Dla sosnowiczan mecz z JKH GKS-em był ważny. Jednak lód zweryfikował wszystko. Słaby początek w wykonaniu Zagłębia, a w szczególności jeden moment w drugiej tercji - 51 sekund, po których wynik zmienił się diametralnie z 2:2 na 2:4 - zadecydował o ich końcowej porażce. Mieli oni jeszcze okazję, by doprowadzić do dogrywki, ale podczas 1,5 minuty gry w przewadze w ostatniej tercji nie byli w stanie strzelić bramki. Mecz przegrali więc na własne życzenie. - Podczas takich spotkań kibice są naszym szóstym zawodnikiem. Wiadomo jakie mamy teraz problemy, ale jakoś się zbieramy. Praktycznie czterech zawodników jest przyjezdnych, reszta jest z Sosnowca. Staramy się jak możemy, walczymy. Niemniej jednak bardzo szkoda tego rezultatu 2:2. Przysnęliśmy na chwilę, dostaliśmy dwie bramki, a potem było już trudniej grać - żałował Łukasz Zachariasz, sosnowiecki napastnik.
Szkoleniowiec Mariusz Kieca bardzo chwalił swojego podopiecznego i wyróżnił go jako najlepszego hokeistę piątkowego spotkania. Jednak Zachariasz jest znany ze swojej skromności, która w pomeczowej rozmowie znów dała o sobie znać. - Cieszy każdy zdobyty gol, ale cieszyłbym się jeszcze bardziej gdybym nie strzelił bramki, a wygralibyśmy mecz - podkreślił.
Nowy Rok 2011 miał rozpocząć się dla Zagłębia bez żadnych problemów. Jednak coraz to nowsze kontuzje oraz trudności w wyleczeniu tych "starszych" dolegliwości sprawiają, że duet trenerski Krzysztof Podsiadło - Mariusz Kieca ma problem z ustaleniem wymaganych trzech piątek. Co więcej, zawodnicy nadal nie mogą pochwalić zarządu, który miał uregulować wobec nich zaległości finansowe. - Gdybyśmy przejmowali się tylko tymi sprawami, to podzielilibyśmy los kolegów (którzy odeszli z klubu - przyp. red.). W Zagłębiu zostaliśmy nie dlatego, że myślimy o pieniądzach - ostro wyznał Zachariasz.
Łukasz Zachariasz (po lewej) był najlepszym zawodnikiem w trzeciej piątce Zagłębia
W Zagłębiu jak bumerang powraca problem pieniędzy, a właściwie ich braku. Za nieuregulowanie należności 13 tysięcy złotych wpisowego, mecz z Unią Oświęcim został zweryfikowany jako walkower, wystąpili w nim bowiem zawodnicy do tego nieuprawnieni. - Zaległości zaległościami, ale nie chciałbym komentować postawy PZHL-u. Wpisowe wpisowym, ale czekają czterej zawodnicy z UKS-u Sielec, którzy trenują z nami, ale nie mogą grać. W naszej sytuacji każde dwie ręce, każde dwie nogi są na wagę złota - zaatakował, ale jednocześnie wyjaśnił swoje rozgoryczenie.
Niedziela przyniesie sosnowiczanom arcyważne spotkanie w Janowie. Jednak dla obserwatorów ten mecz będzie miał drugie dno - na katowicki lód wyjadą bowiem dwa zespoły, których przyszłość przez problemy finansowe wisi na włosku. Zagłębie udowodniło już w tym sezonie, że potrafi grać i wygrywać nawet z najlepszymi, co składnia do myślenia, że to właśnie sosnowiecka ekipa będzie zjeżdżać z tafli zwycięska. - W niedzielę nie będzie żadnej różnicy czy to jest Naprzód, czy Comarch Cracovia, do każdego meczu podchodzimy tak samo. W Janowie musimy wygrać - podkreślił Łukasz Zachariasz.