W pierwszych dziesięciu minutach spotkania obie drużyny miały swoje okazje na zdobycie bramki, głównie w gdy przeciwnik grał w osłabieniu, ale dobrze spisywali się bramkarze obu ekip. Jako pierwszy skapitulował Arkadiusz Sobecki w 14. minucie, kiedy to strzałem z ostrego kąta, krążek w bramce umieścił Marcin Słodczyk. W ostatniej minucie prowadzenie mógł podwyższyć Patryk Kogut, ale jego strzał zatrzymał się na słupku. W odpowiedzi bramkę do szatni gospodarzom mógł strzelić Teddy Da Costa, jednak Kamil Kosowski nie dał się zaskoczyć.
Druga tercja rozpoczęła się od dwóch szybkich ciosów miejscowych, po których na tablicy wyników widniał wynik 3-0. W 22 minucie Petr Lipina przejął bezpański krążek, i w sytuacji sam na sam, ze stoickim spokojem położył Sobeckiego, po czym bez trudu zdobył gola. Trzy minuty później Sobeckiego strzałem przy słupku z półdystansu zaskoczył Richard Bordowski. Po trzeciej straconej bramce, trener GKS-u Tychy, Jacek Płachta, zdecydował się wziąć czas dla swojej drużyny. Na niewiele się to jednak zdało, bowiem w 30 minucie licznie zgromadzeni kibice na "Jastorze" mogli cieszyć się z czwartej bramki dla swojego zespołu. Po wygranym wznowieniu przez Marcina Słodczyka, na błyskawiczny strzał zdecydował się Bordowski, a krążek wpadł idealnie w okienko tyskiej bramki. Ostatnie 10. minut drugiej odsłony było bardziej wyrównane. Inicjatywę przejęli tyszanie, ale w dalszym ciągu nienagannie w jastrzębskiej bramce spisywał się Kamil Kosowski, który był najlepszym zawodnikiem swojego zespołu w tym spotkaniu.
Trzecia tercja przyniosła kibicom najwięcej emocji. Zarówno tych sportowych, jak i poza sportowych. W 46. minucie doszło do tego, co było tylko kwestią czasu, biorąc pod uwagę agresywną grę obu zespołów w tym spotkaniu. Pojedynek bokserski stoczyli Da Costa (który zainicjował całe wydarzenie) z Richardem Bordowskim, a także Maciej Urbanowicz z Marcinem Kozłowskim. W obu przypadkach, ku uciesze publiki, górą okazali się zawodnicy z Jastrzębia, którzy podobnie jak gracze z Tychów, zostali ukarani karami meczu. W następnych minutach na lodzie trwała już tylko sportowa rywalizacja. W 46. minucie pierwszą bramkę dla gości zdobył Jakub Witecki. Tyszanie rzucili się w tym momencie do ataku, co zaowocowało kolejnymi bramkami. Pięć minut przed końcem spotkania krążek trafił przed bramkę do nadjeżdżającego Artura Gwiżdża, który precyzyjnym strzałem pokonał Kosowskiego. W ostatnich kilkudziesięciu sekundach tyszanie grali bez bramkarza, co pozwoliło im zdobyć trzeciego gola. Strzelcem okazał się Grzegorz Pasiut, wykorzystując małe zamieszanie pod jastrzębską bramką. Na kolejne bramki zabrakło już czasu, i ostatecznie JKH GKS Jastrzębie pokonał GKS Tychy 4:3.
JKH GKS Jastrzębie - GKS Tychy 4:3 (1:0, 3:0, 0:3)
1:0 - Marcin Słodczyk (Martin Ivicic) 14`
2:0 - Petr Lipina (Mateusz Danieluk) 22`
3:0 - Richard Bordowski (Maciej Urbanowicz, Marcin Słodczyk) 25`
4:0 - Richard Bordowski (Marcin Słodczyk) 30`
4:1 - Jakub Witecki (Grzegorz Pasiut, Przygodzki) 46`
4:2 - Artur Gwiżdż (Łukasz Sośnierz, Tomasz Kozłowski) 55`
4:3 - Grzegorz Pasiut (Łukasz Sokół) 60` /w przewadze/
Składy:
JKH GKS Jastrzębie: Kosowski (Elżbieciak - nie zagrał) - Ivicic, Górny, Lipina, Kral, Danieluk - Dąbkowski, Rompkowski, Urbanowicz, Słodczyk, Bordowski - Labryga, Bryk, Kąkol, Kogut, Drzewiecki oraz Marzec, Salamon, Strużyk.
GKS Tychy: Sobecki (Rączka - nie zagrał) - Sokół, Jakes, Bagiński, Simicek, Woźnica - Kotlorz, Csorich, Witecki, Pasiut, R. Galant - Gwiżdż, Ciura, M. Kozłowski, Da Costa, T. Kozłowski - Wanacki, Majkowski, Przygodzki, Sośnierz, Banachewicz.
Kary: JKH - 70 minut (w tym kary meczu dla Richarda Bordowskiego i Macieja Urbanowicza, Tychy - 64 minuty (w tym kary meczu dla Teddy'ego Da Costy i Marcina Kozłowskiego).
Sędziowali: Sebastian Kryś oraz Robert Długi, Wojciech Kolusz.
Widzów: 1500.