Arktyka: Norwegowie dotarli do uwięzionego Polaka. Są najnowsze informacje

Marcin Gienieczko przez wiele godzin walczył o życie. Fatalna pogoda (huraganowy wiatr i przeraźliwe zimno) spowodowała, że Polak musiał wezwać pomoc. Ratownicy długo nie mogli podjąć akcji. Ostatecznie udało się. Odnaleźli naszego rodaka.

Marek Bobakowski
Marek Bobakowski
Marcin Gienieczko przez wiele godzin był uwięziony na Svalbardzie Facebook / Facebook/Marcin Gienieczko / Marcin Gienieczko przez wiele godzin był uwięziony na Svalbardzie.
Jak informowaliśmy w piątkowy (10.03.) wieczór, Marcin Gienieczko miał poważne problemy (TUTAJ więcej szczegółów). Polak, który postanowił zdobyć najwyższy szczyt (Góra Newtona, 1713 m n.p.m.) archipelagu polarnego Svalbald, został uwięziony przez dramatyczne warunki atmosferyczne. Huraganowy wiatr (dochodzący do prawie 150 km/h) oraz niska temperatura (poniżej minus 35 stopni) spowodowały, że musiał wezwać pomoc.

Problem jednak w tym, że Norwegowie nie byli w stanie podjąć akcji ratowniczej, właśnie przez fatalne warunki atmosferyczne. Jak poinformowała Polska Agencja Prasowa: helikopter nie mógł wystartować przez wiatr, a skutery nie były w stanie się przebić do miejsca, gdzie przebywa Gienieczko, bo uniemożliwiała to burza śnieżna.

Polak czekał i czekał. Rano w sobotę (11.03.) przekazał swoim najbliższym, że przetrwał noc. Pojawiła się nawet iskierka nadziei...

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: poznaj człowieka, który strzela gole w... budowlanych rękawicach

"Z informacji, jakie podał przez telefon satelitarny, pogoda się poprawiała, wiatr jest mniejszy i widzi już góry" - możemy przeczytać na jego profilu FB, który na bieżąco uaktualnia ktoś z jego współpracowników.

I rzeczywiście, udało się. Norwegowie mogli dotrzeć do Polaka. "Marcina ewakuowano i zabrano helikopterem, jest cały i zdrowy pod opieką specjalistów. Został zabrany do szpitala na szczegółowe badania" - pojawił się nowy wpis w social mediach.

Dobrze, że ratownikom udało się przeprowadzić sprawnie całą akcję, bo mogli stracić z nim kontakt. W jego telefonie satelitarnym pozostało już tylko około 20 proc. baterii. A nie miał żadnej możliwości, aby ją doładować.

Marcin Gienieczko to podróżnik ekstremalny i sportowiec. W 2021 roku wokół jego osoby pojawiły się potężne kontrowersje. Otóż w 2015 roku miał przepłynąć Amazonkę na dystansie 5573 kilometrów, za co otrzymał nagrodę w postaci rekordu Guinnessa. Po trwającej kilka lat procedurze weryfikacji ostatecznie wykreślono go z tej listy. Uznano, że przedstawione przez niego dowody są niewystarczające.

Czytaj także: Sytuacja bez precedensu. Takiej decyzji ws. Rosji jeszcze nie było >>

Czytaj także:  Bardzo ważne spotkanie ministrów. Chodzi o bojkot igrzysk olimpijskich >>

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×