GKS odkuł się z nawiązką - relacja z meczu Nesta Karawela Toruń - GKS Tychy

Tyszanie w rewanżowym spotkaniu, po przegranej w pierwszym meczu 4:5, tym razem nie pozostawili beniaminkowi złudzeń. Dominowali w każdym elemencie gry. Gospodarze nie strzelili nawet honorowej bramki. Ulegli 0:6.

W tym artykule dowiesz się o:

Goście od samego początku spotkania zaczęli poważnie atakować rywali. Jedna z pierwszych okazji otworzyła się przed Radosławem Galantem, jednak Tomasz Witkowski stojący między słupkami Nesty, udaremnił ten atak. Był już jednak bezsilny wobec dobitki Tomasza Kozłowskiego.

Chwilę później Adam Bagiński próbował zdobyć kontaktowego gola. Jednak musiało upłynąć jeszcze trochę czasu, by GKS zdołał podwyższyć wynik. To Michał Kotlorz znalazł lukę w toruńskiej defensywie i mocny strzałem umieścił krążek w siatce. Od straty kolejnej bramki uchroniła Nestę poprzeczka.

Kiedy dwójka torunian zasiadła na ławce kar, otworzyła się dla przyjezdnych kolejna, wspaniała okazja do zwiększenia przewagi. Grzegorz Pasiut usiłował samodzielnie pokonać Witkowskiego, jednak ten wyjechał z bramki i odbił krążek. Guma jednak trafiła wprost na kij Bagińskiego, który zza bramki wepchnął ją do pustej bramki.

Druga tercja nic dobrego dla gospodarzy nie przyniosła. Torunianie nie poprawili swojej gry i to przyjezdni pomnożyli liczbę swoich ataków. Wiele z nich udaremnił Witkowski, jednak wobec podbramkowego chaosu i strzału Mariana Csrociha pozostał bezsilny.

- Myślę nad tym, co zrobić, żeby poderwać drużynę w trzeciej tercji. Ale sami juniorzy siedzą na ławce rezerwowych. I co teraz robić, czy puszczać juniorów, czy mają marznąć do końca. Będziemy wojować i próbować te złe wrażenie zamazać, bo już w tej tercji było troszeczkę lepiej - zastanawiał się po drugiej tercji trener Nesty, Wiesław Walicki.

Trenerowi niestety nie udało się zmobilizować swoich zawodników w szatni. Wciąż brakowało im skuteczności. Bliski strzelenia pierwszej, honorowej bramki dla Nesty był w trzeciej tercji Toms Bluks. Na drodze do zdobycia gola stanęła jednak poprzeczka. Niedługo później swoich sił w indywidualnej akcji próbował Bartosz Pieniak, jednak Csorich uniemożliwił młodemu torunianinowi oddanie strzału na bramkę Arkadiusza Sobeckiego .

Na niewiele się zdały te nieskuteczne ataki gospodarzy. Tyszanie dali kolejną lekcję rywalom, jak doprowadzać swoje akcje do finału. Bagiński w duecie z Pasiutem zdobyli piątego gola na konto GKS-u. Do szybkiej kontry ruszył Jacek Dzięgiel, ale bez pomocy kolegów nie udało mu się nic zdziałać. Na zakończenie spotkania, szóste trafienie dołożył jeszcze Jakub Witecki, powiększając ogrom porażki podopiecznych Walickiego.

Nesta Karawela Toruń - GKS Tychy 0:6 (0:3, 0:1, 0:2)

0:1 - Tomasz Kozłowski (Jakub Witecki, Radosław Galant) 4'

0:2 - Michał Kotlorz (Tomasz Kozłowski, Radosław Galant) 9' 5/4

0:3 - Adam Bagiński (Grzegorz Pasiut) 14' 5/3

0:4 - Marian Csorich (Radosław Galant, Jakub Witecki) 31' 5/4

0:5 - Adam Bagiński (Grzegorz Pasiut) 53' 4/5

0:6 - Jakub Witecki (Tomasz Kozłowski, Radosław Galant) 57'

Składy:

Nesta Karawela Toruń: Witkowski - Bluks, Gaisins, Bomastek, Kuchnicki, Marmurowicz - Smeja, Koseda, Jankowski, Dzięgiel, Chrzanowski - Porębski, Lidtke, Ziółkowski, K.Kalinowski, Minge - Maj, Gimiński, Husak, M.Kalinowski, Pieniak.

GKS Tychy: Sobecki - Sokół, Jakes, Bagiński, Pasiut, Woźnica - Kotlorz, Csorich, Witecki, Banachewicz, Galant - Gwiżdż, Ciura, Mejka, Sowa, T.Kozłowski - Wanacki, Majkowski, Przygodzki, Sośnierz, Bigos.

Kary: Nesta Karawela Toruń - 10 minut, GKS Tychy - 2 minut.

Sędziowali: Meszyński (sędzia główny) oraz Gawron - Kaczmarek (liniowi).

Komentarze (0)