Rekomendacja prezydenta Andrzeja Dudy na członka Międzynarodowego Komitetu Olimpijskiego wywołała falę komentarzy. Robert Korzeniowski, czterokrotny mistrz olimpijski, w rozmowie z "Faktem" wyraził swoje zdziwienie i zażenowanie tą decyzją. Podkreślił, że nie słyszał osobistego stanowiska prezydenta w tej sprawie.
Korzeniowski zwrócił uwagę na sposób, w jaki decyzja została podjęta.
- Moim zdaniem można usprawiedliwić tych, którzy głosowali za tym rozwiązaniem, że byli w stanie szoku. Ale stan szoku mimo wszystko nie usprawiedliwia tego, że nie odłożono tego głosowania na później, zanim cała sprawa nie zostanie szerzej przedyskutowana - mówił.
ZOBACZ WIDEO: Afera w polskiej kadrze. Trener z zawodniczką do dziś nie porozmawiali
Korzeniowski podkreślił, że Duda nie ma związku ze światowym ruchem olimpijskim. - Prezydent nie był sportowcem, nie był też szefem żadnego związku sportowego - zaznaczył. Dodał, że członek MKOl powinien być reprezentantem ruchu olimpijskiego w swoim kraju.
Rekomendacja dla Dudy może skomplikować sytuację Mai Włoszczowskiej, obecnej członkini komisji zawodniczej MKOl. Korzeniowski przypomniał, że Polska nie może mieć więcej niż jednego rzeczywistego członka MKOl. Jak zauważył, jej mandat niedługo wygaśnie.
Korzeniowski skrytykował również polityczne powiązania w ruchu olimpijskim. - Uważam, że takie polityczne targi są w ruchu olimpijskim bardzo nie na miejscu - podkreślił. Zaznaczył, że prezydent Duda wspierał wybór Radosława Piesiewicza na prezesa PKOl, co może być próbą odwdzięczenia się przez obecnego prezesa.