Okrutny wynik - komentarze po meczu Zagłębie Sosnowiec - Nesta Toruń

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

W pierwszym spotkaniu play-out sosnowiczanie rozgromili swoich rywali. - Przy stanie 0:0 mieliśmy kilka sytuacji, w takich meczach trzeba wykorzystywać szanse, bez goli nie da się wygrać - trafnie ocenił trener Nesty, Jarosław Lehocky.

Mariusz Kieca (trener Zagłębia Sosnowiec SA): Spodziewaliśmy się trudnego meczu i pomimo wyniku 5:0, właśnie taki był. W pierwszej tercji drużyny się badały, uważnie grały w obronie. Na początku nie było tyle przewinień, dopiero później posypały się kary. Po to trenuje się grę w przewadze, by ją wykorzystywać. Prowadząc 2:0 łatwiej nam się grało, a po trzecim trafieniu zespół dostał swobody w grze. W trzeciej tercji graliśmy na cztery ataki, by odpocząć. To jest dopiero pierwszy mecz, więc jeszcze długa droga przed nami, ale dobrze jest wygrać otwierające rywalizacje spotkanie, gdyż przed kolejnymi pojedynkami będzie lepsze nastawienie. Musimy zapomnieć o tym meczu, musimy zregenerować się i przygotować do rywalizacji w Toruniu. Na wyjazdowe spotkania jedziemy dzień wcześniej, gdyż planowaliśmy ten wyjazd podczas załamania pogodowego. Nauczeni doświadczeniami innych zespołów, które spóźniały się na mecze, nie chcieliśmy ryzykować, że gdzieś staniemy w korku. Są to ważne spotkania, dlatego jedna noc nas nie zbawi. Pracujemy cały sezon, nie chcemy roztrwonić tego przez taką głupotę, że zagramy mecz zaraz po wyjściu z autobusu. Osoby, które oglądają ostatnie mecze, widzą że Zbigniew Szydłowski jest w najwyższej formie. Wybił napastnikom Nesty z głowy możliwość zdobycia bramki. Zrobił to, co do niego należało, więc myślę, że to też dobrze przełoży się na postawę drużyny. W zespole Nesty też jest dobry bramkarz, a nie zawieszona opona, więc to nie jest tak, że marnowaliśmy wszystkie sytuacje, tylko on dobrze bronił. Dopiero podczas gry w przewagach, gdy bramkarz był zasłonięty, udało się nam zdobyć dwie bramki. W sytuacjach czystych trudno było go pokonać, a do czasu, kiedy bramkarz nie puści pierwszego gola, trudno się gra, gdyż ma pewność siebie, a gdy straci jedną, drugą bramkę, to traci również pewność siebie i dzięki temu gra się łatwiej.

Jaroslav Lehocky (trener Nesty Karaweli Toruń): Ten wynik jest dla nas okrutny, zdecydowały o nim osłabienia, do straty pierwszego gola już złapaliśmy 18 minut. To była kwestia czasu, kiedy Zagłębie coś strzeli. Po dwóch trafieniach kolejne posypały się. Przy stanie 0:0 mieliśmy kilka sytuacji, w takich meczach trzeba wykorzystywać szanse, bez goli nie da się wygrać. Szkoda, bo ten mecz mógł wyglądać zupełnie inaczej. Kontuzja Plaskiewicza (której doznał w 26 minucie - przyp. red.), to nic poważnego, mógł dograć mecz do końca, jednak chcieliśmy dać mu odpocząć. Do Sosnowca przyjechaliśmy w dniu meczu, przy takich drogach to jest wycieczka.

Źródło artykułu:
Komentarze (0)