Jest coraz głośniej o liście poparcia dla Przemysława Babiarza. Przypomnijmy, że podpisało ją kilkadziesiąt osób: gwiazd sportu (głównie lekkiej atletyki, którą dziennikarz komentuje) oraz dziennikarzy TVP. TUTAJ pisaliśmy o tym więcej >>.
Na liście tych, którzy wsparli dziennikarza zabrakło m.in. Dariusza Szpakowskiego. Ten w rozmowie z naszym portalem wyjaśnił, że nikt go nie zapytał o zdanie.
- Można podpisać coś, co się widziało. Wówczas można zająć określone stanowisko. Tymczasem mnie nikt oficjalnie nie pytał, czy złożę swój podpis. Nikt oficjalnie nie przysłał mi pisma - przyznał Szpakowski w rozmowie z Dariuszem Faronem (TUTAJ więcej szczegółów >>).
ZOBACZ WIDEO: "Prosto z Igrzysk". Przemysław Babiarz zawieszony. "Obie strony powinny sobie podać ręce"
W podobnej sytuacji znalazł się były mistrz olimpijski, mistrz świata, jedna z największych legend polskiego sportu - Szymon Ziółkowski. Obecny trener Pawła Fajdka w rozmowie z serwisem sport.pl zdradził, że nikt się do niego nie zgłosił.
- Mnie nikt nie proponował podpisania tego listu - powiedział stanowczo.
A gdyby tak się stało, że jednak list dotarłby do niego, to wówczas by go podpisał? - Pomidor - odpowiedział były sportowiec.
Przypomnijmy, że afera wokół Babiarza rozpoczęła się po ceremonii otwarcia igrzysk olimpijskich w Paryżu. A właściwie po jego komentarzu na temat piosenki "Imagine" Johna Lennona. - Świat bez nieba, narodów, religii... I to jest wizja tego pokoju, który wszystkich ma ogarnąć. To jest wizja komunizmu, niestety - skomentował dziennikarz TVP.
I o to "niestety" poszło. Decyzją władz TVP Babiarz został odsunięty od komentowania zmagań olimpijskich. Sprawa - mimo tego że od ceremonii otwarcia minęło już kilka dni - nie ucichła. Stała się wręcz areną walki politycznej, gdzie część konserwatywna stoi murem za dziennikarzem. Politycy związani z obecnie rządzącą koalicją raczej popierają decyzję władz TVP. A przypomnijmy, że Ziółkowski to były poseł Koalicji Obywatelskiej.