Co to był za konkurs?! Kosmiczny poziom drużynówki!

PAP / Grzegorz Momot / Na zdjęciu: Kamil Stoch
PAP / Grzegorz Momot / Na zdjęciu: Kamil Stoch

Zaczęło się źle. Po bombie Stocha nadzieja wróciła. W pewnym momencie brąz był już na wyciągnięcie ręki, ale ostatecznie drużynówkę Polacy zakończyli poza podium - na 6. miejscu - z ogromną stratą do najlepszych. Niemcy wyrwali medal Norwegom.

Pogoda dwa razy nie była tak łaskawa. W sobotę warunki przypominały bajkę, dwa dni później była wietrzna ruletka. Pojawiały się, zwłaszcza na buli, mocne podmuchy w plecy. Kto na nie trafił, miał ogromne kłopoty, by polecieć daleko.

- Jeśli Piotrek i Dawid skoczą swoje najlepsze skoki, to jesteśmy w stanie walczyć nawet o złoto - zapowiadał na naszych łamach Michal Doleżal, trener polskich skoczków narciarskich. Kłopot w tym, że w pierwszej serii obaj nawet nie zbliżyli się do takich prób, a w dodatku Piotr Żyła trafił na koszmarne warunki.

Gdy tylko mistrz świata wyszedł z progu, od razu opadły mu narty. Wyglądało to tak, jakby ktoś położył mu worki z cementem na plecy. Żyła jednak nie poddał się. Po takim niekorzystnym podmuchu mógł klapnąć na bulę, walczył jednak o każdy metr, by zminimalizować straty. Ostatecznie wylądował na 118. metrze, co spowodowało, że Polacy zaczęli od 7. miejsca. Mogło być jednak jeszcze gorzej, biorąc pod uwagę, jak olbrzymie kłopoty zaraz po wyjściu z progu miał Żyła.

ZOBACZ WIDEO: Wielkie słowa o Kamilu Stochu. "Nie wiem, czy doczekam kolejnego takiego skoczka"

4 metry dalej od wiślanina wylądował Dawid Kubacki. Teoretycznie wiatr pod narty mu sprzyjał. W praktyce lot brązowego medalisty olimpijskiego też był niespokojny, co oznaczało boczne podmuchy.

Gdyby w konkursie liczyły się tylko skoki Żyły i Kubackiego, Biało-Czerwoni szybko straciliby szanse na medal. W składzie mieliśmy jednak jeszcze rewelacyjnie skaczących w ostatnich dniach Pawła Wąska i Kamila Stocha. 22-latek uzyskał 131,5 metra, a Stoch poleciał aż na 137. metr! To była prawdziwa bomba!

Próba Wąska pozwoliła nam nieco odrobić straty po krótkim skoku Żyły, ale to lot Stocha spowodował, że nasi znów mogli nieśmiało myśleć o medalu. Przed jego skokiem Polacy tracili ponad 45 punktów do pierwszej trójki. Trzykrotny mistrz olimpijski zredukował tę stratę o ponad połowę. Lindvik, Geiger czy Fettner lądowali bowiem zdecydowanie bliżej od Stocha, bowiem tak jak Żyła trafili na mocny wiatr w plecy. Na półmetku Polacy zajmowali 6. lokatę, ale wciąż byli w grze o wszystko.

Druga seria rozpoczęła się najlepiej jak mogła. Żyle wiatr już nie przeszkadzał tak bardzo jak w pierwszej serii i od razu odległość była znacznie lepsza. Tym razem wylądował na 125,5 metra i to była najlepsza odległość pierwszej grupy! Kolejni rywale lądowali bliżej, a Polska awansowała na 4. pozycję i do trzecich Norwegów traciła już tylko 11 punktów.

