W kwietniu br. w Kijowie odbywały się mistrzostwa świata w hokeju na lodzie Dywizji IA. Brała w nich udział m.in. reprezentacja Polski, która po zwycięstwach z Ukrainą i Węgrami oraz porażkach z Koreą Południową, Kazachstanem i Austrią uplasowała się na czwartym miejscu. Kilka miesięcy po zakończeniu turnieju na Ukrainie wybuchł skandal.
Sprawa dotyczy ostatniego spotkania reprezentacji Ukrainy na mistrzostwach. Gospodarze nie mieli już szans na utrzymanie w Dywizji IA, a ich rywalem była walcząca o awans do elity Korea Południowa.
Portal obozrevatel.com opublikował listy podpisane przez dwóch zawodników reprezentacji Ukrainy. Z ich treści wynikało, że bramkarz Eduard Zacharczenko i obrońca Wołodymyr Warywoda zgodzili się "odpuścić" mecz z Koreą Płd. Ukraina miała go przegrać różnicą dwóch bramek (lub wyżej), a zawodnicy otrzymali za to 30 tys. dolarów.
Tyle że mecz rozgrywany na zakończenie turnieju - 28 kwietnia - nie zakończył się przynajmniej dwubramkową porażką Ukrainy. Gospodarze ulegli Azjatom, ale dopiero po rzutach karnych (1:2). W listach Zacharczenko i Warywoda napisali, że nie wypełnili obietnicy i będą musieli zwrócić 30 tys. dolarów.
Kto przekupił zawodników? Z pewnością nikt z Korei Południowej, której awans do elity dawała każda wygrana, także po karnych. Reprezentanci Ukrainy nie podali żadnych nazwisk. Portal obozrevatel.com informuje, że sprawa prawdopodobnie dotyczy zakładów bukmacherskich. Sugeruje także, że za tym procederem mógł stać trener drużyny Wytiaź Charków Ołeksij Łazarenko. Ten ostatni stanowczo jednak temu zaprzecza.
Zaskoczony aferą wydaje się trener Ukrainy Ołeksandr Sawycki. Nie wierzy w to, że jego podopieczni ustawili mecz. - Próbowałem się skontaktować z Eduardem, ale bezskutecznie. Warywoda jest kontuzjowany i leczy się w Chersoniu. Nie mogę nawet potwierdzić, czy to oni napisali listy, które zostały opublikowane. Nie wierzę, że dwóch zawodników mogłoby wpłynąć w taki sposób na cały zespół - stwierdził Sawycki.
Ukraińska federacja i ministerstwo sportu wszczęły postępowania. Jeśli zarzuty się potwierdzą, działacze zapowiadają drakońskie kary dla hokeistów - od pięciu lat do dożywotniej dyskwalifikacji.
Natomiast międzynarodowa federacja hokejowa (IIHF) powołała specjalną komisję, która zbada tę sprawę. - Rozpoczynamy śledztwo. To poważne oskarżenia. Jeśli to się naprawdę wydarzyło, stoimy przed wielkim problemem - mówił szef IIHF Rene Fasel w rozmowie z rosyjską agencją TASS.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: piękna Serbka skończyła z tenisem. Kibice o niej nie zapominają