Mariusz Kieca: Jesteśmy zadowoleni, bo zagrali zdyscyplinowanie

Zdecydowanym faworytem konfrontacji w parze, którą tworzy Ciarko z Zagłębiem są sanoczanie. Jednak tak dużej przewagi nie było widać w piątek na lodzie. - Do końca drugiej tercji nasza gra wyglądała bardzo dobrze. O wyniku zadecydowała końcówka - przyznał zgodnie z prawdą Mariusz Kieca, szkoleniowiec sosnowiczan.

Olga Krzysztofik
Olga Krzysztofik

Po pierwszym meczu II rundy play-off PLH mogło się wydawać, że sosnowiczanie równie gładko przegrają kolejne spotkanie. Jednak na własnym terenie zagrali o wiele lepiej. - Jak wiadomo, każdy mecz jest inny. Przed spotkaniem w Sanoku mało trenowaliśmy, więc było tam trudno. Ten tydzień dobrze przepracowaliśmy i było widać efekt w postaci lepszej gry. Walczyliśmy jak równy z równym, ale końcówka meczu zaważyła o wszystkim - wyjaśnił taką zmianę postawy zespołu Łukasz Podsiadło.

Zagłębiacy toczyli wyrównany bój z sanoczanami przez większą część meczu, a decyzja o ściągnięciu bramkarza na 2,5 minuty przed końcową syreną zaważyła o losach spotkania. Gospodarze nie podnieśli się bowiem po straconej bramce. - Do końca drugiej tercji nasza gra wyglądała bardzo dobrze. O wyniku zadecydowała końcówka. To są play-offy, nie liczy się czy przegra się 1:5 czy 4:5, trzeba po prostu wygrać mecz. Nasza decyzja o ściągnięciu bramkarza była więc podporządkowana, by strzelić bramkę, a nie ją stracić. Szkoda, że się nie udało. Myślę, że decydująca była nasza przewaga 5 na 3, której nie wykorzystaliśmy mimo dużej liczby oddanych strzałów. Graliśmy pod sanocką bramką bez przekonania i wiary - powiedział Mariusz Kieca, trener Zagłębia.

W drugiej tercji sosnowiczanie przez półtora minuty grali w podwójnej przewadze, a to wszystko przez dobre reakcje Marka Rączki i złe rozgrywanie akcji przez gospodarzy. Konsekwencją był stracony gol na 21 sekund przed zjazdem z lodu. - Gdyby wpadł gol na 2:1, to ten mecz wyglądałby inaczej, a stracona bramka w ostatnich sekundach drugiej tercji trochę podcięła nam skrzydła. Choć trzecią odsłonę również zagraliśmy dobrze, chłopcy walczyli do końca - podkreślił.

W szeregach Zagłębia na 22 hokeistów wystąpiło aż 8 młodzieżowców, w tym pięciu zdobywców srebrnego medalu Ogólnopolskiej Olimpiadzie Młodzieży (kategoria junior młodszy) - Marcin Kołodziej, Mateusz Krupiński, Sebastian Baca, Maciej Stehlik i Łukasz Białek. Jednak na tafli okazję do zaprezentowania swoich umiejętności mieli najczęściej Baca i Stehlik. Szkoleniowcy są bardzo zadowoleni z postawy młodych zawodników.

- Wypełnili powierzone im zadanie w stu procentach, czyli odciążyli trochę te trzy pierwsze piątki, wyjść na lód i nie stracić bramki, zagrać dobrze w obronie. Naprawdę zagrali zdyscyplinowanie, zrobili to, co mieli zrobić. Można być z ich postawy zadowolonym. Myślę, że będziemy dalej korzystać z ich usług, chcemy aby dalej grali. Te mecze play-offów na pewno pozwolą nabrać im doświadczenia i wzbogacą ich przeżycia hokejowe - chwalił swoich podopiecznych Kieca.

Mogą się oni cieszyć, bo na taflach PLH zagrają jeszcze kilka meczów. - Przed Bacą i Stehlikiem jeszcze jeden rok nauki w SMS-ie, ale do końca play-offów na pewno będziemy grać w takim zestawieniu i próbować grać na cztery ataki, na ile będzie to możliwe - zakończył Mariusz Kieca.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×