Michał Kowalski: W ostatnim meczu PLH przegraliście u siebie z Tychami 2:6. Byliście po prostu o tyle słabsi, czy to przeciwnik rozegrał tak świetny mecz?
Kacper Kos: Niestety nie da się ukryć, że mecz z Tychami nie był najlepszy w naszym wykonaniu. Nie ustrzegliśmy się błędów i popełniliśmy ich naprawdę sporą ilość. Taki rywal jak GKS tylko czekał na takie właśnie okazje do strzelenia bramki i bezlitośnie je wykorzystał. Ponadto „czuliśmy w nogach” także dwa trudne spotkania wyjazdowe, które rozegraliśmy wcześniej. Chodzi o potyczki z Cracovią oraz JKH Jastrzębie. Zagraliśmy naprawdę niezłe mecze. Z całą pewnością wpływ na niekorzystne dla nas wyniki miała grypa, która od jakiegoś czasu sieje spustoszenie w naszej szatni. Przez nią jest się osłabionym, a co za tym idzie także pogarsza się forma sportowa. To był powód, dla którego nie mogliśmy pokazać się na maksimum naszych dużych przecież możliwości.
Jak ogólnie ocenisz ten sezon w swoim wykonaniu?
- Tegoroczny sezon rozpocząłem od regularnych występów w rezerwach MMKS- u, występując w pierwszej lidze, w ekipie z CLJ. W Polskiej Lidze Hokejowej jak wszyscy wiedzą zadebiutowałem dopiero niedawno. Sezon jak do tej pory oceniam bardzo pozytywnie, głównie ze względu na to, że dostaję coraz więcej szans gry w pierwszej drużynie, w ekstraklasie. Dużo mi to daje i rozwijam się sportowo.
Niedawno zdobyłeś swojego pierwszego gola w PLH. Jakie to uczucie, gdy strzela się bramkę przy takiej liczbie osób na trybunach?
- Muszę przyznać, że jest to naprawdę wspaniałe i nieporównywalne do niczego innego uczucie, gdy gra się przy tak dużej liczbie widzów na trybunach. Oczywiście nie wspomnę już nawet o strzeleniu gola, bo jest to jeszcze przyjemniejsza rzecz. Nie da się bowiem ukryć, iż na zmagania pierwszoligowe przychodzi niewielu kibiców, ponieważ nie cieszą się one dużym zainteresowaniem.
Uważasz, że już w tej chwili stać cię, aby grać tylko dla pierwszej drużyny Podhala?
- Odkąd tylko ten sezon się rozpoczął, jestem w pełni przygotowany na występy zarówno w ekstraklasie, jak i grę dla zespołu pierwszoligowego. Oczywiście gdy tylko dostaję szansę zaprezentowania się w barwach MMKS Podhale na taflach PLH, robię wszystko, by pokazać się z jak najlepszej strony i udowodnić, że potrafię być wartościowym graczem.
Jakie są twoje sportowe cele i ambicje?
- Po pierwsze, w tej chwili najważniejsze dla mnie jest, aby zadomowić się w pierwszej drużynie Podhala i poprzez swoje dobre występy stać się jej podstawowym zawodnikiem. To obecnie liczy się dla mnie najbardziej. W przyszłości chciałbym również spróbować swoich sił gdzieś poza Polską, w lidze zagranicznej.
Na co stać MMKS Podhale Nowy Targ w PLH w tym roku?
- Uważam, że przy bardzo dobrej, a przede wszystkim równej grze każdego z zawodników oraz bramkarza w fazie play- off zdecydowanie stać nas na miejsce w pierwszej czwórce PLH. Według mnie jesteśmy w stanie to osiągnąć i z całą pewnością byłoby to dla naszej młodej drużyny sporym sukcesem.
Nie da się ukryć, że gracie bardzo nierówno. Przewidzenie wyniku waszego meczu graniczy z cudem. Skąd takie wahania formy?
- Jestem przekonany, że głównym powodem tak nierównej i niestabilnej dyspozycji jest to, że większość hokeistów naszej drużyny jest bardzo młoda i rozgrywamy pierwszy w naszej karierze sezon na taflach PLH. Utrzymać wysoką formę i dobry poziom gry przez kilka meczów z rzędu to bardzo trudne zadanie przy tak wymagających rywalach, z jakimi przychodzi się nam mierzyć. To fakt, że potrafimy jak równy z równym walczyć z drużyną, która zajmuje jedno z czołowych miejsc w lidze, by następnie polec, często w fatalnym stylu w starciu w zespołem teoretycznie słabszym, do ogrania.
Jesteście, jak wszyscy wiedzą, młodą drużyną. Czy uważasz, że dzięki temu wasza gra jest bardziej spontaniczna i widowiskowa?
- No tak, jak już wcześniej powiedziałem, potrafimy jednego dnia zagrać mecz świetny z rywalem bardzo mocnym, by dnia następnego nie sprostać drużynie niżej notowanej. Jesteśmy zespołem walecznym i ambitnym, ale młodym i każdy kolejny mecz to dla nas szansa na nowe doświadczenia, które mogą okazać się cenne w dalszej karierze sportowej.
Gra w waszej drużynie Kanadyjczyk Kelly Czuy. Jak go ocenisz? Stanowi dla młodszych graczy wzór do naśladowania?
- Z całą pewnością hokeista taki, jak Kelly jest bardzo potrzebny naszej ekipie. Można na pewno nazwać go jednym z liderów zespołu, potrafi niespodziewanie zaskoczyć każdego bramkarza bardzo mocnym strzałem, często z dużego dystansu. Dużo także widzi na lodzie i umie obsłużyć partnera dobrym podaniem. Co więcej, bardzo dobrze i pewnie gra ciałem, o czym wielu zawodników w PLH miało okazję się przekonać w spotkaniach z MMKS. Mogę powiedzieć, że jest to naprawdę świetny zawodnik.
Przed wami mecz z Janowem, który sensacyjnie ograł Tychy. Myślisz, że poradzicie sobie w Katowicach i zdobędziecie komplet punktów?
- Mogę powiedzieć w tej chwili, że na pewno pojedziemy tam walczyć z całychsił do samego końca, zresztą jak w każdym innym meczu. Naszym celem jest zdobycie trzech punktów i zrobimy wszystko, aby to zrealizować.