Franz Zorn wystąpi w Sanoku

Wielkie widowiska tworzą wielcy aktorzy. Ta prawidłowość znajduje odzwierciedlenie tak w sztuce, jak i w sportowym rzemiośle.

W tym artykule dowiesz się o:

Polski ice racing już od swoich pierwszych zawodów po reaktywacji, rozegranych w połowie stycznia 2007 roku, ma ogromną przyjemność współpracować z kimś zasługującym na takie miano. To nie kto inny, jak Austriak Franz "Franky" Zorn - już od dwóch dekad świetnie prezentujący się w wyścigach na lodowej tafli. Jeździec z motocyklowej stajni Red Bulla jako pierwszy zawodnik potwierdził udział w VII Ice Racing Sanok Cup.

Tor lodowy "Błonie" już pewnie na zawsze pozostanie dla Zorna wyjątkowym miejscem, bo przecież to właśnie tu obok dwóch wygranych w pucharze Sanoka przypadł mu w udziale największy splendor. W 2008 roku zdołał przerwać dominację Rosjan, odwiecznych rywali "Reszty Świata" w ice speedway'u i zdobył złoto w finale Indywidualnych Mistrzostw Europy. Ten jeden raz nie musiał zazdrościć kolegom z teamu spod znaku czerwonego byka startującym w Formule 1. Melodia "Land der Berge, Land am Strome", czyli hymnu Republiki Austrii rozbrzmiała nad Sanem.

Kolejna ku temu sposobność miała miejsce pięć lat później, dokładnie 26 stycznia 2013 roku. Czterdzieści dwa wyścigi ekstremalnej rywalizacji o miano najlepszej drużyny świata nie przyniosły najbardziej oczekiwanego rozstrzygnięcia. Pierwszą lokatę zajmowały po nich ex aequo reprezentacja przybyszy zza Uralu, a więc rosyjska "Sborna" oraz przyjezdni z alpejskiego kraju - Franky wspierany przez Haralda Simona i Martina Leitnera.

Marzenia o tak upragnionym mistrzostwie globu mogły się ziścić tylko po wygranej Zorna na czterech okrążeniach dogrywki przeciwko Daniłowi Iwanowowi. Piękny scenariusz nie doczekał się jednak spełnienia. Młody lider drużyny Mega-Łady Togliatti, w kadrze narodowej przejmujący pozycję genialnego Nikołaja Krasnikowa, zdołał w decydującym momencie zmobilizować maksimum swoich możliwości i unikąć niedociągnięć trapiących dominatorów, zwłaszcza w pierwszym dniu finału.

Rosja tradycyjnie zwycięska, Austria wiecznie druga? To pytanie coraz trudniejsze do zaprzeczenia wraz z upływem czasu i zbliżającym się końcem kariery uwielbianego w St. Johann i Saalfelden Franza. Siódmy Sanok Cup będzie jak najlepszym polem do wzięcia na rywalach szybkiego rewanżu. Zobaczyć ten spektakl na własne oczy będzie można w ostatni weekend stycznia przyszłego roku.

Komentarze (1)
avatar
arhan
23.11.2013
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
a co tam słychać w curlingu?