Jako dyrektor stacji TVP Sport Marek Szkolnikowski wzbudzał pewne kontrowersje. Po tym, jak ustąpił ze stanowiska, w rozmowie z WP SportoweFakty niepochlebnie wypowiadali się na jego temat Jacek Jońca, Maciej Jabłoński czy Justyna Szubert-Kotomska.
Pierwszy z wymienionych zarzucał byłemu przełożonemu, że podejmował "kompletnie nielogiczne i niekompetentne decyzje". Jak przypomniał znany komentator, stacja nie przedłużyła praw do pokazywania cyklu WTA, gdy Iga Świątek była na fali wznoszącej (więcej TUTAJ).
Właśnie Szkolnikowski odsunął od komentowania meczów Jońcę, który od wielu lat pojawiał się na antenie w różnych rolach. Były dyrektor redakcji sportowej opowiedział, jak z jego perspektywy wyglądała praca tego dziennikarza.
- Jacek Jońca jest miernym komentatorem, który słabo komentuje piłkę nożną, a mimo wszystko dałem mu szansę przy Copa America, gdzie był dramat. Dostał drugą szansę przy mundialu w 2018 roku, gdzie fatalnie komentował, więc przeszedł do tenisa i tenisa stołowego. On komentował przez lata i był twarzą tej paździerzowej telewizji. Team Świątek napisał maila, że sobie nie życzy, by pan Jońca komentował tenis. Jak został tenis stołowy, to pojechał na zawody w czasie wojny, gdzieś "poszarpał" trenerkę z Rosji, świadkowie twierdzą, że prawie nawet doszło do rękoczynów - wymieniał w wywiadzie na kanale youtube'owym "Weszło TV".
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: strzelecka rywalizacja w Barcelonie. Nowy król wolnych
Szkolnikowki przedstawił swoją wersję zdarzeń. Niedawny dyrektor stacji zdradził, że Jońca w żadnym razie nie chciał zgodzić się na obniżkę wynagrodzenia.
- To jest człowiek, który jest tam od 30 lat, zasiedziany, przyspawany do stołka, w związkach zawodowych, więc jest nieusuwalny. Zaproponowałem mu niezbyt dużą obniżkę, no to awantura na całą telewizję, biuro spraw korporacyjnych, zarządzania kapitałem ludzkim, prawniczki zwyzywane. Po prostu sytuacja skandaliczna - grzmiał.
Czytaj więcej:
Kosmiczna oferta dla Marciniaka. "Grubo ponad milion dolarów"
Hiszpanie piszą tylko o jednym po meczu Barcelony. "Bomba"