Śledzącym biegi narciarskie jeszcze kilka lat temu nie trzeba tej osoby przedstawiać. Petra Majdić była wybitną sprinterką, jedną z najlepszych w historii biegów narciarskich. Ale nie tylko w sprincie brylowała. To przecież ją Justyna Kowalczyk pokonała w drodze po pierwsze zwycięstwo na ostatnim etapie Tour de Ski. Podczas igrzysk Vancouver 2010 przeżyła jednak prawdziwy dramat.
Wybitna Słowenka
Urodzona w 1979 roku Słowenka jest jednym z najbardziej znaczących nazwisk w XXI wieku w biegach narciarskich. Ma na swoim koncie srebro i brąz mistrzostw świata. Rzadko jednak mogła poznać smak złota i największych laurów, mimo że zanotowała aż 24 zwycięstwa w Pucharze Świata.
A trochę to sprawka jej dobrej koleżanki, Justyny Kowalczyk. To jej Polka wyrwała Kryształową Kulę w ostatnim biegu w sezonie 2008/2009. Także rok później w ostatnim momencie nasza reprezentantka odebrała Słowence zwycięstwo, wyprzedzając ją na Alpe Cermis, ostatnim podbiegu Tour de Ski.
ZOBACZ WIDEO: Koronawirus wpływa na igrzyska. Tracimy przez to szanse na sukces
Do Vancouver jechała po złoto, a przynajmniej po pewny, pierwszy medal olimpijski. W poprzednich dwóch sezonach wygrywała Małą Kryształową Kulę za sprint. I to właśnie ten bieg, rozgrywany w Kanadzie stylem klasycznym, był jej docelowym startem.
Tragedia Majdić
Tragedia wydarzyła się podczas rozgrzewki przed eliminacjami sprintu. Majdić upadła na jednym ze zjazdów, a część trasy nie była w ogóle zabezpieczona. Runęła 4,5 metra w przepaść. Rozległ się tylko głuchy krzyk zawodniczki.
- Kiedy przyjechałam do Vancouver, byłam chyba w życiowej formie. - mówiła Petra Majdić w programie Against All Odds - Wydostałam się jakoś z tej dziury i chciałam pobiec na stadion na nogach, bo narty były złamane - dodała.
Jej team próbował ją wycofać z zawodów. Lekarze wiedzieli, że przerażający ból w plecach po takim upadku to najprawdopodobniej złamane żebra. Tak też było w istocie, badania w szpitalu po wyścigu wykazały pięć złamanych żeber. Petra jednak nie zamierzała się poddawać. Stanęła na starcie eliminacji.
- Po igrzyskach w Salt Lake City i Turynie już wiedziałam, że nie będzie czwartych igrzysk. Byłam świadoma, że to moja jedyna szansa - powiedziała w programie Against All Odds.
Cud w Kanadzie
I ostatecznie przeszła kwalifikacje. Słychać było krzyki Słowenki podczas biegu eliminacyjnego, ale ostatecznie zajęła 19. miejsce i zakwalifikowała się do ćwierćfinału. - Nie chciałam nawet usiąść w międzyczasie, bo wiedziałam, że jeśli to zrobię, ból będzie jeszcze mocniejszy. Musiałam się ruszyć, żeby utrzymać rozgrzany organizm - dodała. Później już działy się cuda.
Petra ku zdumieniu wszystkich wygrała ćwierćfinał. W półfinale nie poszło jej tak dobrze, ale zdołała się zakwalifikować do finału. Stanęła na starcie i zadziwiła cały biegowy świat.
W nim bowiem przegrała jedynie z Marit Bjoergen i Justyną Kowalczyk. Uniosła w ręce w geście triumfu po zdobyciu upragnionego medalu i upadła na śnieg. Słowenka długo leżała na śniegu, musiała zostać zniesiona z mety i przetransportowana do szpitala. Tam zrobiono jej zabieg, ale mimo protestu lekarza udała się na dekorację. Na podium wchodziła podtrzymywana przez sztab.
Nikt nie chce wziąć odpowiedzialności
Federacja narciarska nie chciała się przyznać do błędu. - Prezes rady wykonawczej komitetu biegów narciarskich próbował zrzucić winę na zawodniczkę. - W miejscu, w którym upadła, nie podążała idealną linią - stwierdził Vegard Ulvang w rozmowie z agencją Reuters.
Słowenka nie zgadzała się jednak z tą interpretacją i postanowiła walczyć o swoje. - Skoro mówią, że nie było nic złego z trasą, to dlaczego z każdym dniem ta część jest coraz bezpieczniejsza? Nie zgadzam się z tym. Upadek przydarzył się mnie i nikt nie przeprosił za to, co się stało - odpierała ataki Petra Majdić w Reuters.
Ostatecznie upadek był dla Petry Majdić zakończeniem sezonu. Nie oglądaliśmy jej już długo na narciarskich trasach. Sezon 2010/11 był jej ostatnim. Wywalczyła w nim małą kryształową kulę za sprint i brąz mistrzostw świata.
Czytaj więcej:
Pekin 2022: Niespokojnie przed ceremonią otwarcia. Spłonęła chińska flaga (WIDEO)
Pekin 2022. Świat patrzy na Chiny. W cieniu igrzysk trwa tragedia Ujgurów