W 44. minucie popisał się atomowym uderzeniem spod linii niebieskiej, krążek odbił się jeszcze od poprzeczki i wpadł do siatki obok kompletnie zdezorientowanego Adama Vrby. - Bramka na pewno cieszy, ale postawa w meczu już mniej. Kilka razy rywal mi uciekł, zdarzało mi się także źle ustawić. Cóż, trzeba dalej ciężko pracować, żeby było lepiej - twierdzi "Miro".
- Nie mam zaległości treningowych, a z urazem łokcia już sobie poradziłem. Cały czas systematycznie pracowałem, więc teraz nie pozostaje mi nic innego, jak zaprezentować się z dobrej strony w kolejnym meczu - mówi sympatyczny Słowak.
Zatko i jego koledzy zmierzą się dzisiaj z Salithem Szumperk, beniaminkiem ligi czeskiej, jednak spotkanie odbędzie się bez udziału publiczności. - To bardzo trudny rywal, ale zawsze wychodzimy na lód, żeby zwyciężać. Tym razem nie będzie inaczej - deklaruje słowacki obrońca, starający sie o polski paszport.