Radosław Kozłowski: Jak się czujesz na pięć dni przed inauguracją sezonu?
Robert Krajczi, skrzydłowy Aksam Unii Oświęcim: Dobrze, z niecierpliwością czekam już na rozpoczęcie zmagań. A nadchodzący sezon będzie wyjątkowo ciężki...
To bez przerwy wałkowane stwierdzenie, że o mistrzowską koronę będzie walczyć pięć drużyn, motywuje was do działania czy raczej wam przeszkadza?
- Ciężkie pytanie... Na pewno motywuje nas do ambitnej postawy w każdym meczu, bo w przyszłym sezonie każdy punkt będzie na wagę złota. Cała nasza drużyna chce, żeby zespół zdobył medal, a nawet poprawił zeszłoroczne osiągnięcie.
Apetyt rośnie w miarę jedzenia?
- Otóż to... Jak porównam obecny skład z tym z poprzedniego sezonu, to dochodzę do wniosku, że jesteśmy silniejszą drużyną. Nasz zespół został wzmocniony kilkoma świetnymi zawodnikami, którzy byli mocnymi punktami swoich zespołów. Weźmy pod uwagę choćby Patryka Noworytę i Jarka Kłysa, czołowych obrońców Cracovii i reprezentacji Polski. Teraz ich zadaniem będzie zastąpienie Pawła Droni i Patrika Flaszara.
Prym w ataku będzie wiódł Mikołaj Łopuski, który jest silnym i szybkim skrzydłowym, a do tego ma niesamowity instynkt do zdobywania bramek. Bardzo dobrym zawodnikiem jest także Radek Prochazka. To z kolei prawdziwy łącznik obrońców ze skrzydłowymi, świetnie rozpoczynający akcje i niesamowicie skuteczny na bulikach.
Silniejsi wydają się też rywale, zwłaszcza Sanok...
- Zgodzę się z tym, że drużyna z Podkarpacia dokonała najgłośniejszych transferów, jednak jak będzie wyglądała ich gra? To pozostaje wielką niewiadomą. Trzeba też zwrócić uwagę na GKS Tychy, czyli naszego odwiecznego rywala i Cracovię.
A Jastrzębie?
- Na pewno będzie bardzo nieobliczalne. W poprzednim sezonie pokazali, że są zespołem świetnie spisującym się we własnej hali. Z tego magicznego "Jastoru" potrafiliśmy wywieźć kilka zwycięstw.
Co trzeba będzie zrobić, by poprawić miejsce z poprzedniego sezonu?
- Przede wszystkim grać mądrze i nie gubić punktów na własnej tafli. Byłoby naprawdę fajnie, gdybyśmy po fazie zasadniczej uplasowali się na trzecim miejscu. To oczywiście plan minimum, bo później będziemy chcieli awansować do finału.
Na etapie półfinału nie będzie już słabeuszy...
- Oczywiście, że tak. Trzeba będzie walczyć z każdym, niezależnie od tego, czy będzie to Cracovia, Sanok, GKS Tychy czy Jastrzębie. Każda z tych drużyn jest w jakimś elemencie dobra. My musimy ich przechytrzyć.
W jaki sposób?
- Zagrać skuteczny hokej i strzelić o jedną bramkę więcej.
Jakbym zapytał cię o indywidualny cel na nadchodzący sezon, to co byś odpowiedział?
- W tej chwili najważniejsza jest drużyna, a ja chcę grać tak, aby przynieść jej jak najwięcej korzyści. Mamy cztery piątki i liczę na to, że każda z nich pokaże na co ją stać i wspólnymi siłami osiągniemy nasz cel. Liczymy, że pomogą nam również kibice. Będą z nami na dobre i na złe.