Już w środę oficjalnie rozpoczną się Igrzyska Europejskie w Krakowie. Najlepsi zawodnicy ze Starego Kontynentu będą rywalizować w kilkudziesięciu dyscyplinach o medale. Ale czy to szczyt możliwości organizacyjnych polskiego sportu? Niektórzy mają inne zdanie.
Jasne zapowiedzi ministra
Do tego grona należy z pewnością minister sportu Kamil Bortniczuk. - Czy chcemy igrzysk olimpijskich w Polsce? Tak! Jesteśmy na takiej ścieżce rozwoju jako kraj od trzydziestu lat, że za około piętnaście lat możemy myśleć o organizacji takiej imprezy. W 2036 igrzyska w Polsce powinny być jak najbardziej realne - mówił jesienią ubiegłego roku dla tvpsport.pl.
Przy okazji ślubowania Polaków przed Igrzyskami Europejskimi zapytaliśmy o to samo nowego prezesa PKOl Radosława Piesiewicza. Ten stawia jednak zasadniczy warunek.
ZOBACZ WIDEO: Duże zainteresowanie polskim trenerem. "Większe niż sądziłem"
- Jesteśmy w stanie to zrobić, ale jeśli będzie przeprogramowanie systemu finansowania polskich związków sportowych i samych zawodników. Żeby ściągnąć taką imprezę do Polski to trzeba realnie myśleć, by nasi sportowcy zdobyli około 30 medali. Jeśli mielibyśmy wywalczyć 10 czy 14 medali, to po prostu mijałoby się to z celem. Jako sportowcy i jako organizacja powinniśmy być gotowi, by taką liczbę krążków zagwarantować - odpowiada na pytanie WP SportoweFakty.
Na ostatnich igrzyskach Polacy zdobyli 14 krążków. Co więc musi się stać, by nasi sportowcy byli w stanie walczyć o ok. 30 medali?
- Potrzeba do tego scentralizowanego planu finansowania polskich związków sportowych, które będą przekazywały środki na szkolenie młodzieży, na doinwestowanie. Trzeba doinwestować dzisiaj w zawodników, których dopiero za chwilę będziemy mogli oglądać. Bez pieniędzy nie jesteśmy w stanie stworzyć profesjonalnego, stojącego na wysokim poziomie sportu - twierdzi.
Czy takie liczby są w ogóle realne? W 2016 roku próg 30 medali przekroczyło zaledwie 7 krajów. W 2021 było to już 10 państw, a w tym gronie znalazły się mniejsze ludnościowo od Polski Australia i Holandia. W 38-milionym kraju potencjał na taki wynik jest. Tylko że z naszymi 14 medalami z igrzysk w Tokio jesteśmy dopiero w połowie drogi.
Znacznie bliżej Polsce było za to do innych wyników. W 2016 roku goszcząca Brazylia zdobyła tylko 19 medali. Dwanaście lat wcześnie Grecja wywalczyła jedynie 16. Teoretycznie więc wcale nie jesteśmy od ich pobicia.
Na ile więc nadchodząca impreza w Krakowie będzie przetarciem do pełnoskalowych igrzysk? - Zawsze imprezy organizowane w Polsce uczą nas nowych rzeczy. Wszystko się może zdarzyć. Nigdy nie mów nigdy. Zawsze może się okazać, że przyjdzie taki czas, że będziemy gotowi na to, by zorganizować igrzyska olimpijskie - tłumaczy Piesiewicz.
Czego się spodziewać w Krakowie?
Podczas poprzednich igrzysk europejskich Biało-Czerwoni zdobywali odpowiednio 20 i 14 medali. W tym roku jednak oczekiwania są wyższe, głównie przez to, że to właśnie nasz kraj jest organizatorem imprezy. Czy zdobycie 35 krążków jest realne?
- To już jest spora liczba. Ze swojej strony powiem, że jak pobijemy rekord z Baku (20 medali), to pokażemy się z bardzo dobrej strony sportowej. Dałoby to pozytywny sygnał też, że nasza sportowa młodzież, nasi zawodnicy są na bardzo wysokim poziomie europejskim - opowiada Piesiewicz.
- W każdym zawodniku, który wchodził po odbiór nominacji, widziałem szansę medalową. Co więcej także szansę na kwalifikacje na igrzyska w Paryżu - kończy.
Na relacje ze wszystkich dyscyplin igrzysk europejskich oraz ceremonii otwarcia zapraszamy na WP SportoweFakty.
Arkadiusz Dudziak, dziennikarz WP SportoweFakty
Czytaj więcej:
Gwiazda skoków nie wystąpi na igrzyskach. Był kandydatem do medalu