Torunianie osłabieni brakiem Tomsa Bluksa, który zmaga się z rwą kulszową, zaskoczyli rywali już w 4. minucie. Pierwszego, otwierającego gola zdobył Kamil Gościmiński. Rozochoceni gospodarze przy okazji gry w przewadze, ostrzeliwali bramkę Arkdaiusza Sobeckiego. Tyszanie bronili się jak mogli i zgodnie z zasadą, że najlepszą obroną jest atak, usiłowali przechytrzyć czujnego Michała Plaskiewicza.
Jak się okazało w drugiej części pierwszej tercji, formacja Nesty, która dała prowadzenie swojej drużynie, podwyższyła wynik. W idealnej pozycji pod bramką znalazł się Arkadiusz Marmurowicz, który wykorzystał okazję i umieścił krążek w siatce. Kilka sekund później błyskawicznie odpowiedzieli podopieczni Wojciecha Matczaka. Dystans do rywali zmniejszył Michał Woźnica.
Goście po tym golu nie skupili się dostatecznie na obronie i pozwolili gospodarzom zawiązać bardzo niebezpieczną akcję. Jacek Dzięgiel wykończył ją trzecim, celnym trafieniem. Szkoleniowiec gości dał odpocząć Sobeckiemu i w jego miejsce desygnował Marka Rączkę.
Drugą tercję goście rozpoczęli od ponownej zmiany bramkarza. Urazu nabawił się Rączka i Sobecki wrócił między słupki. Pierwszej okazji, kiedy tyszanie grali w podwójnej przewadze nie wykorzystali. Jednakże w połowie tej odsłony, gdy na ławkę kar trafił Kamil Kalinowski, z niebieskiej linii strzelił celnie do toruńskiej bramki ponownie Woźnica.
Wyrównującego gola strzelił po raz trzeci Woźnica, pomimo ofiarnej obrony Mariusza Kuchnickiego. Ponownie przyjezdni wykorzystali swoją okazję podczas gry pięciu na czterech.
Po wygranej tercji, tyszanie w ostatniej odsłonie dnia wyjechali mniej skoncentrowani. Pozwolili rywalom w pierwszych minutach gry wyjść na prowadzenie. Tym razem na wysokości zadania stanął Wojciech Jankowski, który dobił krążek po strzale Marka Wróbla.
Na trzy minuty przed końcem spotkania hokeiści GKS-u przedłużyli sobie marzenia o awansie do pierwszej czwórki. Marcin Kozłowski przechytrzył Plaskiewicza i zdobył wyrównującą bramkę cztery minuty przed zakończeniem spotkania. Do ostatniego gwizdka sędziego wynik nie uległ zmianie, jednak oczywiste się stało, że tyzanie są poza czołową czwórką PLH.
W doliczonym czasie gry również nie zaszły żadne zmiany. W rzutach karnych trafiali kolejno Jankowski, Marian Csorich, Milan Baranyk. Zachować się nie umiał tyski napastnik, Marcin Kozłowski, który zjeżdżając do boksu po nieudanym rzucie karnym pokazał toruńskim kibicom niewybredny gest w postaci środkowego palca. Takie nieuzasadnione, wulgarne zachowanie nie powinno być tolerowane.
Decydującą bramkę zdobył Dzięgiel.
Nesta Karawela Toruń - GKS Tychy 5:4 (3:1, 0:2, 1:1; 0:0, 1:0)
1:0 - Kamil Gościmiński (Arkadiusz Marmurowicz) 4'
2:0 - Arkadiusz Marmurowicz (Mariusz Kuchnicki, Miłosz Lidtke) 13'
2:1 - Michał Woźnica (Grzegorz Pasiut) 13'
3:1 - Jacek Dzięgiel (Wojciech Jankowski, Micha Smeja) 14'
3:2 - Michał Woźnica (Marian Csorich) 27' 5/4
3:3 - Michał Woźnica (Marian Csorich, Adam Bagiński) 31' 5/4
4:3 - Wojeciech Jankowski (Marek Wróbel, Jacek Dzięgiel) 42'
4:4 - Marcin Kozłowski (Teddy Da Costa) 56'
5:4 - Jacek Dzięgiel RK
Składy:
Nesta Toruń: Plaskiewicz (Witkowski) - Porębski, Gaisins, Bomastek, Kalinowski K., Baranyk - Gimiński, Smeja, Wróbel, Dzięgiel, Jankowski - Koseda, Lidtke, Gościmiński, Kuchnicki, Marmurowicz - Huzarski, Ziółkowski.
GKS Tychy: Sobecki (Rączka) - Kotlorz, Csorich, Bagiński, Pasiut , Woźnica - Wanacki, Sokół, M. Kozłowski, Parzyszek, Da Costa - Majkowski, Ciura, Witecki, Galant, T. Kozłowski - Mejka, Bobcek, Banachewicz, Sośnierz, Przygodzki.
Strzały: 32:58
Kary: 12:10
Sędziowie: Pachucki - Kasprzyk, Szachniewicz
GKS poza pierwszą czwórką - relacja z meczu Nesta Karawela Toruń - GKS Tychy
Kolejne spotkanie w Toruniu zakończone zwycięstwem gospodarzy po rzutach karnych. Podopieczni Jaroslava Lehocky’ego pokonali GKS 5:4. Dołożyli tym samym cegiełkę do zweryfikowania marzeń tyszan o pierwszej czwórce.