Żarty się skończyły
- W play-off nie ma żartów, walka zaczyna się od nowa - mówi przed pierwszym spotkaniem ćwierćfinałowym szkoleniowiec oświęcimian Karel Suchanek. - Nie interesuje mnie styl, ani rozmiary wygranych. Możemy zwyciężać nawet po dogrywce, byleby zakończyć rywalizację po trzech meczach.
Pojedynki Unii z Podhalem są solą polskiego hokeja. - Koledzy z drużyny mówili mi, że piętnaście, dwadzieścia lat temu Unia i Podhale bezsprzecznie rządziły na hokejowym podwórku. Rozumiem dokładnie ciężar gatunkowy tych spotkań - wyjaśnia Robert Krajci.
To właśnie od dyspozycji Słowaka będzie sporo zależało. Krajci z 24 bramkami był najlepszym strzelcem oświęcimian w sezonie zasadniczym. Co ciekawe, ani razu nie znalazł sposobu na nowotarskiego bramkarza. Wyręczyli go za to Lukas Riha i Wojciech Wojtarowicz, którzy zdobyli po trzy gole.
Rozeszło się po kościach
W pierwszej fazie rozgrywek oświęcimianie czterokrotnie zmierzyli się z "Szarotkami". Trzykrotnie wygrali (5:1, 4:3, 6:1), a w ostatnim meczu nieznacznie ulegli 3:4. Rezultat tego spotkania był sprawą drugorzędną. W pierwszej tercji urazu pachwiny nabawił się Petr Valusiak, a na problemy z łokciem narzekał Mariusz Jakubik. - Nasz sztab medyczny zrobi dosłownie wszystko, by obaj doszli do pełni sił - zaznacza trener Suchanek. - Przyznam, że w pierwszym momencie kontuzje Petra i Mariusza wyglądały strasznie. Po wstępnych badaniach jesteśmy umiarkowanymi optymistami.
- Czuję się na siłach, by w środę wejść na lód - twierdzi "Walec".
Suchanek: - W razie czego mamy przygotowanych kilka dodatkowych wariantów. Ostatnio dobrą formą imponuje Damian Piotrowicz i jestem przekonany, że jest w stanie godnie zastąpić swojego kolegę.
Oświęcimski szkoleniowiec zamierza grać na trzy formacje. - Jeśli nastąpią jakieś zmiany, to będą one wynikać tylko z niedyspozycji jakiegoś zawodnika.
Osłabione Podhale
W nowotarskim zespole zabraknie kontuzjowanych Marcina Kolusza i Damiana Kapicy. Na dodatek swoją przygodę z "Szarotkami" zakończył Kelly Czuy. 28-letni Kanadyjczyk był jedną z najbarwniejszych postaci Podhala. W 28 meczach zdobył 18 goli i zaliczył 12 asyst. Ambitny i świetnie grający ciałem hokeista podpisał we wtorek kontrakt z kalifornijskim klubem - Stockton Thunder, który występuje w lidze ECHL (East Coast Hockey League - Liga Wschodniego Wybrzeża, o klasę niższa od AHL, a o dwie od NHL - przyp. red.)
- Gra nowotarżan opiera się na duecie Bakrlik-Baranyk. Niezwykle pożytecznym zawodnikiem jest także Jarek Różański - analizuje Karel Suchanek, który twierdzi, że wie jak zatrzymać podopiecznych Jacka Szopińskiego. - Trzeba przede wszystkim dobrze zagrać forecheckingiem (wysokim pressingiem - przyp. red.), bo nawet najlepszy zawodnik naciskany przez jednego, dwóch rywali w końcu popełni błąd.
Opiekun oświęcimian obawia się ostrej gry nowotarżan. - Górale na pewno będą grać twardo, praktycznie na pograniczu faulu. Ważne jest to, by sędziowie umiejętnie temperowali charaktery graczy - wyjaśnia.
Rozjemcą pierwszego meczu będzie Grzegorz Dzięciołowski. Na liniach pomagać mu będą Patryk Kasprzyk i Wojciech Matlakiewicz. Drugi mecz poprowadzi Włodzimierz Marczuk (na liniach Grzegorz Klich i Marek Wieruszewski), a trzeci Tomasz Radzik (Tomasz Przyborowski i Marcin Młynarski na liniach).
Hokejowe przesądy
Play-off to nie tylko twarda i zacięta rywalizacja. To także przesądy, rytuały i przyzwyczajenia zawodników. Jedne wydają się oczywiste, inne wręcz absurdalne.
Ewald Grabowski, legendarny trener Podhala i reprezentacji Polski, przed ważnymi meczami nie wpuszczał do autokaru z hokeistami... kobiet. Wyjątku nie robił nawet dla własnej żony, która na mecze musiała jeździć z kibicami. Dopiero po wygranym spotkaniu żona pana Ewalda mogła wracać do Nowego Targu u boku męża.
- Aż tak radykalni nie jesteśmy - uśmiecha się Przemysław Witek. - Wiadomo, że podczas play-off nie wolno farbować, ani obcinać włosów. Umówiliśmy się też z kolegami i trenerami, że do zakończenia rywalizacji nie będziemy się też golić.
Zwyczaj ten jest kultywowany praktycznie we wszystkich ligach świata. - Zawodnicy wierzą, że zarost przynosi szczęście. Może nie wygląda to estetycznie, ale wzbudza respekt wśród rywali - wyjaśnia Sławomir Wieloch, drugi trener oświęcimskiej Unii, a przed laty niezwykle skuteczny snajper.
Swoje indywidualne rytuały mają też bramkarze. - Większość golkiperów przed meczem i przed każdą tercją uderza kijem o słupki i poprzeczkę. W ten sposób proszą niebiosa, by krążki lądowały na słupkach i poprzeczkach, a nie w siatce - wyjaśnia Przemysław Witek.