Sensacja na pożyczonych nartach
26-latka zaszokowała świat 17 lutego 2018 roku. Przed startem w alpejskim supergigancie na igrzyskach olimpijskich w Pjongczang, Ester Ledecka tylko raz uplasowała się w czołowej "10" zawodów Pucharu Świata. Po przejeździe pierwszych dwudziestu zawodniczek zmagań liderką była Anna Veith, obrończyni tytułu mistrzyni olimpijskiej z Soczi.
Gdy wszyscy wieszali już Austriaczce złoty medal na szyi, stało się coś, czego mało kto mógł się spodziewać. Z numerem 26. na trasie pojawiła się właśnie Ledecka, dojeżdżając na metę z przewagą zaledwie 0,01 s. nad Veith. Czeszka była w tak wielkim szoku po przekroczeniu linii mety, że nie cieszyła się od razu po zakończeniu przejazdu, zastanawiając się bardziej czy to nie pomyłka.
Trzeba wspomnieć, że Ledecka na trasę ruszyła na nartach pożyczonych od Mikaeli Shiffrin. – Przez ostatnie półtora roku Ester czasami jeździła na nartach Mikaeli Shiffrin. Testy, jakie przeprowadziliśmy tuż przed zawodami wykazały, że teraz są także najszybsze. Dlatego zdecydowano, że zostaną użyte w Pjongczangu – przyznał wówczas Tomas Bank, narciarski trener Czeszki.
Spodziewany triumf w snowboardzie
Dokładnie tydzień później, 24 lutego 2018 roku Ester Ledecka wystartowała w snowboardowym gigancie równoległym, w którym dla odmiany była faworytką do złotego medalu. Wywiązała się z tej roli celująco. W przekonującym stylu pokonywała kolejne rywalki w drodze do finału, a w bezpośredniej batalii o złoto pokonała Niemkę Selinę Joerg.
Co ciekawe w drodze po dwa medale w dwóch różnych konkurencjach Czeszkę ubiegła Jorien ter Mors. Holenderka wywalczyła indywidualne złoto w łyżwiarstwie szybkim, w wyścigu na 1000 metrów oraz brąz wspólnie z koleżankami w sztafecie short tracku. Wyczyn Ester Ledeckiej zdecydowanie bardziej zapadł kibicom w pamięć.
Czytaj także:
- Jest plan awaryjny! Trwa walka o start polskiej szansy medalowej w Chinach
- Dyskusja pomiędzy żoną Kamila Stocha i dziennikarzem TVP. "Nie mogę sobie tu pozwolić na tyle co Wy"
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: szaleństwo na lotnisku. "Zaniemówiłem"