Chciałbym zostać w Oświęcimiu - rozmowa z Pawłem Dronią, obrońcą Aksam Unii Oświęcim.

Paweł Dronia jest najbardziej utalentowanym obrońcą młodego pokolenia w PLH. W czwartek zdobył swój pierwszy medal w seniorskiej karierze, na który czekał cztery lata. Niespełna 22-letni obrońca opowiedział nam o rywalizacji o trzecie miejsce, nadchodzącym zgrupowaniu reprezentacji Polski i planach na przyszłość.

Radosław Kozłowski: Pamiętasz co mi powiedziałeś, zaraz po podpisaniu kontraktu z Unią?

Paweł Dronia: Tak... że mam ogromnego pecha i jak dotąd nie wygrałem jeszcze żadnego medalu. Wspominałem też o jakimś fatum, które nade mną ciąży.

Teraz te słowa można odłożyć pomiędzy bajki?

- Zgadza się (śmiech). Co ja mogę ci więcej powiedzieć? Chyba tylko to, że bardzo się cieszę, że w końcu zdobyłem medal w PLH. Jestem zadowolony, że ta sztuka udała mi się w barwach Unii, która ma tak wspaniałych kibiców.

"Mały finał", albo jak kto woli "finał pocieszenia", przyniósł kibicom więcej emocji niż batalia Cracovii z GKS-em.

- Oczywiście, że tak. Muszę przyznać, że byliśmy lepszą drużyną niż Jastrzębie. Prawdę powiedziawszy powinniśmy zakończyć tę rywalizację już po trzech meczach. W niedzielę w bardzo pechowych okolicznościach przegraliśmy po dogrywce, ale w czwartek pokazaliśmy dobry hokej.

O końcowym wyniku zdecydowała druga tercja, w której strzeliliście pięć bramek. Później trzeba było tylko dowieźć wynik do końcowej syreny...

- Nasza przewaga nie podlegała dyskusji. Wydaje mi się, że troszkę zaskoczyliśmy rywala.

Ze swojej postawy w meczu możesz być zadowolony. Zdobyłeś dwie bramki, a w takim meczu są one szczególnie ważne...

- Pierwsze moje trafienie pomogło zespołowi, a drugie troszkę mnie kosztowało. Otóż w naszej drużynie ten, kto strzeli dziesiątego gola musi postawić pozostałym zawodnikom po piwku.

Teraz czas na świętowanie...

- I na odpoczynek. Dostaliśmy od trenera kilka dni wolnego i każdy z nas ma teraz czas na ochłonięcie po tym ciężkim sezonie, na odreagowanie stresu. Na pewno pojadę na kilka dni do rodzinnego Opola.

Sezon jednak się dla ciebie nie kończy. Otrzymałeś powołanie do reprezentacji Polski i jeśli wszystko pójdzie dobrze, to znów zagrasz w parze z Miroslavem Zatką, tym razem z orzełkiem na piersi...

- Tak, po krótkim urlopie udaję się na zgrupowanie reprezentacji. Jeśli trener ustawi mnie i Mirka w jednej parze obrońców, to będę bardzo zadowolony. Świetnie się z nim rozumiem, a poza lodem jesteśmy dobrymi kolegami.

Na koniec chyba najważniejsze pytanie. Zostajesz w Oświęcimiu?

- Bardzo bym chciał, ale wszystko zależy od pana Klęczara. Jeśli się znajdą pieniądze na wypożyczenie mnie z mojego macierzystego klubu, to jak najbardziej chcę zostać. Podoba mi się tutaj, zaaklimatyzowałem w drużynie, a poza tym mam fajne mieszkanie i ogólnie wszystko jest w porządku (śmiech).

Mówiłeś, że kusi cię wyjazd za granice. Pojawiły się jakieś oferty z zagranicznych klubów?

- Jedna ze słowackiej ekstraligi. Moim marzeniem jest gra za granicą, a jeśli nie będzie mi to dane, to chciałbym grać dla Unii. Ale jak już wspomniałem wcześniej wszystko jest w rękach pana Klęczara.

Komentarze (0)