Wielki dramat faworytki do złota. Winne złe zabezpieczenia
Petra Majdić była faworytką do złota w podczas igrzysk Vancouver. Na rozgrzewce złamała pięć żeber, dostała odmy opłucnowej. Nie poddała się jednak, co opłaciło się Słowence, która do dzisiaj pozostaje inspiracją.
Wybitna Słowenka
Urodzona w 1979 roku Słowenka jest jednym z najbardziej znaczących nazwisk w XXI wieku w biegach narciarskich. Ma na swoim koncie srebro i brąz mistrzostw świata. Rzadko jednak mogła poznać smak złota i największych laurów, mimo że zanotowała aż 24 zwycięstwa w Pucharze Świata.
A trochę to sprawka jej dobrej koleżanki, Justyny Kowalczyk. To jej Polka wyrwała Kryształową Kulę w ostatnim biegu w sezonie 2008/2009. Także rok później w ostatnim momencie nasza reprezentantka odebrała Słowence zwycięstwo, wyprzedzając ją na Alpe Cermis, ostatnim podbiegu Tour de Ski.
ZOBACZ WIDEO: Koronawirus wpływa na igrzyska. Tracimy przez to szanse na sukcesDo Vancouver jechała po złoto, a przynajmniej po pewny, pierwszy medal olimpijski. W poprzednich dwóch sezonach wygrywała Małą Kryształową Kulę za sprint. I to właśnie ten bieg, rozgrywany w Kanadzie stylem klasycznym, był jej docelowym startem.
Tragedia Majdić
Tragedia wydarzyła się podczas rozgrzewki przed eliminacjami sprintu. Majdić upadła na jednym ze zjazdów, a część trasy nie była w ogóle zabezpieczona. Runęła 4,5 metra w przepaść. Rozległ się tylko głuchy krzyk zawodniczki.
- Kiedy przyjechałam do Vancouver, byłam chyba w życiowej formie. - mówiła Petra Majdić w programie Against All Odds - Wydostałam się jakoś z tej dziury i chciałam pobiec na stadion na nogach, bo narty były złamane - dodała.
Jej team próbował ją wycofać z zawodów. Lekarze wiedzieli, że przerażający ból w plecach po takim upadku to najprawdopodobniej złamane żebra. Tak też było w istocie, badania w szpitalu po wyścigu wykazały pięć złamanych żeber. Petra jednak nie zamierzała się poddawać. Stanęła na starcie eliminacji.
- Po igrzyskach w Salt Lake City i Turynie już wiedziałam, że nie będzie czwartych igrzysk. Byłam świadoma, że to moja jedyna szansa - powiedziała w programie Against All Odds.
Cud w Kanadzie
I ostatecznie przeszła kwalifikacje. Słychać było krzyki Słowenki podczas biegu eliminacyjnego, ale ostatecznie zajęła 19. miejsce i zakwalifikowała się do ćwierćfinału. - Nie chciałam nawet usiąść w międzyczasie, bo wiedziałam, że jeśli to zrobię, ból będzie jeszcze mocniejszy. Musiałam się ruszyć, żeby utrzymać rozgrzany organizm - dodała. Później już działy się cuda.
Petra ku zdumieniu wszystkich wygrała ćwierćfinał. W półfinale nie poszło jej tak dobrze, ale zdołała się zakwalifikować do finału. Stanęła na starcie i zadziwiła cały biegowy świat.
W nim bowiem przegrała jedynie z Marit Bjoergen i Justyną Kowalczyk. Uniosła w ręce w geście triumfu po zdobyciu upragnionego medalu i upadła na śnieg. Słowenka długo leżała na śniegu, musiała zostać zniesiona z mety i przetransportowana do szpitala. Tam zrobiono jej zabieg, ale mimo protestu lekarza udała się na dekorację. Na podium wchodziła podtrzymywana przez sztab.Federacja narciarska nie chciała się przyznać do błędu. - Prezes rady wykonawczej komitetu biegów narciarskich próbował zrzucić winę na zawodniczkę. - W miejscu, w którym upadła, nie podążała idealną linią - stwierdził Vegard Ulvang w rozmowie z agencją Reuters.
Słowenka nie zgadzała się jednak z tą interpretacją i postanowiła walczyć o swoje. - Skoro mówią, że nie było nic złego z trasą, to dlaczego z każdym dniem ta część jest coraz bezpieczniejsza? Nie zgadzam się z tym. Upadek przydarzył się mnie i nikt nie przeprosił za to, co się stało - odpierała ataki Petra Majdić w Reuters.
Ostatecznie upadek był dla Petry Majdić zakończeniem sezonu. Nie oglądaliśmy jej już długo na narciarskich trasach. Sezon 2010/11 był jej ostatnim. Wywalczyła w nim małą kryształową kulę za sprint i brąz mistrzostw świata.
Czytaj więcej:
Pekin 2022: Niespokojnie przed ceremonią otwarcia. Spłonęła chińska flaga (WIDEO)
Pekin 2022. Świat patrzy na Chiny. W cieniu igrzysk trwa tragedia Ujgurów