Peter Ekroth: Dobrze grać przed toruńską publicznością

Najbliższe pojedynki z Ukrainą i Włochami zadecydują o tym, czy zawodnicy Petera Ekrotha wywalczą awans do hokejowej elity. Szwedzki trener naszej kadry na razie nie zaprząta sobie tym głowy.

Adrian Dudkiewicz
Adrian Dudkiewicz

- Teraz myślę o kolacji i dobrym śnie - mówił po niedzielnym starciu z Holendrami. - W poniedziałek gramy z Rumunią, i to o tym spotkaniu myślę najwięcej. O innych rywalach będę myślał później - dodał Ekroth. - Dobrze weszliśmy w te mistrzostwa. Mówię tutaj o pierwszej bramce, którą zdobyliśmy grając w przewadze. To jest niezwykle ważny element, zwłaszcza w takim turnieju - stwierdził selekcjoner naszej reprezentacji.

- Bardzo cieszy mnie dobra gra naszego bramkarza Radziszewskiego, który rozegrał naprawdę świetne zawody. Właściwie przez cały pojedynek nasz zespół miał bardzo dużą przewagę, a duże wrażenie zrobiła na mnie trzecia bramka Łopuskiego - tłumaczy Ekroth. Szwed odniósł się też do pytania o mentalność naszych graczy, zwłaszcza po nieudanym turnieju w Sanoku. - Od ostatniego, słabego turnieju w Sanoku nie zmieniła się znacząco mentalność naszych zawodników. Skoro wygraliśmy 3:1, to nasze formacje współpracowały chyba dobrze - dodał.

- Trudno mi ocenić formę Włochów, bo nie widziałem ich spotkania z Rumunią. Jak oceniam szanse na nasz awans? Odpowiem na to pytanie w piątek. Nigdy nie wybiegam tak daleko w przyszłość. Bardzo podobała mi się toruńska publiczność, zresztą zawsze tu byli dobrzy kibice. Na jednym z samochodów zobaczyłem logo Indian. Ponieważ bardzo lubię ten ród, to uznałem owe zdarzenie za dobrą wróżbę. Jak się okazało, miałem ku temu podstawy - zakończył Ekroth.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×