Pomogły koszulki i kontuzje - relacja z meczu Zagłębie Sosnowiec - Cracovia

W roli zdecydowanego faworyta stawiani byli krakowianie, którym miały pomóc kontuzje w szeregach Zagłębia. Jednak sosnowiczanie pokazali, że w meczach przeciwko nim trzeba grać do końca i w żadnym wypadku nie należy ich lekceważyć.

Spotkanie jeszcze na dobre się nie rozpoczęło, a krakowianie już potwierdzili, że będą walczyć o wysokie zwycięstwo w dobrym stylu. W 49 sekundzie gola zdobył Aron Chmielewski (0:1). Tak szybko stracona bramka spowodowała, że gospodarze grali trochę niepewnie, oddawali strzały prosto w Ondreja Raszkę, który nie musiał się zbytnio wysilać, by zachowywać czyste konto. Zupełnie inna sytuacja panowała w tercji sosnowiczan, Zbigniew Szydłowski miał dużo pracy, gdyż przyjezdni mocno atakowali. Akcja, w której Rafał Martynowski i Petr Dvorak wyszli w dwójkę na osamotnionego obrońcę Zagłębia musiała zakończyć się drugim trafieniem dla Cracovii (0:2). Przyjezdni na lodzie radzili sobie bardzo dobrze, raz po raz wychodząc z atakiem. Bramka nie padała tylko dlatego, że uderzali zbyt lekko lub dobrze reagował Szydłowski. Po 13 minutach gry Zagłębiacy włączyli się do walki z rywalami. W 15 minucie Maciej Szewczyk wypracował sobie bardzo dobrą okazję do zdobycia gola, ale ją zmarnował. Różnicę w klasach obu zespołów doskonale zobrazowała dwuminutowa gra w przewadze sosnowiczan, którzy pozwolili krakowianom oddać niemal celny strzał na bramkę, ale ci nie trafili w puste okno. Szansę wykorzystali na 1,5 minuty przed końcem odsłony, a zrobił to Leszek Laszkiewicz (0:3).

Drugą odsłonę sosnowiczanie rozpoczęli zmobilizowani, najwidoczniej w szatni padły mocne słowa. Już po 20 sekundach Jarosław Kuc mógł zdobyć pierwszego gola dla swojej drużyny, ale nie przyłożył kija tak, by krążek zmienił tor i trafił w światło bramki. Postawa gospodarzy spowodowała, że gra była szybka, gdyż znacząco zbliżyli się poziomem gry do swoich rywali. W 24 minucie Mariusz Kieca ściągnął bramkarza, kilka sekund później Robert Kostecki wyjechał z krążkiem, ale Raszka wygrał ten pojedynek. Gospodarze rozgrywali o wiele lepszą tercję niż poprzednią, lecz nie potrafili wykorzystać sytuacji, cały czas próbowali strzelić kontaktowego gola, zawodziła albo celność, albo dobrze spisywał się Raszka. W 35 minucie przyjezdni zdobyli bramkę z najbliższej odległości, ale sędzia jej nie uznał, gdyż została zdobyta nogą. - Sędzia nie zdecydował się na analizę wideo. Jeżeli ten krążek nie był kopnięty, to była bramka. Jeśli nie było ruchu nogą, to powinien być gol, ale sędzia tak zadecydował, więc trudno - powiedział Rudolf Rohacek. W miarę upływu czasu krakowianom zaczęło dopisywać szczęście lub po prostu sosnowiczanom pech, bo Zagłębie wielokrotnie mogło zdobyć bramkę. Udało się w końcu w 38 minucie - krążek odbił się od parkanu Raszki, a dobitka w wykonaniu Artura Ślusarczyka okazała się niemal na wagę złota (2:3). Tę odsłonę Zagłębie wygrało 2:0, co zapowiadało emocje w trzeciej tercji. - Taki wielbłąd wrzucił wiarę w naszą drużynę, że ten mecz można wygrać - przyznał szkoleniowiec Kieca.

