Przyjechał z USA do Polski i złapał się za głowę. "Poziom profesjonalizmu jest poniżej stoiska z lemoniadą"

Archiwum prywatne / Joseph Kolodziej / Na zdjęciu: Paczka, pies Josepha Kolodzieja
Archiwum prywatne / Joseph Kolodziej / Na zdjęciu: Paczka, pies Josepha Kolodzieja

Joseph Kolodziej po raz kolejny zaprotestował przeciwko działaniom PZHL. Po tym, jak jeden z rywali zgłosił do ligi młodzieżowej 43-latka, właściciel KH Opole chciał zgłosić swojego psa. Nam wytłumaczył, że to tylko żart.

W tym artykule dowiesz się o:

Młodzieżowa Hokej Liga to bezpośrednie zaplecze Polskiej Hokej Ligi. Gra w niej czternaście drużyn, a w kadrach z założenia znajdują się młodzi zawodnicy. Ostatnio jednak PZHL zrobił wyjątek i do Stoczniowca Gdańsk dołączył 43-letni były hokeista i trener tego zespołu, Rafał Cychowski. Został zgłoszony jako zawodnik i może grać w ligowych meczach.

To nie spodobało się Josephowi Kolodziejowi, który jest właścicielem KH Opole. Jak poinformował portal hokej.net, w ramach protestu biznesmen postanowił zgłosić do rozgrywek... swojego psa, Paczkę.

- Moje ogłoszenie o podpisaniu umowy z psem Paczką było żartem, który powstał w odpowiedzi na transfer 43-letniego gracza w Gdańsku i wszystkie inne zupełnie śmieszne przypadki rażącej niekompetencji w zakresie rozwoju hokeistów w Polsce, na które PZHL nie tylko zezwala, ale wydaje się popierać - powiedział nam Kolodziej.

ZOBACZ WIDEO: Kto zostanie nowym prezesem PZN? "Kandydatem środowiska narciarskiego jest Adam Małysz"

Wcześniej w piśmie rozesłanym do PZHL i przedstawicieli innych klubów mówił, że zgoda na grę 43-latka w MHL jest "żartem organizacji, za który działacze powinni się wstydzić".

- Pomysł przyszedł mi do głowy jako sposób na pokazanie polskiej społeczności hokejowej, jak fatalnie działa PZHL i jak nie ma absolutnie żadnego planu na rozwój młodych hokeistów w Polsce. Więc jeśli 43-latek może grać w lidze młodzieżowej, pies też może - dodał.

Co zrozumiałe umowa nie została zgłoszona, ale w ten sposób właściciel KH Opole chciał zwrócić uwagę na zachowanie działaczy.

- Nie zniżę się do poziomu, który widzimy w Gdańsku, gdzie można zrobić wszystko bez względu na to, jak to wygląda i jak wpływa na hokej w Polsce. Nie marnowałbym czasu pani Anny Wytrykowskiej (sekretarz Wydziału Gier i Dyscypliny PZHL - dop. red.) z takim dokumentem, bo jej czas jest cenny, a ona jest profesjonalistką. Nie mogę powiedzieć tego samego o większości kierownictwa PZHL - stwierdził.

- Poziom profesjonalizmu, z wyjątkiem kilku osób, jest poniżej tego, co można znaleźć na stoisku z lemoniadą w Stanach Zjednoczonych. Wystarczająco źle, że w MHL 1. lidze grają profesjonalni gracze przeciwko drużynom amatorskim. Kiedy masz graczy w wieku 20, 30 i 40 lat, równie dobrze możesz powiedzieć światu, że rozwój młodych polskich graczy nie jest priorytetem, jest to refleksja, a my jeszcze do niej nie doszliśmy - dodał.

Kolodziej przez lata mieszkał w Stanach Zjednoczonych i postanowił wrócić do Polski, by skupić się na rozwoju krajowego hokeja. Jego zdaniem, decyzje działaczy mu to utrudniają.

- Przyjechałem do Polski, aby rozwijać hokeistów, a nie brać udziału w kiepskim dowcipie bez planu rozwoju i nikt tak naprawdę nie bierze odpowiedzialności za rozwój młodych graczy. Wszyscy mnie ostrzegali, że tak się stanie, że kierownictwo PZHL nie ma planu i nie będzie go robiło. Nie mogę uwierzyć, jakim ignorantem jest PZHL i to się nie zmieni, dopóki nie zmieni się kierownictwo - zakończył.

Czytaj także: 
"Straszna tragedia". 16-letni sportowiec z Rosji nie żyje
Pogryzł rywala w trakcie bójki! Skandal w meczu NHL [WIDEO]

Źródło artykułu: