GKS Tychy pierwszym finalistą hokejowego Pucharu Polski (relacja)

Po zwycięstwie 3:1 nad TKH Nestą Toruń, GKS Tychy awansował do finału Pucharu Polski. W meczu rozegranym w Gdańsku, dwie bramki dla tyszan zdobył Tomasz Proszkiewicz. W finale GKS zagra ze Stoczniowcem lub Cracovią.

Michał Gałęzewski
Michał Gałęzewski

Pierwszy celny strzał w meczu oddał Jarosław Dołęga w 37 sekundzie spotkania, jednak Arkadiusz Sobecki pewnie obronił uderzenie torunianina. Początek spotkania, to było przede wszystkim badanie siebie nawzajem przez obie drużyny, jednak nie obeszło się bez strzałów. Ciekawą akcję dla tyszan przeprowadził Piotr Sarnik w czwartej minucie spotkania, lecz krążek po jego strzale odbił Michał Plaskiewicz.

W 9 minucie tego sennego widowiska doszło do krótkiej bójki pomiędzy Mariuszem Jastrzębskim i Piotrem Sarnikiem, którzy otrzymali kary 2+2 za ostrość w grze. W 12 minucie bliski strzelenia bramki był Robin Bacul, jednak krążek minimalnie minął słupek. Szanse mieli zawodnicy obu klubów, którzy atakowali na zmianę, jednak skuteczniejsi byli tyszanie.

W 17 minucie padła pierwsza bramka w tym meczu. Po podaniu Łukasza Mejki w tercję rywala wjechał Tomasz Proszkiewicz, który przymierzył krążek pomiędzy parkany bramkarza rywali, dzięki czemu wyprowadził GKS na prowadzenie. Do końca tercji nic wartego odnotowania się nie zdarzyło i z jednobramkową przewagą na pierwszą przerwę wyjechali tyszanie.

W pierwszych sekundach drugiej części gry szansę na wyrównanie mieli torunianie, jednak po zespołowej akcji Jarosław Dołęga nie zdołał czysto uderzyć w krążek. Następnie w głównej mierze poprzez karę dla Tomasza Koszarka inicjatywę przejęli tyszanie, lecz nie potrafili wyprowadzić składnej akcji. W 29 minucie szansę miał Michał Woźnica, jednak jego strzał z niebieskiej linii obronił Plaskiewicz. Chwilę później młody bramkarz z Torunia znakomicie zachował się przy strzale Robina Bacula.

W dalszym okresie gry wciąż przeważali tyszanie. Od 37 minuty przez 24 sekundy torunianie grali w podwójnej przewadze, jednak nie potrafili w tym czasie nawet skutecznie założyć zamka. W ostatniej minucie tercji, tyszanie wyprowadzili znakomitą akcję. Wspaniale w tercję rywali wszedł Ladislav Paciga, który oddał krążek do tyłu i precyzyjnym strzałem w okienko bramki na 2:0 podwyższył Robin Bacul i po dwóch tercjach tyszanie byli blisko awansu do finału Pucharu Polski. - Pierwsze pięć minut było całkiem niezłe, jednak reszta pierwszej tercji i cała druga była poniżej naszego poziomu. Moi chłopcy nie zagrali tak, jak od nich oczekiwałem - ocenił Jarmo Tolvanen, trener Torunia.

Początek ostatniej części gry należał do torunian, którzy za wszelką cenę chcieli przedłużyć swoje szanse na awans do finału. Wydawało się, że to jednak tyszanie strzelą trzecią bramkę, gdyż Michał Woźnica wyszedł z kontrataku, jednak przestrzelił krążek. Kilka sekund później akcję za bramką Sobeckiego wyprowadził Tomasz Koszarek, który podał Mariuszowi Jastrzębskiemu, znajdującemu się tuż przed bramką, a ten posłał krążek do bramki strzelając bramkę kontaktową.

Od tego trafienia mecz stał się szybszy, a zawodnicy obu drużyn drużyn grali z większym zaangażowaniem niż do tej pory. W 54 minucie jeden z zawodników tyskich strzelił krążek do bramki, jednak sędzia nie uznał tego trafienia, gdyż było zagranie zbyt wysoko uniesionym kijem.

W 56 minucie torunianie stanęli przed znakomitą sytuacją. Przez 114 sekund grali w podwójnej przewadze. Od razu podopieczni Jarmo Tolvanena rzucili się do ataków. Blisko strzelenia wyrównującej bramki był Rafał Cychowski, lecz krążek po jego uderzeniu uderzył w słupek. Mimo kolejnych zażartych ataków to zawodnicy Miroslava Ihnacaka po okresie gry w osłabieniu mogli być bardziej zadowoleni, gdyż utrzymali swoją przewagę. Niewykorzystane sytuacje się mszczą. Torunianie się za bardzo odsłonili i wykorzystał to Tomasz Proszkiewicz, który zdobył drugą bramkę w meczu. Torunianie wzięli jeszcze czas i 70 sekund przed końcem zjechał bramkarz. - Wszystko jedno z kim będziemy grali w finale i tak będziemy chcieli wygrać. To nie my wybieramy rywala - ocenił po meczu Miroslav Ihnacak, szkoleniowiec GKS-u Tychy.

TKH Nesta Toruń - GKS Tychy 1:3 (0:1, 0:1, 1:1)
0:1 - Tomasz Proszkiewicz (Łukasz Mejka) 17'
0:2 - Robin Bacul (Ladislav Paciga, Sebastian Gonera) 40'
1:2 - Mariusz Jastrzębski (Tomasz Koszarek) 46'
1:3 - Tomasz Proszkiewicz (Mariusz Jakubik) 59'

TKH Nesta: Plaskiewicz (Jakubowski) - Dąbkowski (2), Buril (2), Bomastek, Mravec, Dołęga - Kubat (2), Cychowski, Marmurowicz, Salonen (2), Paakkarinen - Koseda, Piotrowski, Jastrzębski (4), Koszarek (2), Dzięgiel - Kuchnicki, Porębski, Wiśniewski, Chrzanowski (2), Minge.

GKS: Sobecki (Witek) - Gonera (2), Gwiżdż (4), Bacul, Jakubik, Paciga (2) - Mejka, Majkowski, Proszkiewicz, Garbocz, Sarnik (8) - Kotlorz, Śmiełowski, Wołkowicz (2), Bagiński (4), Woźnica - Maćkowiak, Krzak, Banachewicz.

Kary: TKH Nesta - 16, GKS - 18.

Widzów: 300.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×