Rosjanie wystąpią na igrzyskach? Pierwszy kraj już zapowiada bojkot!

Getty Images / RvS.Media/Basile Barbey / Czy Rosjanie i Białorusini zostaną dopuszczeni do IO w 2024 roku?
Getty Images / RvS.Media/Basile Barbey / Czy Rosjanie i Białorusini zostaną dopuszczeni do IO w 2024 roku?

Prezes Łotewskiego Komitetu Olimpijskiego zapowiedział, że jego kraj zbojkotuje nadchodzące igrzyska olimpijskie, jeśli Rosjanie zostaną przywróceni. O ewentualnych działaniach Polski w rozmowie z TVP Sport opowiedział prezes PKOl, Andrzej Kraśnicki.

Niedawne oświadczenie Międzynarodowego Komitetu Olimpijskiego (MKOl) zszokowało świat. Organizacja poinformowała, że szuka możliwości dopuszczenia rosyjskich i białoruskich sportowców do udziału w igrzyskach olimpijskich w Paryżu pod neutralną flagą.

Wołodymyr Zełenski zwrócił się już do szefa federacji Thomasa Bacha z zaproszeniem do Bachmutu. - Żeby przekonał się na własne oczy, że neutralność nie istnieje - mówił prezydent Ukrainy. Jego stanowisko w tej sprawie jest klarowne.

Podobne zdanie ma Zorzs Tikmers - prezes Łotewskiego Komitetu Olimpijskiego, który grozi bojkotem igrzysk olimpijskich w Paryżu, gdyby Rosjanie i Białorusini zostali dopuszczeni do startu w imprezie. Międzynarodowy Komitet Olimpijski ma więc twardy orzech do zgryzienia.

ZOBACZ WIDEO: Nowe porządki w reprezentacji Polski i PZPN!? | Z Pierwszej Piłki #28

- Stanowisko Łotwy jest takie - gdyby igrzyska olimpijskie miałyby się odbyć teraz i byłby planowany udział zarówno rosyjskich, jak i białoruskich sportowców, myślę, że łotewska drużyna nie pojedzie na tę imprezę - powiedział Tikmers, cytowany przez sports.tv3.lv.

- Mamy nadzieję, że wojna się skończy, Ukraina zwycięży, zapanuje zupełnie nowa sytuacja i nowe zasady. W takim przypadku oczywiście łotewscy sportowcy również będą mogli uczestniczyć w nadchodzących igrzyskach olimpijskich - dodał.

Jak postąpiłby za to Polski Komitet Olimpijski? Prezes federacji Andrzej Kraśnicki w rozmowie z TVP Sport nie odpowiedział jednoznacznie na pytanie dotyczące bojkotu. Sam ma jednak nadzieję, że tak radykalne środki nie będą potrzebne.

- Dla nas niezwykle ważne jest, żebyśmy tworzyli pewną presję, która da możliwość zmiany dzisiejszego spojrzenia i stanowiska MKOl. Staramy się to robić zarówno jako Polski Komitet Olimpijski, jak i jako polski sport w ogóle, z ministrem Kamilem Bortniczukiem na czele. Ostateczne decyzje nie należą do nas, ale będziemy walczyć. Presja ma sens - stwierdził.

Zobacz też:
"Będziesz współwinnym tej ohydnej wojny". Kliczko uderza w Niemca
MKOl ostro reaguje na krytykę z Ukrainy. "Zniesławiające stwierdzenia"