Powrót z dalekiej podróży, trwającej dwie tercje - relacja z meczu Zagłębie Sosnowiec - Nesta Karawela Toruń

Początek spotkania nie zapowiadał takiego obrotu spraw. Sosnowiczanom wystarczyło 12 minut trzeciej tercji, by obrócić w proch cały wysiłek torunian z dwóch poprzednich odsłon. Ta metamorfoza przypieczętowała rok 2011 na sosnowieckim lodowisku.

Początek spotkania przebiegł na sprawdzaniu możliwości rywali, lecz inicjatywa była lekko po stronie sosnowiczan, którzy w porównaniu do gości oddawali strzały. Postawa gospodarzy wskazywała jednoznacznie na to, że w tym meczu chcą zgarnąć pełną pulę punktów. Torunianom bardzo rzadko udawało się przenieść grę do tercji rywali, a gdy w końcu tego dokonywali, popełniali proste błędy. W 5 minucie Jiri Zdenek wyszedł z indywidualną akcją, po której mocno posłał krążek obok słupka. Niespełna 50 sekund później przyjezdni odpowiedzieli swoją pierwszą groźną akcją - szansę na otworzenie wyniku miał Przemysław Bomastek. Nesta doszła więc do głosu, co wyrównało spotkanie. Co się odwlecze, to nie uciecze, w 8 minucie Kamil Gościmiński, który przejął krążek w tercji Zagłębia po błędzie obrońców, zdobył pierwszego gola (0:1). Chwilę później okazję miał Milan Baranyk, ale "guma" minimalnie minęła słupek bramki.

Przyjezdni zaczęli walczyć, a nie tylko asystować rywalom jak na początku tercji. Przeważali na tafli, ale błędy nie pozwalały im na zdobywanie kolejnych goli. Szansę na doprowadzenie do remisu sosnowiczanie dostali w 17 minucie, gdy na ławkę kar powędrował Arkadiusz Marmurowicz. Nie dość, że gospodarze po wznowieniu stracili krążek, to jeszcze karę złapał Kamil Duszak, więc gra znów toczyła się pod dyktando gości.

W przerwie gospodarze zregenerowali siły i drugą tercję rozpoczęli z wysokiego C, oddali dużo strzałów, a choć jeden z nich powinien wpaść, lecz brakowało albo zdecydowanego uderzenia, albo dobrze spisywał się bramkarz Nesty. Jednak podczas gry w przewadze sytuacja powróciła do tej z poprzedniej odsłony, co dobitnie potwierdziła druga bramka dla przyjezdnych w wykonaniu Aivarsa Gaisinsa (0:2). Zagłębiacy próbowali odpowiedzieć strzałem, ale stać ich było tylko na lekkie posłanie krążka w toruńskiego bramkarza. Starania gospodarzy były niewystarczające na dyspozycję rywali. W 30 minucie otrzymali szansę zniwelowania strat, gdy Nesta grała w osłabieniu. Tym razem wykorzystali grę w przewadze w całości, ale nie potrafili zdobyć bramki, oddali mało strzałów, a częściej w posiadaniu "gumy" byli ich przeciwnicy. Sosnowiczanie wyprowadzali ataki, które były dobre tylko do połowy, wtedy właśnie zazwyczaj tracili krążek. W 37 minucie znów grali w przewadze, ale nie zdołali pokonać Michała Plaskiewicza.

Czy Zagłębiacy będą w stanie coś jeszcze pokazać w tym spotkaniu? W obecnym sezonie nie raz pokazali, że potrafią podnieść się z kolan po potężnych ciosach przeciwników. Jednak pokonanie aż pięciu hokeistów i bramkarza Nesty było trudniejszym zadaniem niż pokonanie ich w osłabieniu. Na 30 sekund przed końcem Milan Baranyk miał okazję zdobyć bramkę do szatni, ale przekombinował akcję sam na sam z Bartłomiejem Nowakiem.

