Jaroslav Lehocky (trener Nesty Karaweli Toruń): Chcieliśmy jak najdłużej wytrzymać bez straty gola. Mieliśmy prosty plan, utrzymać się jak najdłużej w grze i to się nam udało. Po drugiej tercji najważniejsze było utrzymać wynik 4:2, w końcówce wykorzystaliśmy swoje szanse, więc zasłużenie wygraliśmy. Moi podopieczni wywiązali się z założeń i to jest najważniejsze. Jankowski i Ziółkowski znają się z gry w Gdańsku, bardzo dobrze zaprezentowali się i pomogli nam wygrać.
Mariusz Kieca (trener Zagłębia Sosnowiec SA): Nie widziałem, żeby Nesta była lepsza, na pewno miała lepszego bramkarza, jednak nie była lepszą drużyną. Trudno się gra, gdy cały czas goni się wynik i dostaje się bramki tak łatwo, to nie były sytuacje bramkowe wypracowane, tylko błędy bramkarzy. My natomiast musimy włożyć bardzo dużo sił w nasze trafienia, a rywalom podarowaliśmy trzy gole za darmo. Zrobimy wszystko, by wygrać w Toruniu, więc zapraszam kibiców na piątkowy mecz. Mam nadzieję, że to w Sosnowcu rozstrzygnie się, kto pójdzie w górę, a kto w dół. To jest hokej, to są play-offy, raz się jest zwycięskim, raz przegranym. Straciliśmy trzynaście goli, to jest zdecydowanie za dużo, musimy przemyśleć i popatrzeć co zmienić. Andrzej Banaszczak ma zapalenie oskrzeli i wysoką gorączkę, więc nie ma większych szans, żeby pomóc nam w walce z Nestą. Tobiasz Bernat otrzymał karę meczu, jest to jego druga, więc też nie będzie mógł zagrać, sprawa kontuzji Jarosława Dołęgi wyjaśni się w poniedziałek, gdyż jest to za świeża kontuzja, by rokować (szansę na grę są małe - przyp. red.). Wystawimy trzy piątki i będziemy walczyć, by wygrać. W kolejnym meczu postawimy na Zbigniewa Szydłowskiego. Był zamysł, by odpoczął. Liczyliśmy na Bartłomieja Nowaka, gdzieś tam pokazywał, że jest silny psychicznie, jednak ciężar tego meczu chyba za bardzo go przytłoczył, to jest młody chłopak, kariera jest przed nim. Bramkarz jest jak wino, im starszy, bardziej doświadczony, tym lepszy. Tomasz Dzwonek raczej nie dostanie szansy. Nesta jest w lepszej sytuacji, ale to nie jest jeszcze koniec. Łukasz Podsiadło wszedł na kilka zmian, chcemy go podnosić, po chorobie, by był pomału przygotowany na rozegranie całego meczu. Karel Horny się rozgrzewał i miał wejść od połowy spotkania. Jest nieschematyczny, jednak po tych wszystkich kontuzjach, które mu się przytrafiły, wyszedł z treningu, ale my cały czas na niego liczymy. Może przyszedł teraz jego czas.