Od wybuchu wojny w Ukrainie sportowcy z Rosji i Białorusi byli zawieszeni i nie mogli startować w rozgrywkach rangi międzynarodowej. Tak było w wielu dyscyplinach sportu. Dla przykładu: Rosjan wykluczono z walki o awans do mistrzostw świata w piłce nożnej. Z kolei siatkarskie władze odebrały Rosji prawo organizacji mundialu.
Jednak po roku odkąd rosyjskie rakiety spadają na cywilne obiekty i giną tysiące ludzi, władze MKOl zmieniły zdanie. Przywrócono możliwość rywalizacji reprezentantów Rosji i Białorusi na arenie międzynarodowej, pomimo trwającej od 24 lutego 2022 r. inwazji zbrojnej reżimu Putina w Ukrainie.
"Komitet Wykonawczy Międzynarodowego Komitetu Olimpijskiego wydał zalecenie o pozwoleniu na starty Rosjanom i Białorusinom w sportach indywidualnych pod neutralną flagą" - poinformowały światowe władze olimpijskie w specjalnym komunikacie do mediów. Do tego dochodzą inne warunki. Zawodnik nie może być związany z klubem wojskowym i nie może jawnie popierać wojny.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: tak się bawili argentyńscy piłkarze. Był tam też Messi
I choć wydawało się, że takie warunki zostaną pozytywnie przyjęte przez Rosjan, to z kraju tego dochodzi coraz więcej krytycznych opinii. Uważają oni za nie do przyjęcia warunki dotyczące braku powiązania z klubem wojskowym, a także zapisów o braku poparcia dla barbarzyńskiej wojny.
Decyzja MKOl spotkała się z krytyką trenera męskiej reprezentacji biathlonu, Jurija Kamińskiego. Jego zdaniem nie tylko Rosjanie powinni zrezygnować z kontraktów z wojskiem, które wspiera sport. W rozmowie z "Ria Novosti" zasugerował on, że sankcjami powinni zostać ukarani także Polacy i Niemcy. Te słowa są szokujące.
- W naszej kadrze prawie wszyscy liderzy reprezentują wojskowy klub CSKA. Są możliwe inne opcje, mogliby przejść pod opiekę innych służb, np. celnych. Ale z drugiej strony: czy Polska nie jest w stanie wojny, czy co? Czy Niemcy nie są zaangażowane. Przecież walczymy z blokiem NATO - powiedział Kamiński. Uważa on, że "nie ma już konfliktu między Rosją a Ukrainą, która jest tylko narzędziem".
Czytaj także:
Bortniczuk pozwoli Rosjanom na powrót do zawodów. Ale jak podpiszą ten dokument
Kamil Bortniczuk zwrócił się do szefa MKOl. "To jest niedopuszczalne"