W środę Andrzej Duda podjął decyzję dotyczącą ustawy budżetowej. Podpisał ją i jednocześnie skierował do Trybunału Konstytucyjnego w trybie kontroli następczej. Jak poinformował, wpływ na to miał fakt, że Mariusz Kamiński oraz Maciej Wąsik, którzy zostali skazani prawomocnym wyrokiem sądu, nie mogli brać udziału w pracach nad ustawą. (więcej TUTAJ)
Bardzo interesująca jest także dalsza zapowiedź prezydenta o tym, że jeśli Kamiński i Wąsik dalej nie będą mogli brać udziału w posiedzeniach, to będzie podejmował analogiczne kroki. Według Dudy ta dwójka nadal pozostaje posłami. Grozi to sporym paraliżem. Tę decyzję skomentowali już politycy partii rządzącej.
"W 2016 roku ponad 200 posłów i posłanek nie mogło uczestniczyć w obradach "kolumnowego sejmu". Nikt z nas nie był skazany i nie utracił mandatu. Wiele wskazuje na to, że nie było wtedy wymaganego kworum. A prezydent Duda był ślepy. Jeszcze 15 miesięcy i skończy się ta farsa." - napisał minister sportu i polityk Platformy Obywatelskiej Sławomir Nitras.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: piękne sceny tuż przed meczem. Trudno się nie wzruszyć
To nawiązanie do słynnego kryzysu sejmowego, który miał miejsce na przełomie 2016 i 2017 roku. W związku w próba wprowadzenia zmian w pracy dziennikarzy w Sejmie, część posłów ówczesnej opozycji blokowała mównicę w Sali Posiedzeń Sejmu.
Jarosław Kaczyński zarządził wtedy, by posiedzenie odbyło się w Sali Kolumnowej., na którą nie zostały wpuszczone media, a posłowie opozycji nie mieli możliwości zgłaszania wniosków formalnych. Zastawiono krzesłami przejście w głąb sali.
Niektórzy z posłów Prawa i Sprawiedliwości popisali listy obecności już po zakończeniu posiedzenia. Zdaniem opozycji w sali nie było kworum (m.in. połowa składu sejmu), więc obrady były nielegalne. Z kolei rządzący utrzymywali, że było, na co wskazywały oficjalne wyniki głosowania.
Czytaj więcej:
Kryzys pokazał prawdę o Lewandowskim w Barcelonie. "To był ważny gest"