10), L. Laszkiewicz (2), Pasiut (4), D. Laszkiewicz (2+10) - Noworyta, Landowski, Łopuski, Słaboń, Piotrowski - Dulęba, Prokop (2), Kostuch, Dworak (2), Martynowski (4) - Witowski.

Kary: JKH - 10 minut, Cracovia - 38 minut (w tym kary 10' minut dla Daniela Laszkiewicza i Jarosława Kłysa).

Sędziowali: Maciej Pachucki (sędzia główny) oraz Patryk Kasprzyk, Piotr Matlakiewicz (liniowi).

Widzów: 900.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×