Zwycięstwo na początek roku - relacja z meczu GKS Tychy - JKH GKS Jastrzębie

Tyszanie w pierwszym meczu w 2011 roku pewnie pokonali na własnej tafli JKH Jastrzębie. Dzięki wygranej GKS objął fotel litera w tabeli PLH wyprzedzając Comarch Cracovię.

W tym artykule dowiesz się o:

Na premierową bramkę w spotkaniu kibice zgromadzeni na lodowisku w Tychach nie musieli długo czekać. Adam Bagiński trafił w słupek, krążek przejął Paweł Banachewicz, który umieścił gumę w siatce. Tyszanie nie potrafili wykorzystać przewagi na lodzie, ale grając w równowadze nie mieli problemów. Radosław Galant pięknym strzałem w okienko nie pozostawił żadnych szans Kamilowi Kosowskiemu. Gra była chaotyczna, podania były niedokładne i zawodnicy często tracili krążek. Było widać długą przerwę od rozgrywek ligowych. W podbramkowym zamieszaniu wynik meczu na 3:0 podwyższył Adam Bagiński. Miejscowi już na początku chcieli sobie wypracować bezpieczną przewagę. Po strzale Adriana Parzyszka krążek odbił się od poprzeczki. Jastrzębianie ruszyli z szybką kontrą, Maciej Urbanowicz idealnie podał do Bordowskiego, który zdobył pierwszą bramkę dla swojej drużyny. - Znowu źle zaczęliśmy pierwszą tercję i słabo zagraliśmy tą odsłonę z Tychami. Byliśmy wolni, graliśmy głównie w tercji obronnej, łapaliśmy kary i ciężko nam się grało - komentował po spotkaniu Urbanowicz.

Po dwójkowej akcji Josefa Vitka i Adriana Parzyszka przewaga mogła się zwiększyć, ale kapitan tyszan pomylił się przy strzale. Na poprawę doświadczonego zawodnika nie trzeba było długo czekać. Po idealnym podaniu z niebieskiej przez Csoricha Parzyszek dopełnił tylko formalności umieszczając krążek w bramce. Jastrzębie próbowało wyjść z kontrą, jednak ich gra była dość nieskładna. W podbramkowym zamieszaniu refleksem wykazał się Piotr Jakubowski. Przyjezdni coraz częściej meldowali się pod bramką tyszan, ale cały czas brakowało im precyzji i szczęścia. Przed syreną kończącą drugą tercję przechytrzyć Jakubowskiego próbował jeszcze Maciej Urbanowicz, jednak wynik pozostał bez zmian.

W ostatniej odsłonie powtarzał się scenariusz z poprzednich tercji. Na tafli panował chaos i akcje były nieskładne. Po strzale Krala krążek odbił się od słupka. Tyszanie ruszyli z kontratakiem i Roman Simicek strzelił prosto w okienko bramki strzeżonej przez Kosowskiego. Mocny strzał Patrika Rimmela z okolic niebieskiej wyłapał Jakobowski. GKS łapał sporo niepotrzebnych kar. Zaledwie 34 sekundy przed końcem kary dla Adriana Parzyszka drugą bramkę dla JKH zdobył Richard Kral. Jastrzębie nie składało broni i w krótkim odstępie czasu zdobyło kolejnego gola po strzale Petra Lipiny. Nie pomogło to jednak przyjezdnym, którzy musieli uznać wyższość gospodarzy przegrywając 3:5.

GKS Tychy - JKH GKS Jastrzębie 5:3 (3:1, 1:0, 1:2)

1:0 Paweł Banachewicz (Adam Bagiński, Artur Gwiżdż) 2'

2:0 Radosław Galant (Marian Csorich, Krzysztof Majkowski) 8'

3:0 Adam Bagiński (Roman Šimíček, Michał Woźnica) 16'

3:1 Richart Bordowski (Maciej Urbanowicz, Adrian Labryga) 18'

4:1 Adrian Parzyszek (Marian Csorich, Josef Vítek) 26'

5:1 Roman Šimíček 46'

5:2 Richard Král (Mateusz Danieluk) 54' 5/4

5:3 Petr Lipina (Patrik Rimmel, Richard Král) 55' 5/4

GKS: Jakubowski - Gonera, Kotlorz; Vitek, Parzyszek (2), Paciga - Sokół (4), Jakes; Bagiński, Simicek, Woźnica - Majkowski, Csorich (4); R.Galant, Garbocz (2), Krzak - Mejka, Gwiżdż; Banachewicz, Witecki.

JKH: Kosowski - Górny, Rimmel; Lipina, Kral, Danieluk - D.Galant, Dąbkowski; Urbanowicz, Słodczyk, Furo (4) - Labryga (2), Bryl; Kulas, Kąkol, Bordowski - Pastryk, Bernacki.

Źródło artykułu: