Zespół Cracovii od początku dążył do zdobycia gola. Krakowianie mieli bowiem w pamięci piątkowy mecz z Nestą Karawelą Toruń, w którym męczyli się niemiłosiernie ze słabszym przeciwnikiem. Goście z Sosnowca podbudowani zwycięstwem nad GKS nie zamierzali tylko się bronić. Początek tercji przyniósł więc wymianę ciosów z korzyścią dla kibiców. Plan gości na to spotkanie zaczął się sypać już w trzeciej minucie, kiedy to silnym strzałem wynik meczu otworzył Sebastian Biela. Od tego momentu stroną przeważającą byli gospodarze. Bliski podwyższenia wyniku był Tuomas Immonen i kapitan zespołu Piotr Sarnik. Udało się to jednak dopiero niezawodnemu Leszkowi Laszkiewiczowi na niespełna minutę przed końcem tercji. Popularny Laszka wygrał pojedynek sam na sam z Bartłomiejem Nowakiem. Brawa za tą akcję należą się także Nicolasowi Beschowi, który fenomenalnym podaniem wypuścił reprezentanta Polski. Załamani goście całkiem zatracili koncentrację, co skwapliwie wykorzystał późniejszy bohater meczu, Michał Piotrowski.
W drugiej tercji obraz gry nie uległ zmianie. Bliski podwyższenia wyniku był Sebastian Witowski, ale refleksem popisał się Nowak. Z drugiej strony Rafała Radziszewskiego próbował pokonać Karel Horny. Przegrał jednak ten pojedynek, a w chwilę później usiadł na ławce kar. Taką szanse nie zmarnowali gospodarze. Dobrze założony zamek, krążek wędrował jak po sznurku, aż wreszcie trafił do bramki po strzale Leszka Laszkiewicza. Kilka minut później ponownie kara dla zawodnika z Sosnowca i tym razem Nowak był bezradny po uderzeniu Patrika Prokopa. W dwie minuty później dał znowu znać o sobie Piotrowski wykorzystując podanie Adriana Kowalówki i kibice w Krakowie zaczęli się zastanawiać czy nie będą świadkami dwucyfrówki. Gości pognębił jeszcze raz Piotrowski zdobywając swoje 3 trafienie, a 7 dla zespołu po dwójkowej akcji z Sebastianem Bielą.
Jeśli zawodnicy Zagłębia mieli jeszcze jakiekolwiek złudzenia co do losów tego spotkania po drugiej tercji, to rozwiał je Adrian Kowalówka na początku trzeciej części meczu. Ten pozyskany w ostatniej chwili z Oświęcimia obrońca uderzył mocno i precyzyjnie zdobywając swoją pierwszą bramkę w barwach Cracovii. Zawodnicy Pasów po tym trafieniu zmniejszyli tempo i swoimi umiejętnościami mógł kilkukrotnie popisać się Rafał Radziszewski. Popularny Radzik skapitulował dopiero pod koniec meczu po strzale Łukasza Podsiadły.
Z dużej chmury mały deszcz jak mówi przysłowie. Wszyscy liczyli, że zespół z Sosnowca bardziej postawi się Cracovii. Podopieczni trenera Rudolfa Rohačka wyciągnęli jednak wnioski po piątkowym meczu z Nestą i rzeczywiście zagrali tak jak byłby to mecz w play-off. We czwartek Pasy będą miały okazję przełamać sanocki kompleks.
Comarch Cracovia - Zagłębie Sosnowiec 8:1 (3:0, 4:0, 1:1)
1:0 - Sebastian Biela (Michał Piotrowski) ‘3
2:0 - Leszek Laszkiewicz (Nicolas Besch) ‘20
3:0 - Michał Piotrowski (Sebastian Witowski, Mariusz Dulęba) ‘20
4:0 - Leszek Laszkiewicz (Tuomas Immonen, Piotr Sarnik) ‘27 5/4
5:0 - Patrik Prokop (Tuomas Immonen, Petr Dvořak) ‘31 5/4
6:0 - Michał Piotrowski (Adrian Kowalówka) ‘33
7:0 - Michał Piotrowski (Sebastian Biela) ‘36
8:0 - Adrian Kowalówka (Michał Piotrowski, Mariusz Dulęba) ‘42
8:1 - Łukasz Podsiadło (Martin Voznik) ‘59
Składy:
Cracovia: Radziszewski (Raszka) - Wajda, Besch, Laszkiewicz (2), Słaboń, Sarnik - Prokop, Immonen, Martynowski, Dvořak, Lenius - Kowalówka, Dulęba, Piotrowski, Biela, Witowski - Kulik, Sznotala, Horowski, Rutkowski, Cieślicki.
Zagłębie: Szydłowski (35:35 Nowak) - Kuc, Duszak, Bernat, Twardy, Kostecki - Działo (2), Cychowski, Horny (2), Zdenek, Golec (2) - Banaszczak, Kurz, Zachariuasz, Voznik (2), Podsiadło - Jaskólski, Kostromitin, Ślusarczyk, Białek, Szewczyk.
Kary: Cracovia - 2, Zagłębie - 8.
Sędziował: Włodzimierz Marczuk.
Widzów: ok 700.