To była ceremonia otwarcia igrzysk olimpijskich inna niż wszystkie. Francuzi zdecydowali się wyjść poza mury stadionu i zabrać sportowców na przejażdżkę wzdłuż Sekwany. W tym samym czasie telewidzowie mieli możliwość zapoznania się z charakterystycznymi zabytkami Paryża czy jego historią.
Forma przedstawienia pewnych rzeczy nie wszystkim się spodobała. Dużo dyskusji wywołała choćby inscenizacja dzieła Leonardo da Vinci "Ostatnia Wieczerza". Dla wielu środowisk chrześcijańskich wykorzystanie drag queens do odtworzenia sceny Jezusa Chrystusa z apostołami w wieczerniku zostało uznane za skandaliczne.
Swoje oburzenie wyraziły środowiska chrześcijańskie na całym świecie z Episkopatem Francji na czele. Biskupi zwrócili uwagę na prowokacje zawarte w programie. Podkreślili także, że zawierał on chwile piękna, radości i był bogaty w emocje. Wskazali też na wybory artystyczne, które wstrząsnęły Kościołem.
ZOBACZ WIDEO: "Prosto z Igrzysk". Kontuzja Tomasza Fornala problemem dla Polaków. "Jest to spora strata"
W związku z ogromnym napięciem, dyrektor artystyczny widowiska Thomas Jolly postanowił zabrać głos w sprawie wydarzenia, które odbiło się echem na całym świecie. Jak przyznał, inspiracją do tej sceny był obraz malarza Giovanniego Belliniego "Uczta bogów", a nie dzieło Leonarda da Vinci "Ostatnia wieczerza". Artysta zapewnił też, że nie było jego zamiarem wyśmiewanie się lub kpienie z kogokolwiek.
- Chodziło o wielkie pogańskie święto, związane z bogami Olimpu - powiedział Jolly, wskazując paralelę: "Olimp - olimpizm".
Jak wyjaśnia serwis natemat.pl "Uczta bogów" to obraz alegoryczny, ukazujący bogów w momencie uczty po ślubie Peleusa i Tetydy, co ma symbolizować hedonizm i bogactwo. W przeciwieństwie do religijnej powagi dzieła Leonarda da Vinci.
Czytaj także:
Paryż 2024: wielki sukces ceremonii otwarcia. Olbrzymia oglądalność