Chciałbym, aby kibice byli zadowoleni z mojej gry - rozmowa z Piotrem Sarnikiem, zawodnikiem Comarch Cracovii

Tuż przed zamknięciem okienka transferowego Piotr Sarnik opuścił przeżywające problemy finansowe Zagłębie Sosnowiec i dołączył do Comarch Cracovii. Sam hokeista zdaje sobie sprawę, że jeszcze nie jest tym zawodnikiem, którego kibice pamiętają z mistrzowskiego sezonu 2005/2006.

Przemysław Urbański
Przemysław Urbański

Przemysław Lorenc: Jak oceniasz pierwszy miesiąc po powrocie do Cracovii?

Piotr Sarnik: Na pewno na dzień dzisiejszy nie spełniam oczekiwań bo jestem nieskuteczny. Nie zdobywam punktów. Na swoje usprawiedliwienie mogę tylko dodać, że przez ten czas musiałem się przestawić na inny system gry. Taktyka trenera Rohačka jest całkiem inna, bardziej wymagająca jeżeli chodzi o wydolność.

Sporo się zmieniło od czasu jak byłeś w Krakowie?

- Część zawodników znam z mojego poprzedniego pobytu pod Wawelem, część znam z meczów reprezentacyjnych. Z aklimatyzacją nie było problemu.

Tutaj jesteś jednym z wielu, w Sosnowcu byłeś wiodącą postacią. Kiedy było trudniej?

- Ciężko mi powiedzieć. W Sosnowcu był bardzo obiecujący początek sezonu. Mieliśmy graczy, którzy byli w stanie walczyć o najwyższe cele. Niestety stało się jak się stało. Drużyna się rozsypała. Tutaj są lepsi zawodnicy niż w Sosnowcu. Jestem pod olbrzymim wrażeniem przede wszystkim zawodników z Kanady. Młodzi zawodnicy mogą się od nich wiele nauczyć. Są wzorem do naśladowania. Ja tu przyszedłem pomóc. Nie zostałem sprowadzony jako wiodąca postać zespołu.

Kibice Pasów dobrze wspominają twój poprzedni pobyt pod Wawelem.

- Chciałbym, żeby kibice byli zadowoleni z mojej gry. Gra się przecież dla wyniku i dla widowni. W meczach na swoim lodowisku kibice są naszym szóstym zawodnikiem. Każde dobre zagranie powoduje zadowolenie na trybunach i o to chodzi.

Jak byś porównał Zagłębie i Cracovię?

- Te dwa kluby różnią się z pewnością pod względem organizacyjnym. Nie chcę tutaj nikogo dołować, ale różnica jest znaczna i to się potem przenosi na wynik sportowy.

We wtorek twoi byli koledzy nie zdecydowali się wyjść na mecz. Jak oceniasz ich zachowanie?

- To jest ich decyzja i nie chcę się wypowiadać na jej temat. Skoro podjęli taka decyzję to mieli powody. Nie wiem jak ja bym się zachował w takim momencie.

Może się okazać, że do Sosnowca jeszcze wrócisz w tym sezonie na mecze play-off. Będzie trema?

- W moim wieku o tremie to już raczej nie ma mowy (śmiech - przyp.). Bardziej bym tu mówił o szacunku do przeciwnika. Żadnego zespołu nie można lekceważyć. Nieistotne w jakim są stanie organizacyjnym czy personalnym. Mecze w Krynicy czy Janowie miały być łatwe, a sporo się trzeba było namęczyć aby tam wygrać.

Jest zatem szansa, abyś do swojej kolekcji dorzucił kolejny medal.

- Celem każdego zawodnika, każdej drużyny jest zdobywać trofea, osiągać najwyższe cele. Moje osobiste cele to zagrać dobrze każde najbliższe spotkanie. Nie ważne jest, że mamy za sobą passę 10 wygranych spotkań, bo najważniejszy jest ten kolejny mecz. Trzeba być maksymalnie przygotowanym i skoncentrowanym i cieszyć się grą w hokeja.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×