Z Paryża Tomasz Skrzypczyński, WP SportoweFakty
Malwina Kopron nie pokazywała w tym sezonie wysokiej formy i niestety, nie było przełomu podczas igrzysk olimpijskich w Paryżu. W eliminacjach rzutu młotem brązowa medalistka z Tokio uzyskała w najlepszej próbie zaledwie 67,68 m, co nie wystarczyło do awansu do finału.
Po odpadnięciu z igrzysk nasza młociarka nie mogła powstrzymać emocji, które puściły w trakcie rozmowy z dziennikarzami.
Sympatyczna lekkoatletka rozpłakała się mówiąc o swoim niepowodzeniu. Wyznała, że ostatnie miesiące są dla niej niezwykle trudne i potrzebuje odpoczynku - fizycznego i psychicznego.
ZOBACZ WIDEO: "Prosto z Igrzysk". Ten obrazek z Paryża zapadnie mu w pamięci. "Ikoniczne"
- Po prostu zrobiłam wszystko, co mogłam. Treningowo nie byłam przygotowana, mentalnie także. Wiem, z jaką formą trzeba przyjechać na igrzyska i muszę tutaj spuścić głowę, tego nie było. Jest mi bardzo ciężko... - mówiła ze łzami w oczach.
Widok smutnej Polki był po prostu przygnębiający. Młociarka ma ogromne ambicje, jednak od dłuższego czasu po prostu nie jest w stanie poprawić swoich wyników.
- Jeżeli się w siebie nie wierzy, to niestety tak wygląda. Trudno cokolwiek zrobić... Jest mi bardzo przykro... Mam tylko nadzieję, że zrobię teraz to, czego nie zrobiłam po poprzednich igrzyskach, czyli odpocznę i w końcu się wyleczę - zapowiedziała.
Kopron wyznała, że bierze pod uwagę rezygnację z przyszłego sezonu.
- Moja głowa jest po prostu zmęczona tym sportem. Chcę za nim zatęsknić. Czy można mówić o wypaleniu zawodowym? Trochę tak. Chcę do domu, do rodziny. Jak długo zamierzam pauzować? Może nawet cały kolejny rok, biorę to pod uwagę - zakończyła.