Kolejną odsłonę gospodarze rozpoczęli równie dobrze, co poprzednią. Widać było w ich grze zaangażowanie oraz wiarę w możliwość sprawienia niespodzianki. Jednak by tak się stało potrzebne były celne strzały, a sosnowiczanie marnowali dobre okazje, nie trafiając dobrze w krążek. W 48 minucie krakowianie zamknęli swoich rywali w ich tercji, ale mimo dobrych uderzeń nie potrafili pokonać świetnie broniącego Szydłowskiego. Czas płynął nieubłaganie, a w atakach sosnowiczan wciąż brakowało kropki nad i. Udało się to Jarosławowi Dołędze w 53 minucie (3:3). - Jarek jest typowym egzekutorem, cieszę się, że zawsze gdzieś się znajdzie w dobrym miejscu. Zdenek wyciągnął wszystkich i zagrał mu idealnie - ocenił trener Kieca W tym momencie na trybunach wybuchła ogromna radość, a kibice zaczęli odliczać minuty do końcowej syreny. Krakowianie próbowali jeszcze rozstrzygnąć losy meczu w regulaminowym czasie gry, lecz dogrywka stała się faktem.

Tę część konfrontacji otworzyli goście, którzy oddali groźny strzał, ale dobrze interweniował Szydłowski. Na lodzie trwała walka, ale wygrali ją sosnowiczanie. Podanie Dołęgi, dobrze wykorzystał Jiri Zdenek, a całą akcję wykończył Michał Działo, który posłał krążek obok bezradnego Raszki. Na trybunach wybuchła wielka euforia, a w boksie Cracovii smutek i niedowierzanie (4:3).

Warto dodać, że sosnowiczanie rozegrali pierwszy mecz w nowych koszulkach, które dość długo musiały czekać na swój debiut. Ich premiera okazała się jednak bardzo udana. - Pierwszy mecz w nowych koszulkach, oby dalej były szczęśliwe, najważniejsze, by pomagały w play-off - z uśmiechem podsumował Jarosław Dołęga, jeden z bohaterów meczu.

Zagłębie Sosnowiec SA - Comarch Cracovia d. 4:3 (0:3, 2:0, 1:0, d.1:0)
0:1 Aron Chmielewski (Mariusz Dulęba, Rafał Martynowski) 1' (5/5)
0:2 Rafał Martynowski (Petr Dvorak, Aron Chmielewski) 9' (5/5)
0:3 Leszek Laszkiewicz (Patryk Wajda, Adrian Kowalówka) 19' (5/5)
1:3 Jarosław Dołęga (Rafał Cychowski, Maciej Szewczyk) 29' (5/5)
2:3 Artur Ślusarczyk 38' (5/4)
3:3 Jarosław Dołęga (Jiri Zdenek) 53' (5/5)
d. 4:3 Michał Działo (Jiri Zdenek, Jarosław Dołęga) 62'

Kary: Zagłębie - 14 minut; Cracovia - 10 minut.

Najlepszy zawodnik w drużynie Zagłębia: Jarosław Dołęga

Najlepszy zawodnik w drużynie Cracovii: Piotr Sarnik

Zagłębie: Zbigniew Szydłowski (Bartłomiej Nowak) - Jarosław Kuc (2), Kamil Duszak, Artur Ślusarczyk, Łukasz Zachariasz, Robert Kostecki - Michał Działo, Rafał Cychowski, Maciej Szewczyk, Jiri Zdenek (2), Jarosław Dołęga - Andrzej Banaszczak (4), Adrian Kurz, Łukasz Kisiel (2), Mateusz Białek (4), Sebastian Baca oraz Jakub Jaskólski, Paweł Kostromitin.

Cracovia: Ondrej Raszka (Rafał Radziszewski) - Patryk Wajda, Nicolas Besch (2), Leszek Laszkiewicz (4), Damian Słaboń, Piotr Sarnik - Patrik Prokop, Mariusz Dulęba, Aron Chmielewski (2), Petr Dvorak, Rafał Martynowski (2) - Adrian Kowalówka, Sebastian Witowski, Michał Piotrowski, Łukasz Rutkowski, Tomasz Cieślicki - Łukasz Kulik, Łukasz Sznotala, Joel Lenius, Sebastian Biela, Grzegorz Horowski.

Sędziowali: Paweł Meszyński (główny) oraz Rafał Gawron, Bartosz Kaczmarek (liniowi)

Widzów: 300

Komentarze (0)