Kamil Truchan: Po różnych perturbacjach i zawirowaniach znów grasz w KS KTH. Upór, czy brak hokeja sprawiły, że w tym sezonie cieszysz kibiców swą grą?
Maciej Kruczek: Hokej towarzyszy mi od dziecka i przyznam szczerze, że przez półtora roku bardzo mi go brakowało. Ta przerwa nie była tylko moją zasługą. Jak pamiętacie, byłem zawieszony, a prezes Sady nie chciał słyszeć o moim powrocie. Jednak bardzo się cieszę, że mogłem rozpocząć grę w tym sezonie.
Ktoś mógłby powiedzieć, że ta przerwa wyszła ci na dobre. W końcu jesteś najskuteczniejszym obrońcą w kadrze Josefa Dobosa. A ty sam co o tym myślisz?
- Bardzo przykładam się do treningów, a ta przerwa w grze motywuje mnie do tego, bym dawał z siebie jeszcze więcej.
Od początku sezonu grasz w pierwszej parze obronnej. To może świadczyć tylko o jednym, że mimo przerwy jesteś podstawowym ogniwem w tej formacji. Spodziewałeś się tego?
- Czy się spodziewałem... Jak już wspomniałem, daję z siebie wszystko i tak będzie do końca. Będę walczył z drużyną o ekstraklasę.
Ciężko było wrócić do gry w hokeja - regularnych treningów i rozgrywania meczów?
- Hokej to moja praca, podchodzę do niej z pełnym zaangażowaniem i robię to, co lubię. Więc powrót do treningów nie był dla mnie żadnym problemem.
Uważasz, że dobrze przepracowane lato to jeden z czynników, który decyduje teraz o twojej formie?
- Mimo że zawsze prowadziłem aktywne życie, regularnie uczęszczałem na siłownię i nie tylko, to myślę, że letnie treningi zdecydowanie wzmocniły moją kondycję. Przez długie tygodnie treningów miałem zakwasy (śmiech).
W krynickim klubie sytuacja wciąż jest niestabilna. Powrót do gry to nie był zbyt ryzykowny krok?
- Problem pieniędzy wlecze się za klubem już od kilku lat. Żyję jednak nadzieją, chyba tak jak inni, że w końcu staniemy finansowo na nogi.
W kuluarach mówiło się, że twoją osobą zainteresowana była drużyna z Krakowa. Plotki, czy prawda?
- Nic mi nie wiadomo na ten temat, nikt się ze mną nie kontaktował w tej sprawie.
Po dwóch rundach zajmujecie drugie miejsce w ligowej tabeli. To was satysfakcjonuje?
- Zdecydowanie nie! Pomimo problemów, jakie nas spotykają, chcemy wywalczyć awans do ekstraklasy. Sądzę, że wtedy będziemy usatysfakcjonowani.
Zagraliście kilka bardzo dobrych meczów. Ostatnio z faworytem rozgrywek wygraliście na jego lodzie. W ostatnim czasie dwie porażki ze słabszymi rywalami. Z czego wynikają takie wahania formy?
- Mecz meczowi nie jest równy. Sam się zastanawiam, jak mogliśmy przegrać te dwa mecze. Może byliśmy zbyt pewni siebie i to nas zgubiło...
Z drużyny odeszli Grzegorz Horowski i Tomasz Cieślicki, dwóch ważnych zawodników. Jaki wpływ na waszą grę może mieć ich odejście?
- Byli to dwaj czołowi zawodnicy drużyny. Cieszę się, że dostali szansę gry w PLH. Będziemy musieli dać sobie radę bez nich, wywalczenie awansu będzie trudniejsze, ale na pewno do osiągnięcia.
Przed wami dwa ostatnie spotkania w tym roku i dwaj wymagający rywale. Co trzeba zrobić, by wygrać te pojedynki?
- Większe zaangażowanie, wola walki, wiara w zwycięstwo i damy radę!
Chociaż w Krynicy nikt głośno nie mówi o awansie, to chyba taki cel przyświeca zawodnikom KS KTH. W końcu o coś trzeba grać...
- Jak już wspomniałem wcześniej, awans do ekstraligi jest naszą główną motywacją. I do tego będziemy dążyć, masz rację, o coś trzeba grać.
Dwa mecze i miesięczna przerwa od hokeja. Komuś chyba zabrakło wyobraźni przy tworzeniu terminarza. Jakie jest twoje zdanie w tej sprawie?
- Zgadzam się z tobą, ale jak zdążyliśmy zauważyć, już od samego początku terminarz nie został ułożony tak, jak byśmy sobie tego życzyli. W tej przerwie od meczów pozostało nam tylko intensywnie trenować, by jeszcze lepiej przygotować się do dalszej gry.
Do końca sezonu zostało jeszcze wiele spotkań. Jak myślisz, jakie miejsce na koniec sezonu zajmie krynicka drużyna?
- Jestem optymistą, wierzę w drużynę i mam nadzieję, że będzie to pierwsze miejsce.