Jarosław Dołęga: Ile można przegrywać

Unia Oświęcim przegrała wygrany mecz, bo pozwoliła sosnowiczanom podnieść się i walczyć. - Bardzo cieszymy się, że udało się wygrać, te punkty są dla nas bardzo ważne - stwierdził Jarosław Dołęga.

Pogoń Zagłębiaków zakończyła się sukcesem w postaci wygranej po dogrywce. Wynik na 5:4 ustalił karny, którego wykonywał Artur Ślusarczyk. Kapitan sosnowieckiej drużyny przyznał w pomeczowych rozmowach, że nogi drżały mu ze stresu i odpowiedzialności, ale również, że do krążka miał wtedy podjechać ktoś inny - Jarosław Dołęga.

- Bardzo cieszymy się, że udało się wygrać, te punkty są dla nas bardzo ważne. Na początku mecz był, jak widać - nie mieliśmy przewagi, straciliśmy znowu bramki po indywidualnych błędach. Cały czas pracujemy nad tym. Mam nadzieję, że będzie lepiej. Gramy do końca i to się opłaciło, bo zremisowaliśmy i wygraliśmy po dogrywce. Byłem już na lodzie ponad minutę i ogólnie to chciałem wrzucić krążek za bramkową. Powiedziałem sobie, że jeszcze przejadę... powiem szczerze, że nie wiem dlaczego był karny, bo już na oczy nie widziałem (nadmierna liczba graczy Unii na lodzie, a w dogrywce powoduje to rzut karny - przyp. red.) - powiedział zmęczony Jarosław Dołęga.

Atmosfera w sosnowieckiej ekipie po piątkowym starciu z Unią będzie bardzo dobra, ale czy dobre rozpoczęcie drugiej rundy PLH zwiastuje dużo punktów do ligowej tabeli? - Pojechał Artur, strzelił i mamy dwa punkty. Gramy 42 mecze, każdy punkt będzie dla nas ważny. Chcemy się utrzymać, a teraz Nesta Toruń nam odskoczyła, bo zrobiła niespodziankę, wygrała u siebie z Ciarko Sanok i GKS-em Tychy. Teraz ich gonimy. Dobrze, że Nestę i Podhale Nowy Targ mamy u siebie. Cieszy zwycięstwo na własnym lodzie, może wreszcie się podniesiemy... ile można przegrywać - zdawał się pytać retorycznie.

Po niełatwym meczu z oświęcimianami dla Zagłębia nadszedł czas na chyba jeszcze trudniejsze spotkanie. Co więcej, w niedzielę stracą oni atut własnego lodowiska. Może dzięki temu okażą się groźni i waleczni również na wyjeździe? - Do Tychów jedziemy walczyć i przywieźć ile się da - powiedział Jarosław Dołęga.

Źródło artykułu: