Zmiażdżyła rekord Polski. "Nie cieszę się, okropny ból"

Materiały prasowe / TVP Sport / Na zdjęciu: Weronika Lizakowska
Materiały prasowe / TVP Sport / Na zdjęciu: Weronika Lizakowska

- Nie cieszę się z rekordu. Jest mi ogromnie przykro - powiedziała ze łzami w oczach Weronika Lizakowska, która w półfinale igrzysk zmiażdżyła rekord Polski na 1500 metrów o blisko dwie sekundy. Niestety, nie dało to awansu do finału.

Z Paryża Tomasz Skrzypczyński, WP SportoweFakty

Niesamowity wynik i jednocześnie ogromny ból. Weronika Lizakowska przeżyła chyba najbardziej szalony dzień w karierze. W czwartkowy wieczór ma 25-letnia biegaczka ustanowiła nowy rekord Polski na 1500 metrów, po prostu miażdżąc poprzedni o blisko dwie sekundy!

I to wszystko na oczach 80 tysięcy ludzi w półfinale igrzysk olimpijskich!

Młoda biegaczka przebiegła dystans w czasie 3,57,31 s! Poprzedni, należący do Lidii Chojeckiej wynosił 3:59,22 s i utrzymał się przez 24 lata.

W normalnych okolicznościach Lizakowska powinna płakać ze szczęścia. Niestety, tak świetny rezultat nie dał jej awansu do finału olimpijskiego i na Stade de France płakała ze smutku.

ZOBACZ WIDEO: "Prosto z Igrzysk". Stanęła w obronie polskich siatkarek. "Trudno było oczekiwać"

- Nie cieszę się z rekordu, jest mi ogromnie przykro, po prostu nie wiem co powiedzieć... Będzie mnie to jeszcze trochę bolało - mówiła tuż po biegu przed kamerą TVP Sport.

Lizakowska zajęła w w swojej serii siódmą pozycję i zabrakło jej zaledwie jednego miejsca do upragnionego finału. Jej rezultat jest najlepszym w historii, który nie dał miejsca w olimpijskim finale.

Po kilku minutach nasza biegaczka pojawiła się w mixed-zonie, jednak emocje nie ustąpiły.

- To okropnie boli, że nie ma finału. Najgorsze jest to, że nie byłam w stanie dogonić rywalek, choć próbowałam. Gdy zobaczyłam mój wynik i jednocześnie brak awansu, pojawił się ogromny ból. Wolałabym nazywać się finalistką olimpijską, niż rekordzistką Polski - powiedziała ze łzami w oczach Interii.

Choć trudno w to uwierzyć, przed przylotem na igrzyska do Paryża rekord życiowy Lizakowskiej wynosił... 4:03,15 s. Różnica jest po prostu gigantyczna.

W innej serii półfinałowej gorszy czas od rodaczki uzyskała Klaudia Kazimierska, jednak wynik 4:00,23 s jej dał przepustkę do finału, co jest życiowym sukcesem 22-latki.

Źródło artykułu: WP SportoweFakty