- Szczerze mówiąc, właśnie tego najbardziej się bałam. Że zostaną mi odebrane marzenia i możliwość startu przez pozytywny wynik. Na szczęście u nas w ekipie cały czasy wychodziły negatywne rezultaty. Ale bardzo się stresowałam. Siedziałam blisko łyżwiarzy, a do tego lecieliśmy przecież razem w samolocie przez tyle godzin. Co prawda miałam założoną maseczkę, ale przecież do posiłków ją ściągałam. Niestety nasz pobyt tutaj jest zdominowany myślami o pandemii. Wszyscy skupialiśmy się na negatywnym wyniku i tym, czy można jechać w zawodach. Na szczęście przed moim startem test mogłam zrobić wieczorem, więc spałam spokojnie wiedząc, jaki mam wynik - przyznaje w rozmowie z WP SportoweFakty Aleksandra Król, snowboardzistka, ósma zawodniczka igrzysk olimpijskich w Pekinie.
Takiego szczęścia nie miała Natalia Maliszewska, która dostała serię sprzecznych ze sobą wyników. Kilka pozytywów, negatyw, wynik "na granicy". W pewnym momencie Polkę dopuszczono do treningów, aby stwierdzić, że jednak musi wracać do hotelu, bo jest zakażona. Nie wystartowała w swojej koronnej konkurencji short tracku na 500 metrów. Mogła stanąć na starcie biegu na 1000 metrów, ale to nie tu upatrywała swojej największej szansy przed igrzyskami.
- Organizatorzy sami do końca nie ogarnęli tej sytuacji. To był chaos. Ale przyznam, że nie wiem dokładnie, co tam się działo, bo jestem w innej wiosce. U nas wszystko szło gładko i na szczęście nie mieliśmy podobnych problemów - oddycha z ulgą Król.
ZOBACZ WIDEO: Dawid Kubacki pomógł polskiej olimpijce. "Wszyscy się śmiali"
Zakażeń w Pekinie wydaje się być coraz mniej. Jednak czy to oznacza, że sportowcy mogą spać spokojnie? Już w piątek kwalifikacje skoczków na dużym obiekcie, w sobotę konkurs główny. W poniedziałek rywalizacja drużynowa. A więc jesteśmy blisko maratonu ze skokami narciarskimi. Obecnie wydaje się, że to właśnie w tej dyscyplinie mamy największe szanse na drugi medal olimpijski.
- Gdyby doszło do zakażenia, byłbym w szoku. Piotrek i Dawid są po Covid-19. Jedynie Kamila, Pawła i Stefana by to mogło złapać, ale musieliby mieć potwornego pecha. Przynajmniej tak wynika z moich informacje o obostrzeniach stosowanych podczas igrzysk. Są tak izolowani, że nawet w jadalni postawiono między zawodnikami szyby. Jedzą pojedynczo - twierdzi w rozmowie z WP SportoweFakty Adam Małysz, dyrektor w Polskim Związku Narciarskim.
Piątkowe kwalifikacje rozpoczną się o godzinie 12.00. O tej samej godzinie wystartuje pierwszy skoczek biorący udział w sobotnim konkursie głównym.
Wpadka na igrzyskach. Dziennikarz TVP Sport pokazał zdjęcie >>
Jeśli nie Kruczek, to kto? "Kolejną opcją będzie trener z zagranicy" >>