Spotkanie dużo lepiej rozpoczęli goście z Podkarpacia chcąc powetować sobie przegraną z piątku. Raz po raz na bramkę Rafała Radziszewskiego sunęły ataki a to Krystiana Dziubińskiego, a to Dariusza Gruszki. Po pięciu minutach ofensywa Ciarko osłabła i na lodowisku przy ulicy Siedleckiego mogliśmy obserwować wyrównane widowisko. Z obu stron zawodnicy próbowali zaskoczyć strzałem któregoś z bramkarzy, ale zarówno Przemysława Odrobny jak i Rafał Radziszewski udowadniali, że to oni będą pierwszoplanowymi postaciami tego meczu. Po pierwszej tercji na krakowskiej tafli bramki nie padły. Kibice jednak na brak emocji narzekać nie mogli.
Na odmianę, druga tercję lepiej rozpoczęli gospodarze. W 25. minucie dobrą sytuację nie wykorzystał kapitan Cracovii, Piotr Sarnik. Od 30. minuty optyczną przewagę osiągnęli gracze z Sanoka i w 32. minucie wynik spotkania otworzył Krystian Dziubiński kąśliwym strzałem z prawej strony. Sanoczanie tak cieszyli się ze zdobytego trafienia, że zapomnieli o obronie własnej bramki. Niespełna 30 sekund później wyrównanie dla gospodarzy zdobył David Kostuch i emocje na Siedleckiego sięgnęły zenitu. Niesieni niesamowitym dopingiem gracze Pasów raz po raz niepokoili Odrobnego strzałami czy to z bliska, czy to z niebieskiej linii. Pięć minut później Aron Chmielewski ograł Bogusława Rąpałę i Pasy objęły prowadzenie w tym spotkaniu.
W trzeciej tercji Marek Ziętara decydował się postawić wszystko na jedną kartę. Zespół zaczął grac na trzy ataki w zupełnie innym zestawieniu niż dotychczas. Tymczasem Cracovia rozgrywała świetną partię próbując podwyższyć prowadzenie i chcąc kontrolować wynik tak jak w piątek wieczór. Tymczasem w 48. minucie krążek we własnej tercji przejął Martin Vozdecky i ogrywając defensorów gospodarzy wyrównał wynik tego meczu. Kolejne minuty to po raz kolejny w tych finałach nieskuteczna gra w przewadze Pasów. W 52. minucie akcją niczym z NHL popisał się duet kanadyjskich kuzynów Rafał Martynowski – David Kostuch, ale ten ostatni uderzył tuż obok bramki. Mecz rozstrzygnął się w 56. minucie. Do końca kary Damiana Słabonia pozostała zaledwie sekunda gdy po podaniu zza bramki precyzyjnym strzałem w prawy górny róg popisał się Sławomir Krzak. Sytuację jeszcze próbował odmienić Rudlf Rohaček zdejmując na ostatnie sekundy bramkarza, ale po końcowej syrenie to goście z Sanoka cieszyli się ze zwycięstwa.
Rywalizacja przenosi się wiec na Podkarpacie, gdzie we wtorek i w środę odbędą się kolejne mecze. Jeśli Cracovia marzy o obronie tytułu i powrocie na własne lodowisko, musi co najmniej jedno z tych spotkań wygrać.
Comarch Cracovia - Ciarko PBS Bank Sanok 2:3 (0:0, 2:1, 0:2)
0:1 - Krystian Dziubiński (Tomasz Malasiński, Dariusz Gruszka) 32’
1:1 - David Kostuch (Petr Dvořak) 33’
2:1 - Aron Chmielewski (Rafał Martynowski, Patrik Prokop) 39’
2:2 - Martin Vozdecky (Przemysław Odrobny) 48’
2:3 - Sławomir Krzak (Wojciech Milan) 56’ 5/4
Składy:
Cracovia: Radziszewski (Raszka) - Wajda, Besch, Laszkiewicz, Słaboń (2), Sarnik - Prokop (2), Kulik, Martynowski (2), Dvorak, Kostuch (2) - Kowalówka, Witowski, Sucharski, Rutkowski (2), Piotrowski - Dulęba, Lenius, Kosidło, Biela, Chmielewski.
Ciarko: Odrobny (Kachniarz) - Mojzis, Dronia (2), Vozdecky, Zapała, Kolusz (2) - Kotaska, Rąpała, Gruszka, Dziubiński (2), Malasiński - Kubat (2), Gurican (2), Vitek, Krzak, Strzyżowski - Skrzypkowski, Maciejewski, Mermer, Milan, Radwański.
Kary: Cracovia - 10, Ciarko - 10.
Sędziowie: Paweł Meszyński - Zbigniew Wolas
Widzów: 2500.