Być albo nie być - zapowiedź spotkania Comarch Cracovia - JKH GKS Jastrzębie

Nie lada gratka czeka na kibiców hokeja w niedzielny wieczór w Krakowie. Na dwie kolejki przed końcem rundy zasadniczej spotykają się dwie drużyny walczące o utrzymanie w czołowej czwórce. Która z nich przegra, będzie mieć duże problemy aby włączyć się do walki o medale mistrzostw Polski.

Wydawało się, że jastrzębianie w styczniu złapali lekką zadyszkę. Przegrana z Tychami, Cracovią oraz Unią Oświęcim spowodowała, że zespół Jiřego Režnara osunął się w tabeli aż na 5 miejsce. Kluczowym momentem były kontuzje Marcina Słodczyka i lidera zespołu Richarda Krala. Obaj, po długiej przerwie, powrócili do składu i w piątkowy wieczór poprowadzili swój zespół do arcyważnego zwycięstwa nad GKS Tychy. Dzięki temu, oraz niespodziewanej przegranej Unii w Toruniu jastrzębianie wrócili do gry. Aby podtrzymać szanse na walkę o medale, muszą wyrwa jakiekolwiek punkty Cracovii i szykować się do teoretycznie łatwiejszego spotkania z Zagłębiem Sosnowiec w ostatniej kolejce.

Tymczasem Cracovia wydaje się łapać swój rytm gry. Jednak podobne wrażenie można było odnieś już kilka razy w tym sezonie, a potem następowało nagłe załamanie formy mistrzów Polski. Tym razem cały zespół świadomy jest stawki o jaką toczy sie gra. - Wykonaliśmy jeden krok, teraz nalezy zrobić kolejne. Nie liczę punktów - deklarował już po wygranym meczu z Sanokiem szkoleniowiec Pasów Rudolf Rohaček. Jego zespół w tej chwili złapał chwile oddechu po pokonaniu Szarotek w Nowym targu 8:1. Dzięki temu krakowianie zajmują w tabeli drugie miejsce z przewagą aż 4 punktów nad JKH, GKS Tychy oraz Unią. Jeżeli z Jastrzębiem wygrają, to na ostatni mecz do Unii będą mogli wybrać się już na wycieczkę. - Nie wyobrażam sobie, że nasza sytuacja będzie się rozstrzygać w Oświęcimiu – deklaruje szkoleniowiec mistrzów Polski.

Spotkanie Cracovii z JKH rozpocznie się w niedzielę, 12 lutego, o godzinie 19:15. Organizatorzy meczu po końcowej syrenie zaplanowali prezentację nowych zawodników piłkarskiej drużyny Cracovii - Marcina Budzińskiego i Sebastiana Szałachowskiego.

Komentarze (0)