Już po 36 sekundach Zagłębie udowodniło, że potrafi zmienić swoją grę w niemal ostatnim możliwym momencie, trzecią tercję rozpoczęli bowiem od zdobycia pierwszej bramki - podanie Rafała Twardego wykorzystał Robert Kostecki (1:2). Kontaktowy gol pozwolił powrócić gospodarzom do gry o zwycięstwo w meczu o sześć punktów. Trzy minuty później na tablicy wyników widniał już remis (2:2)! Zmusiło to trenera Wiesława Walickiego do wzięcia czasu. Po czterech minutach trzeciej odsłony mecz rozpoczynał się więc od początku, ale w lepszej sytuacji byli gospodarze. W 47 minucie na ławce kar wylądował Toms Bluks, co otworzyło przed gospodarzami szasnę na wywalczenie prowadzenia, mocny strzał oddał Zdenek, który był chyba najbliżej zdobycia gola, jednak po dwóch minutach nadal był remis. Sosnowiczanie dzielnie atakowali, ale równie dobrze między słupkami spisywał się Plaskiewicz, który poległ w 52 minucie po uderzeniu Martina Voznika (3:2). Gospodarze wrócili więc z dalekiej podróży, która zajęła im aż dwie tercje. Teraz zwycięstwo było w ich rękach.

Emocje sięgały zenitu, zwłaszcza w boksie Nesty, co znalazło swoje odzwierciedlenie na tafli, w 54 minucie Kamil Duszak z Kamilem Gościmińskim wdali się w bójkę, za co wylądowali na ławce kar. W 58 minucie uderzał Bluks, który był blisko doprowadzenia do remisu, ale szczęście sprzyjało sosnowiczanom - krążek minął słupek. Na 40 sekund przed końcową syreną Zagłębiacy nie trafiło do pustej bramki, krążek odebrali im toruńscy obrońcy. Końcowe odliczanie kibiców było nie dość, że donośne, to wyrażało cały przebieg meczu.

Zagłębie Sosnowiec SA - Nesta Karawela Toruń

3:2 (0:1, 0:1, 3:0)

0:1 Kamil Gościmiński 8’ (5/5)

0:2 25 (Mialan Baranyk, 16) 25’ (5/4)

1:2 Robert Kostecki (Rafał Twardy, Tobiasz Bernat) 41’ (5/5)

2:2 Jarosław Kuc (Artur Ślusarczyk) 44’ (5/5)

3:2 Martin Voznik (Jiri Zdenek) 52’ (5/5)

Kary: Zagłębie - 12 minut; Nesta - 16 minut

Najlepszy zawodnik w drużynie Zagłębia: Bartłomiej Nowak

Najlepszy zawodnik w drużynie Nesty: Przemysław Bomastek

Składy:

Zagłębie: Bartłomiej Nowak (Tomasz Dzwonek - nie grał) - Jarosław Kuc, Kamil Duszak (6), Tobiasz Bernat, Rafał Twardy, Robert Kostecki - Jakub Jaskólski, Rafał Cychowski, Jiri Zdenek, Martin Voznik (2), Maciej Szewczyk - Andrzej Banaszczak, Adrian Kurz, Artur Ślusarczyk, Łukasz Zachariasz (2), Łukasz Podsiadło oraz Paweł Kostromitin, Michał Działo, Łukasz Kisiel, Michał Jarnutowski.

Nesta: Michał Plaskiewicz (Tomasz Witkowski - nie grał) - Toms Bluks (6), Tomasz Ziółkowski, Przemysław Bomastek (2), Mariusz Kuchnicki, Arkadiusz Marmurowicz (2) - Piotr Koseda, Dawid Maj, Bartosz Pieniak, Jacek Dzięgiel, Daniel Minge - Michał Porębski, Miłosz Lidtke, Kamil Gościmiński (4), Łukasz Chrzanowski, Michał Kalinowski - Michał Smeja, Aivars Gaisins (2), Wojciech Jankowski, Marek Wróbel, Milan Baranyk.

Sędziowali: Grzegorz Dzięciołowski (główny) oraz Patryk Kasprzyk, Piotr Matlakiewicz (liniowi)

Widzów: 400

Komentarze (0)