Beniaminek spisał się na siódemkę - relacja ze spotkania JKH GKS Jastrzębie - TKH Toruń

GKS Jastrzębie od początku sezonu starał się wypracować jak najlepszą pozycję w końcowej klasyfikacji. Po odpadnięciu z ćwierćfinałowej rywalizacji jastrzębianom przyszło walczyć o niższe pozycje. W dwumeczu o siódme miejsce GKS zmierzył się z TKH Toruń, który jako jedyny był za rozgrywaniem tzw. spotkań o pietruszkę. O ile w pierwszym meczu obie ekipy stoczyły zacięty bój to w rewanżu jastrzębianie nie pozostawili już żadnych złudzeń i bez najmniejszych problemów odnieśli zwycięstwo 7:2 przed własną publicznością.

Mariusz Wójcik
Mariusz Wójcik

Zgodnie z przewidywaniami to jastrzębianom bardziej zależało na wyniku niż torunianom. Jeśli TKH także chciał powalczyć musiał przystąpić do równej walki od pierwszych minut, ale w niedzielny wieczór tak nie było. Jastrzębianie już od pierwszych akcji wyraźnie zdominowali grę. Pierwszy groźniejszy strzał w kierunku bramki oddał Kamil Górny, ale minimalnie niecelny. Lepiej było już przy strzale Tomasza Kulasa, który mając przed sobą tylko bramkarza nie dał rywalowi żadnych szans, pewnie umieszczając gumę w okienku.

TKH był dzisiaj od pierwszych minut niemal tłem dla rywala. Torunianie na dłużej zagościli w tercji GKS dopiero w dwunastej minucie, ale nawet grając z przewagą jednego zawodnika nie zdołali wyrównać. To zemściło się na nich równo w 17. minucie, kiedy to na listę strzelców wpisał się słowacki napastnik JKH - Andrej Szoke. Dopiero druga stracona przez TKH bramka podziałała na nich motywująco. W 19. minucie torunianie dwukrotnie zmusili Kamila Kosowskiego do interwencji, a w ostatniej TKH dopiął swego, strzelając kontaktową bramkę na 1:2. Do siatki trafił Karol Piotrowski, który jeszcze przed rokiem bronił barw właśnie JKH.

Druga odsłona pojedynku była już bardziej wyrównana. Przez chwilę na tablicy świetlnej widniał nawet remis, bowiem w 23. minucie świetne podanie zza bramki od Daniela Minge na bramkę zamienił Vladimir Buril. Torunianie z remisu nie cieszyli się jednak zbyt długo, gdyż jastrzębianie zanotowali jedynie chwilowy zastój w grze. Prowadzenie podopiecznym Alesa Tomaska dał Jakub Radwan, który już od początku meczu sygnalizował dobrą formę. Ostatnimi faktami, które godne są odnotowania w tej tercji to zmiana bramkarzy w TKH (w 30. minucie Pawła Jakubowskiego zmienił Michał Plaskiewicz) oraz słupek po strzale Samiego Salonena, który mógł dać ekipie z Torunia nadzieję na nawiązanie walki.

Wszelkie wątpliwości co do wyniku bardzo szybko rozwiał na początku trzeciej odsłony Petr Lipina, który zdobywając dwa gole w krótkim odstępie czasowym (na 4:2 i 5:2). Przy drugiej akcji jastrzębianom pomógł obrońca TKH Bartosz Dąbkowski, który "wypuścił" Lipinę w sytuację sam na sam. Chwilę później niewiele szczęścia zabrakło Andrejowi Szoke, po którego strzale guma zatrzymała się na słupku. Większe szanse na zdobycie gola miał za to Rafał Bibrzycki, który dzięki dokładnemu zagraniu od Rafała Bernackiego dopełnił tylko formalności strzelając niemalże do pustej bramki.

Na cztery minuty przed końcową syreną przysłowiową kropkę nad i postawił Petr Lipina, który zdobywając już trzeciego gola ustrzelił hat-tricka. Było to nie jako przypieczętowaniem dobrej postawy JKH, która jak na rolę beniaminka była całkiem niezła. GKS Jastrzębie wygrywając drugi raz z rzędu z TKH zapewnił sobie siódmą pozycję. Nie tylko ten wynik, ale i postawa w przekroju całego sezonu pozwoliła szkoleniowcowi JKH podsumować miniony (przynajmniej dla drużyna walczących o miejsca 5-8) sezon.

- Był to dobry mecz jak i cały sezon w naszym wykonaniu. Jako beniaminek pewnie się utrzymaliśmy w ekstralidze. Mam nadzieję, że w kolejnych rozgrywkach będziemy grać jeszcze lepiej, a na nasze mecze będzie przychodzić jeszcze więcej kibiców - skwitował po meczu trener GKS Ales Tomasek.

Mniej powodów do radości miał vis a vis Tomaska - Andrzej Masewicz. - Bardzo trudno jest mi skomentować przegrane tak wysoko spotkanie. Ciężko było zmotywować hokeistów do podjęcia walki. Nie zaprezentowali dziś tego, co potrafią, a wynik mówi sam za siebie - powiedział po spotkaniu drugi szkoleniowiec TKH.

JKH GKS Jastrzębie - TKH Toruń 7:2 (2:1, 1:1, 4:0)
1:0 - Tomasz Kulas (Rafał Bibrzycki) 6'
2:0 - Andrej Szoke (Petr Lipina) 17'
2:1 - Karol Piotrowski (Sami Salonen) 20' 4/4
2:2 - Vladimir Buril (Daniel Minge, Mariusz Jastrzębski) 23'
3:2 - Jakub Radwan (Mateusz Danieluk) 29'
4:2 - Petr Lipina (Andrej Szoke) 44'
5:2 - Petr Lipina 48' 4/5
6:2 - Rafał Bibrzycki (Rafał Bernacki) 52'
7:2 - Petr Lipina (Pavel Zdrahal, Andrej Szoke) 56'

Strzały: 31:22.

JKH GKS Jastrzębie: Kosowski (Mrula nie grał) - Wolf(2), Bryk, Lipina, Szoke (2), Zdrahal - Pastryk, Piekarski, Danieluk (4), Pavlaczka, Radwan - Górny, Szynal, Kulas, Bibrzycki, Bernacki (2) - Lerch, Mackiewicz, Jasik, Kąkol, Kiełbasa.

TKH Toruń: Jakubowski (od 30' - Plaskiewicz) - Dąbkowski, Piotrowski, Bomastek, Mravec, Dołęga - Lidtke, Kubat (2), Marmurowicz, Salonen, Paakkarinen (4) - Koszarek (2), Buril, Jastrzębski, Dzięgiel, Minge - Porębski, Wiśniewski, Kuchnicki, Chrzanowski, Wieczorek.

Kary: JKH GKS - 10, TKH - 8 minut.

Sędziowie: Grzegorz Dzięciołowski (główny) oraz Leszek Kubiszewski i Mariusz Smura.

Widzów: 600.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×