Unici ulegli Neście 5:6 po rzutach karnych. Jako że byli zdecydowanym faworytem, z pewnością taki wynik nie był dla nich satysfakcjonujący. - Zgadza się, nikt z drużyny nie spodziewał się i nie brał pod uwagę porażki. Miały być 3 punkty, ale niestety stało się inaczej. Musimy się zmobilizować i wygrać ostatnie dwa mecze - przyznał w rozmowie ze SportoweFakty.pl Sebastian Kowalówka, gracz Unii.
Oświęcimianie przyjechali do Torunia spóźnieni i musieli niemalże od razu po przyjeździe walczyć o ligowe punkty. Czy taka sytuacja miała niekorzystny wpływ na ich postawę? - Na pewno tak, dziewięć godzin w autobusie, bez rozgrzewki, "na sucho". Na lodzie naprawdę było ciężko ruszyć. Ubraliśmy od razu sprzęt i na lód. Po trzech minutach sędzia rozpoczął mecz. Skupiamy się już na spotkaniu z Tychami i tylko o tym teraz myślimy.
Sebastian Kowalówka zapewnia, że wśród graczy Unii jest pełna mobilizacja i gotowość do walki i najwyższe cele w PLH. - Walka o play off będzie trwała do ostatniej kolejki. 4 drużyny, a tylko 3 miejsca. Sanok ma juz pewny awans. Trzeba zostawić serce na lodzie i dać z siebie wszystko, a miejmy nadzieję, że wszyscy w Oświęcimiu będą zadowoleni.
Starcia z GKS-em Tychy zawsze wywołują wśród kibiców z Oświęcimia dodatkowe emocje. Nie inaczej będzie tym razem, tym bardziej, jeśli weźmie się pod uwagę stawkę meczu. - Nie ma łatwych spotkań, przekonaliśmy się w Toruniu. Tychy to bardzo dobra drużyna, każdy się koncentruje na swoim zadaniu i wie o co gra! Jedziemy tam po zwycięstwo i będziemy walczyć do ostatniej minuty! - optymistycznie zadeklarował zawodnik.