"O Jezu!". Są nowe informacje po fatalnym upadku rywalki Polki [WIDEO]

PAP/EPA / JEAN-CHRISTOPHE BOTT / Moment upadku Niny O'Brien
PAP/EPA / JEAN-CHRISTOPHE BOTT / Moment upadku Niny O'Brien

Amerykanka Nina O'Brien sunęła po znakomity wynik podczas igrzysk olimpijskich w Pekinie. Niestety, wpadła na ostatnią bramkę i z impetem uderzyła o trasę. Wszystko wyglądało koszmarnie.

- O Jezu!" - krzyknęła tylko komentatorka zawodów w TVP 1. Nina O'Brien miała szansę na naprawdę bardzo dobry wynik w gigancie podczas Pekin2022. Marzenia o nim skończyły się kilka metrów przed metą.

Wszystko wyglądało fatalnie. Amerykanka z całym impetem uderzyła w bramkę, a jej kolano wygięło się w nienaturalny sposób.

- Najgorsze było to rozjechanie się nart na boki bo tam niestety najczęściej przy tego typu upadkach to zerwanie więzadeł... - dodała komentatorka.

Dodajmy, że O'Brien przeleciała przez linię mety, a potem długo leżała nie ruszając się. Natychmiast ruszył do niej sztab medyczny. Koleżanki z trasy natomiast tylko łapały się za głowę, bo zdawały sobie sprawę, że sytuacja jest poważna.

Medycy udzielali Amerykance pomocy przez kilkanaście minut, a stok opuściła finalnie na noszach. Na chwilę obecną nie wiadomo, jaka jest diagnoza i wszyscy czekają na wyniki szczegółowych badań - tak informacje podano na oficjalnym koncie amerykańskiej ekipy narciarskiej w mediach społecznościowych.

Co ciekawe, sama zawodniczka zamiast skupić się na stanie swojego zdrowia i tym, że najpewniej czeka ją długa przerwa w startach, była zmartwiona faktem, że... z jej powodu doszło do opóźnienia zawodów! "Chciała też wiedzieć, jak szybko jechała" - napisano na Twitterze.

Zobacz także:
Agresywna jazda Polki. Jest historyczny wynik!
"Proszę to koniecznie opublikować". Dostaliśmy też zdjęcie

ZOBACZ WIDEO: Raport z igrzysk. Sochowicz wciąż w kontakcie z lekarzami. "Nie można przyjemnie patrzeć na miejsce wypadku"

Komentarze (0)