Emocje rosły i wtedy przyszedł czas na drugi skok Wąska. Nie miał łatwych warunków. Gdy siedział na belce startowej, wiatr w plecy był potężny. Zaczął jednak cichnąć i otrzymał zielone światło. Warunki nadal były trudne i 22-letni debiutant na igrzyskach nie poradził sobie z nimi. Uzyskał tylko 120 metrów. W tej grupie rywale lądowali zdecydowanie dalej. Biało-Czerwoni spadli na 5. lokatę, a strata do podium wzrosła do ponad 25 punktów.

Chwilę później jakiekolwiek nadzieje na medal prysły niczym bańka mydlana. Kubacki wylądował na 126. metrze. Najlepsi lądowali jednak ponad 10 metrów dalej. Przed skokiem Stocha Polacy z najlepszą trójką przegrywali o ponad 60 punktów. To była przepaść, której nie był w stanie zasypać nawet trzykrotny mistrz olimpijski.

Tym bardziej, że w finale Stoch nie skoczył już tak okazale jak w pierwszej kolejce. Wylądował prawie 10 metrów bliżej (127,5 metra). Skaczący chwilę wcześniej Ryoyu Kobayashi uzyskał 132,5 metra i na samym finiszu Japonia wyprzedziła Polaków. Biało-Czerwoni skończyli na 6. pozycji, a Azjaci na 5. lokacie.

Wielkie emocje do ostatniego skoku towarzyszyły drużynom walczącym o medale. Najpierw rozgorzała walka o brąz. Ostatecznie Niemcy wyrwali trzeci stopień podium Norwegom o 0,8 punktu. W bezpośrednim pojedynku Karl Geiger o 1,5 metra pokonał Lindvika i to zdecydowało.

Po złoto sięgnęli Austriacy, którzy prowadzili po siedmiu grupach, a w ostatniej kropkę nad "i" postawił Manuel Fettner lądując na 128. metrze. Metr bliżej wylądował Peter Prevc i Słoweńcy wywalczyli srebro, przegrywając z Austrią o nieco ponad 8 punktów. Do złotych medalistów Polacy stracili ponad 62 punkty. Z kolei z trzecimi Niemcami przegrali o 42 "oczka". To, niestety, potężne straty.

I tak polscy skoczkowie z igrzysk w Chinach przywiozą jeden, brązowy medal Dawida Kubackiego ze skoczni normalnej.

Wyniki konkursu drużynowego skoczków:

MiejsceKrajNota
1. Austria 942,7
2. Słowenia 934,4
3. Niemcy 922,9
4. Norwegia 922,1
5. Japonia 882,8
6. Polska 880,1
7. Rosja 806,5
8. Szwajcaria 791,5
9. Czechy 279,5
10. USA 261
11. Chiny 115

Indywidualne wyniki polskich skoczków:

ZawodnikOdległościNota
Kamil Stoch 137/127,5 247,9
Piotr Żyła 118/125,5 215,9
Paweł Wąsek 131,5/120 213,3
Dawid Kubacki 122/126 203
Komentarze (60)
avatar
tom85
14.02.2022
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Aż żal sie patrzeć na męczarnie i bezradność tych naszych sportowych amatorów, ale nie ma cudów jesli u nas nie ma nawet dobrych warunków do uprawiania zdecydowanej wiekszosci sportów, nie ma Czytaj całość
avatar
sondor
14.02.2022
Zgłoś do moderacji
0
1
Odpowiedz
Konkurs drużynowy to nic innego jak losowanie totolotka. Wiatr rozdawał karty, jednemu trafił as a innemu blotka. Czego było więc oczekiwać, to była typowa ciuciubabka -entliczek, pętliczek na Czytaj całość
avatar
Tomash_PB
14.02.2022
Zgłoś do moderacji
0
1
Odpowiedz
No troche do piatki im braklo, ale bardziej bym na Ruskich stawial niz Japoncow 
avatar
romi 61
14.02.2022
Zgłoś do moderacji
0
3
Odpowiedz
Kubackiemu fartło się i tyle, bo nic więcej nie pokazał. 
avatar
kotek121
14.02.2022
Zgłoś do moderacji
2
4
Odpowiedz
Skoki wróciły do domu ,tylko że dom w ruinie.